Polski rząd planuje częściowy powrót dzieci do szkół jeszcze w maju. Dziennikarka magazynu "Polska i Świat" Maria Mikołajewska w swoim vlogu pokazuje, że rząd we Włoszech zdecydował się na inne podejście i już teraz przygotowuje cały system edukacji do życia w nowej rzeczywistości. - Szkoła będzie ewoluowała w stronę nauki zdalnej – mówi Luciana Matarese z "Huffington Post Italia".
We Włoszech od początku pandemii COVID-19 wiadomo było, że dzieci nie wrócą do szkół w tym roku szkolnym, bo uczniów w klasach jest dużo i ciężko jest przestrzegać odległości między nimi. Trudno jest też pilnować zasad higieny. Polski rząd zapowiedział, że za dwa tygodnie przedstawi plan powrotu do szkół polskich dzieci. – Postanowiłam więc zobaczyć, jak do problemu podszedł rząd włoski – mówi w swoim wideoblogu Maria Mikołajewska.
- Na pewno nie otworzymy szkół przed końcem tego roku szkolnego - zapewnia premier Włoch Giuseppe Conte. - Teraz najbardziej skomplikowane jest połączenie prawa do nauki z prawem do ochrony zdrowia. Ryzyko ponownego wzrostu zakażeń byłoby szalenie wysokie, gdybyśmy zdecydowali się otworzyć szkoły na tym etapie – wyjaśnia. Premier Włoch powołuje się na opinie ekspertów. – Mówią, że będziemy mieli nowy "peak" (okres z wysoką liczbę zachorowań - red.) trwający tydzień albo dwa. Nie możemy ryzykować zdrowiem nauczycieli, których średnia wieku we Włoszech jest jedną z najwyższych w Europie – podkreśla Giuseppe Conte.
"Tablety oraz finansowanie internetu nie wystarczy"
W Lombardii i Wenecji Euganejskiej dzieci nie chodzą do szkoły od ostatniego tygodnia lutego. Placówki w całym kraju zamknęły się 10 marca. Tak jak w Polsce, Włosi zaczęli lekcje przez internet, a o swoich trudnościach zarówno dzieci, jak i ich rodzice zaczęli opowiadać na swoich wideoblogach.
Szkoła online oznacza, że w domu potrzebne jest jedno lub więcej urządzeń, połączenie internetowe i miejsce, w którym dziecko mogłoby się bezpiecznie i spokojnie uczyć. Według oficjalnych danych Ministerstwa Edukacji szkoła online nie dotarła do co najmniej 1,6 miliona dzieci objętych obowiązkiem nauki – z tymi dziećmi nie było żadnego kontaktu od zamknięcia placówek oświatowych.
- Ministerstwo wdrożyło plan dystrybucji tabletów i innych urządzeń oraz finansowanie internetu, ale to nie wystarczy. Do uczniów trzeba podchodzić indywidualnie. We Włoszech mamy bardzo wysoki współczynnik wczesnego przerywania nauki – mówi reporterka dziennika "La Stampa" Flavia Amabile. – Jesteśmy jednymi z najgorszych w Europie, jeśli chodzi o uczęszczanie na lekcje. Wiele instytucji i organizacji, i samo ministerstwo, dołożyli ogromnych starań, żeby naprawić tę sytuację, ale w trakcie pandemii wszystkie osiągnięcia w tym zakresie poszły na marne – dodaje.
Trzyletnią szkołę średnią – odpowiednik dawnego polskiego gimnazjum – włoskie dzieci kończą w wieku 14 lat. – W tym roku egzamin przed pójściem do liceum będzie prezentacją egzaminacyjną online, na którą umówicie się ze swoimi nauczycielami – zwraca się do uczniów minister edukacji Włoch Lucia Azzolina. – Po niej będziecie oceniani na radzie pedagogicznej, którą wasi nauczyciele zrobią online. Nie bagatelizujcie tego. To ważny etap waszej edukacji. Proszę też, żebyście dalej pisali do mnie o waszych niepokojach i wątpliwościach – podkreśla.
Matura we Włoszech w tym roku ma polegać wyłącznie na osobiście zdawanym egzaminie ustnym, czyli na prezentacji i odpowiedzi ze wszystkich przedmiotów. Dobrą dla pozostałych uczniów wiadomością jest to, że wszyscy zdadzą do następnej klasy, ale oceny niedostateczne trzeba będzie nadrobić po powrocie do szkoły.
"Szkoła będzie ewoluowała w stronę nauki zdalnej"
Według rządu, kolejny rok nauki odbędzie się w systemie pól na pół – połowa nauki w domu w wersji online i połowa w budynku szkoły. Klasy, które do tej pory liczyły nawet 30 osób, mają mieć maksymalnie 13-14 uczniów. Dlatego rząd planuje zatrudnić 24 tysiące nauczycieli na umowę o dzieło i 36 tysięcy stażystów do pomocy. Na dostosowanie szkół, wyposażenie nauczycieli i uczniów rząd już teraz przeznaczył dodatkowy miliard euro na dwa lata. Nauczyciele na razie korzystają z prywatnych komputerów, a za połączenie internetowe płacą z własnych pieniędzy.
– Także w następnych latach szkoła będzie ewoluowała w stronę nauki zdalnej z użyciem sprzętu, który już teraz dostają uczniowie – mówi Luciana Matarese z "Huffington Post Italia". – Zamiast rozbudowywać 45 tysięcy budynków szkolnych w całym kraju, rząd planuje też przenieść część zajęć do pomieszczeń samorządowych. Na przykład lekcje muzyki prowadzić w teatrach – dodaje. Dziennikarka twierdzi, że we Włoszech "będzie się działo tak samo, jak ze smartworkingiem". – Przed pandemią we Włoszech było 570 tysięcy pracowników zdalnych. Teraz jest ich osiem milionów – wyjaśnia.
Włosi doskonale rozumieją, że puszczenie dzieci do szkół już teraz może zniweczyć cały wysiłek ostatnich miesięcy w walce z koronawirusem. Są w stanie poluzować programy nauczania i dyscyplinę, żeby zminimalizować ryzyko roznoszenia się zakażenia. Nawet gdyby ten czas miał być dla edukacji straconym, włoski rząd wychodzi z założenia, że i tak ważniejsze jest zdrowie. Jak zwraca jednak uwagę dziennikarka "Polska i Świat", kłopotem może okazać się to, że włoskie dzieci chcą wrócić do szkoły i tęsknią za rówieśnikami. W tak poważnej sprawie jak koronawirus – ostateczną decyzję podejmują jednak dorośli.
Źródło: TVN24