- Przed sądem w Nowym Jorku toczy się ponowny proces Harveya Weinsteina.
- Sprawa dotyczy napaści, jakich były producent filmowy miał dopuścić się wobec trzech kobiet. Jedną z oskarżycielek jest Kaja Sokoła - była modelka, a obecnie psycholożka i producentka filmowa.
- W środę Polka podzieliła się swoją opinią na temat ostatnich decyzji nowojorskiej ławy przysięgłych.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałabyś/chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Sąd w Nowym Jorku od kilku tygodni rozpatruje na nowo zarzuty Miriam Haley i Jessiki Mann wobec Harveya Weinsteina. W przeszłości producent został w związku z tą sprawą skazany na 23 lata więzienia. Wyrok został później uchylony ze względu na błędy proceduralne. Zarzuty są teraz analizowane ponownie. Dołączono też do nich oskarżenia Kai Sokoły, byłej modelki z Polski. W środę ława przysięgłych uznała producenta winnym napaści na Miriam Haley. Jednocześnie stwierdziła ona, że Weinstein nie jest winny czynów zarzucanych mu przez Sokołę. Werdykt w sprawie Jessiki Mann jeszcze nie zapadł.
W rozmowie ze stacją NBC News Kaja Sokoła przyznała, że ostatnia decyzja sądu "nie jest dla niej idealna". Stwierdziła jednak, że w jej ocenie rozstrzygnięcie "nie zmienia najważniejszej rzeczy", czyli tego, "że (Weinstein) został skazany". - Wiem, co (Weinstein) mi zrobił, gdy miałam 16 lat i gdy miałam 19 lat. Nic tego nie zmieni - podkreśliła Polka. Zgodnie z treścią złożonych przez nią oskarżeń producent miał dwukrotnie przymusić ją do czynności seksualnych. Amerykanin konsekwentnie temu zaprzecza. Wypiera się też nadużyć wobec innych kobiet.
Kaja Sokoła o rozstrzygnięciu w sprawie Weinsteina
Kontynuując rozmowę z NBC News, Sokoła wyraziła nadzieję, że decyzje taka jaka ta, którą podjęła w środę nowojorska ława przysięgłych, nie zniechęcą innych do zgłaszania przypadków przemocy seksualnej. - Mamy tylko jedno życie do przeżycia. Jeśli sami nie będziemy walczyć o sprawiedliwość dla siebie, kto zrobi to za nas? - powiedziała.
Przed budynkiem sądu była modelka mówiła, że zdecydowała się na udział w procesie m.in. ze względu na inne ofiary przestępstw. - Zeznaję przed tym sądem dla wszystkich kobiet, wszystkich młodych ocalałych - ocalałych, które padły ofiarą napaści seksualnych i przemocy domowej. Niestety, sama doświadczyłam obu tych traum. Mam szczerą nadzieję, że stojąc tu teraz, dodam innym odwagi do zabierania głosu, by nie cierpiały w ciszy. Bo cierpienie i życie z taką traumą bez dzielenia się nią z innymi jest jak rak. Może zjeść cię żywcem - powiedziała reporterom Sokoła. Polka przyznała, że proces był dla niej "domknięciem" bolesnego rozdziału życia.
Harvey Weinstein o niewłaściwe zachowania na tle seksualnym został łącznie oskarżony przez ponad 100 kobiet. Obecnie odsiaduje wyrok 16 lat więzienia w związku z innym procesem, w którym został uznany winnym gwałtu. W przeszłości przewodził studiu Miramax, w którym powstały takie filmowe hity, jak "Zakochany Szekspir", "Chicago" czy "Pulp Fiction". Jego uchylony później wyrok był uznawany za kamień milowy dla ruchu #MeToo.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Autorka/Autor: Julia Wiśniewska //az
Źródło: NBC News, Reuters, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/SARAH YENESEL