Rzeczniczka MSWiA Karolina Gałecka potwierdziła, że policja do rutynowej kontroli zatrzymała Łukasza Mejzę. Do zdarzenia doszło 13 października na drodze ekspresowej S3, pomiędzy miejscowościami Gaworzyce a Radwanice. Poseł Prawa i Sprawiedliwości jechał z prędkością 200 km/h w miejscu, gdzie obowiązuje ograniczenie do 120 km/h.
Polityk został ukarany mandatem w wysokości 2,5 tysiąca złotych i 15 punktami karnymi. Odmówił jednak przyjęcia mandatu, zasłaniając się immunitetem poselskim. Rzeczniczka MSWiA przekazała, że policja będzie wnioskowała do marszałka Sejmu, za pośrednictwem prokuratora generalnego, o uchylenie immunitetu.
Tusk: poniesie konsekwencje
Premier Donald Tusk zapytany na wtorkowej konferencji o sprawę Mejzy, powiedział, że "może nie jest najlepszy od komentowania kwestii, jak ktoś przekroczył prędkość". - Chyba wtedy się traci prawo jazdy na jakiś czas - dodał.
- To, że ktoś zasłania się w takich sytuacjach legitymacją poselską, to jest tak głupie, że tego nawet nie chce mi się komentować. Też jestem człowiekiem. Też wcześniej przez długie lata byłem posłem i zdarzało się, że policja zatrzymywała. Takie jest życie - powiedział.
Szef rządu zaznaczył jednak, że "w życiu do głowy mu nie przyszło, żeby chwalić się legitymacją poselską". - Na pewno tutaj policja zrobi swoje i jestem przekonany, że (Łukasz Mejza - red.) poniesie konsekwencje niezależnie od tego, czy macha tą legitymacją czy nie. Gdyby to był największy grzech pana Mejzy, to byłoby pół biedy - dodał.
Tusk w 2021 roku stracił prawo jazdy na trzy miesiące. Powodem było przekroczenie prędkości w terenie zabudowanym. Sam potwierdził wtedy na X, że "przekroczył przepis drogowy". "Jest kara zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów i mandat. Adekwatna. Przyjąłem ją bez dyskusji" – pisał wówczas.
Autorka/Autor: kgr
Źródło: PAP, TVN24
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Jarek Praszkiewicz