"Mszczą się" - ale nie na konkretnej osobie czy instytucji, tylko na ponurym okresie pandemii, gdy podróżowanie było bardzo utrudnione. Teraz odbijają sobie stracone miesiące, i to z nawiązką. Turyści wyjeżdżają coraz dalej, w coraz większym gronie. Bez żalu wydają to, co udało im się zaoszczędzić w trakcie lockdownów. Trend, który nazwano podróżą z zemsty (revenge travel), ma już dwa lata, ale w nadchodzących miesiącach powinien być jeszcze bardziej zauważalny niż do tej pory.
Okres pandemii COVID-19 był czasem wielkiej zapaści branży turystycznej. Światowa Organizacja Turystyki oceniała, że w roku 2020 i w pierwszych miesiącach roku 2021 liczba zagranicznych wyjazdów zmalała w skali globalnej o 73 proc. Oznacza to, że z rynku tymczasowo zniknęło ponad miliard podróżujących.
Kolejne miesiące były już nieco lepsze, ale prawdziwe odbicie branża turystyczna zanotowała dopiero rok później. Z danych ACI Europe (Międzynarodowa Rada Portów Lotniczych - red.) wynika, że w pierwszej połowie 2022 roku ruch lotniczy na Starym Kontynencie wzrósł o niemal 250 proc. względem analogicznego okresu poprzedniego roku.
Podróż z zemsty - co to jest?
W 2023 roku odbudowa rynku trwa. Dane z wyszukiwarki lotów Skyscanner wskazują, że niemal połowa (41 proc.) turystów zamierza wydać na wyjazdy więcej pieniędzy niż rok wcześniej. Takie plany wpisują się w trend zwany podróżą z zemsty (revenge travel). - To popularne w mediach społecznościowych pojęcie, które powstało w 2021 roku, gdy świat zaczął ponownie się otwierać, a ludzie postanowili nadrobić stracony czas - wyjaśniała w rozmowie z CNN Erika Richter, wiceprezes Amerykańskiego Towarzystwa Doradców ds. Podróży. - To inny sposób, by powiedzieć: "Hej, życie jest krótkie. Chcę zarezerwować tę wycieczkę. Chcę spędzić więcej czasu z rodziną. Chcę łączyć się z ludźmi i naturą. Chcę poznawać świat i szukać doświadczeń, dzięki którym poczuję, że żyję" - dodała Richter, która unikała jednocześnie używania zwrotu "podróż z zemsty".
Fanem tego sformułowania nie jest też inny ekspert cytowany przez CNN, Rory Boland z zajmującej się badaniem rynku organizacji Which?. - Nie wydaje mi się, aby słowo "zemsta" dobrze oddawało to, o co chodzi w podróżach. (…) Myślę jednak, że za pomocą tego zwrotu próbuje się uchwycić pragnienie wielu ludzi, by móc znów podróżować, zwiedzać nowe miejsca i poznawać ludzi - powiedział Boland.
Jak się "mszczą" turyści
Portal Euronews tłumaczy, że turyści "mszczą się" na różne sposoby. "Niektórzy wybierają podróże życia, inni długo wyczekiwane rodzinne wyprawy. Ale chodzi przede wszystkim nie o powrót do kogoś - czy czegoś - a o odzyskanie straconego czasu i doświadczeń" - podkreślono w artykule Euronews. "Nie ma wątpliwości, że podróż z zemsty jest odpowiedzią na pandemię COVID-19 i ma związek ze zniesieniem obostrzeń" - dodano.
Euronews zwraca też uwagę, że po zniesieniu obostrzeń wielu turystów zmieniło swoje priorytety. Dużą popularnością cieszą się podróże prozdrowotne lub związane z modnym ostatnio hasłem "wellbeing", oznaczającym po prostu dbanie o dobre samopoczucie. Przytaczane przez portal dane The Global Wellness Institute wskazują, że rynek "turystyki wellness" do 2025 roku ma wzrosnąć do ponad 20 proc., a więc bardziej niż jakakolwiek inna gałąź tego sektora.
Turystyka wciąż poniżej poziomu sprzed pandemii
Magazyn "Economist" zaznacza, że choć wzrost w branży turystycznej faktycznie jest bardzo wyraźny, na powrót do poziomu sprzed pandemii rynek będzie musiał jeszcze poczekać. Z cytowanych przez gazetę danych wynika, że w bieżącym roku liczba osób podróżujących za granicę w skali globalnej wyniesie 1,6 miliarda. W 2019 roku takich turystów było 1,8 miliarda. Jako czynniki utrudniające branży powrót do kondycji sprzed czterech lat "Economist" wskazuje wojnę w Ukrainie i chińską surową politykę "zero COVID", od której miejscowy rząd zaczął odchodzić dopiero kilka miesięcy temu.
Źródło: CNN, Euronews
Źródło zdjęcia głównego: Shutterstock