Ujawnione wiadomości, jakie wysyłali sobie na czacie najważniejsi amerykańscy urzędnicy, obnażają prawdę o tym, co najbliższe otoczenie Donalda Trumpa myśli o europejskich sojusznikach - pisze brytyjski dziennik "Guardian". "Nie podoba mi się, że znowu wyciągamy Europę z kłopotów" - napisał wiceprezydent J.D. Vance. "W pełni podzielam twoją pogardę dla europejskiego pasożytnictwa" - odpisał szef Pentagonu Pete Hegseth.
Redaktor naczelny amerykańskiego tygodnika "Atlantic" Jeffrey Goldberg ujawnił w poniedziałek, że omyłkowo został zaproszony do grupowego czatu z udziałem najwyższych urzędników Białego Domu. Na komercyjnym komunikatorze Signal omawiali oni plany ataku na rebeliantów Huti w Jemenie.
CZYTAJ TEŻ: Kim są jemeńscy Huti? Kto ich wspiera i zbroi
Goldberg twierdzi, że mógł przez kilka dni śledzić dyskusję prowadzoną przez 18 osób, m.in. wiceprezydenta J.D. Vance'a, szefa Pentagonu Pete'a Hegsetha czy doradcy prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Michaela Waltza, który miał dodać dziennikarza przez pomyłkę do zamkniętej grupy.
Goldberg pisze, że w sobotę, 15 marca, na dwie godziny przed uderzeniem na pozycje jemeńskich rebeliantów Hegseth wysłał grupie plan ataku na Hutich wraz ze szczegółami dotyczącymi lokalizacji celów, używanej broni i sił.
Po ataku Hamasu na Izrael i ofensywie w Strefie Gazy wspierani przez Iran Huti zaczęli atakować cywilne statki, płynące szlakiem wiodącym z Azji do Europy przez Morze Czerwone i Kanał Sueski, co miało być wyrazem solidarności z Hamasem. W rezultacie wielu przewoźników zrezygnowało z korzystania z coraz bardziej niebezpieczniejszej trasy, wybierając dłuższy i droższy szlak wokół Afryki.
"Myślę, że popełniamy błąd"
Media zwracają uwagę, że ujawnione wiadomości amerykańskich urzędników obnażają również prawdę o tym, co najbliższe otoczenie Donalda Trumpa myśli o europejskich sojusznikach.
"Na pierwszy rzut oka atak na Hutich miał o wiele więcej wspólnego z polityką administracji dotyczącą ochrony handlu morskiego i powstrzymywania Iranu niż z obawami, że Europa będzie pasożytować na wydatkach obronnych USA i ich militarnej potędze" - pisze brytyjski "Guardian". Tymczasem wiceprezydent USA J.D. Vance użył tego jako argumentu za odroczeniem ataku na jemeńskich rebeliantów.
"Myślę, że popełniamy błąd" - napisał Vance na czacie, podkreślając, że Europejczycy są znacznie bardziej uzależnieni od handlu przez Kanał Sueski niż Amerykanie. "Istnieje realne ryzyko, że opinia publiczna (w USA - red.) tego nie rozumie ani tego, dlaczego (atak na Huti - red.) jest konieczny" - napisał. Vance wyraził opinię, że Stany Zjednoczone po raz kolejny robią to, co powinna robić Europa.
Jak zauważa "Guardian", Vance przekonywał Trumpa, że uderzenie w Hutich podważy jego politykę wobec Europy. "Nie jestem pewien, czy prezydent zdaje sobie sprawę, jak bardzo jest to sprzeczne z jego obecnym stanowiskiem na temat Europy" - napisał wiceprezydent USA. Jak dodał, istnieje ryzyko, że atak doprowadzi do dalszego wzrostu cen ropy.
"Jestem skłonny poprzeć konsensus naszego zespołu i zachować te obawy dla siebie. Istnieje jednak silny argument za opóźnieniem tego (ataku - red.) o miesiąc" - przekonywał Vance, tłumacząc, że pozwoliłoby to na przygotowanie odpowiedniej narracji i wytłumaczenie amerykańskiemu społeczeństwu "dlaczego to jest ważne", a także na oszacowanie ekonomicznych konsekwencji takiej operacji.
Pogarda dla "europejskiego pasożytnictwa"
Część uczestników czatu próbowała przekonać Vance'a o słuszności ataku na Hutich. Szef Pentagonu Pete Hegseth argumentował, że uderzenie w rebeliantów pokaże fundamentalne wartości dla Ameryki, w tym wolność żeglugi i strategię odstraszania. Dodał jednak zachowawczo, że operacja może zostać odsunięta w czasie, jeśli będzie taka wola.
Waltz z kolei napisał, że "to Stany Zjednoczone będą musiały zagwarantować ponowne otwarcie tych szlaków żeglugowych". Zaznaczył przy tym, że administracja Donalda Trumpa zamierza "podliczyć koszty i obciążyć nimi Europejczyków".
"Jeżeli uważasz, że powinniśmy to zrobić, to róbmy to. Po prostu nie podoba mi się, że znowu wyciągamy Europę z kłopotów"" - napisał w odpowiedzi Vance. Szef Pentagonu odparł, że "w pełni podziela jego pogardę dla europejskiego pasożytnictwa". "To ŻAŁOSNE" - napisał Hegseth, dodając, że Amerykanie są "jedynymi na tej planecie (po naszej stronie), którzy mogą to zrobić".
Rozmowę zakończył bliski doradca prezydenta Stephen Miller, stwierdzając, że prezydent jasno dał zielone światło dla omawianej operacji. "Ale wkrótce my jasno damy znać Egiptowi i Europie, czego oczekujemy w zamian" - dodał.
Prawdziwe zmartwienie Europy
"Guardian" ocenia, że "Vance wydaje się o wiele bardziej konfrontacyjny i zasadniczy w swojej antypatii do sojuszu transatlantyckiego", przypominając, że wiceprezydent USA wielokrotnie "atakował europejskich liderów za popieranie wartości, które jego zdaniem nie są zgodne z wartościami USA". W opinii dziennika amerykański wiceprezydent jest "jeszcze większym zmartwieniem dla Europy" niż Donald Trump.
Kaja Kallas, szefowa unijnej dyplomacji, zarzucała w przeszłości Vance'owi "próbę wszczęcia kłótni” z europejskimi sojusznikami. Inny europejski dyplomata mówił, że obecny wiceprezydent USA "jest bardzo niebezpieczny dla Europy, być może najbardziej w całej administracji" Trumpa - pisze "Guardian".
Źródło: "Guardian", "The Economist", PAP
Źródło zdjęcia głównego: Andrew Harnik/Getty Images