Sytuacja rozegrała się w sobotę (24 maja). Po godzinie 4 rano pod Wysoką Bramą w Olsztynie do taksówki pana Grzegorza wsiadł klient, który poprosił o kurs na ulicę Lazurową.
Po dojeździe na miejsce pan Grzegorz poinformował nietrzeźwego klienta, że do zapłacenia jest 16,69 złotych. Mężczyzna był zaskoczony.
- Do zapłacenia? - zapytał. Dodał, że "może ktoś po niego wyjdzie". Tak się jednak nie stało.
Groził mu śmiercią
Nagle w kierunku pana Grzegorza padły słowa, których się nie spodziewał.
- Dobra, mam pytanie: chcesz, żyć? Jak chcesz żyć, to mnie tu zostaw - powiedział po dłuższym czasie pasażer. Na odchodne rzucił do pana Grzegorza. -Jak chcesz żyć, to siedź cicho i jedź.
Pan Grzegorz o zdarzeniu poinformował policję.
Agresywny klient udał się do klatki schodowej pobliskiego bloku. Po około 30 minutach wyszedł i skierował się w stronę taksówki. Kierowca oddalił się, ale trafił w ślepą uliczkę. Finalnie taksówkarzowi udało się ominąć klienta, a chwilę później na miejscu pojawił się radiowóz.
- Mężczyzna znajdował się w stanie nietrzeźwości. Został umieszczony w izbie wytrzeźwień. Został ukarany dwoma mandatami karnymi za wykroczenia porządkowe - mówi komisarz Anna Balińska z Komendy Miejskiej Policji w Olsztynie.
Takie sytuacje zdarzają się
Pasażer uregulował również płatność za przejazd i zapłacił nawiązkę za zmarnowany przez taksówkarza czas.
- Takie sytuacje stanowią może 1 procent ze wszystkich przejazdów. Nie był to pierwszy agresywny pasażer, wcześniej już kilka razy pojawiały się groźby pobicia, porwania i śmierci, ale najczęściej da się wyczuć, że to tylko typowe pijackie gadanie na pusto. Tutaj było inaczej, bo byłem z nim sam na sam w samochodzie. Na szczęście widziałem, że to na czym najbardziej mu zależy to po prostu wysiąść, dlatego mu na to pozwoliłem - mówi w rozmowie z tvn24.pl pan Grzegorz.
Podkreśla, że "nauczony już poprzednimi klientami, którzy uciekali bez płacenia, wiedział, że musi wskazać policji dokładne miejsce pobytu takiej osoby, aby odzyskać należność za przejazd".
- Mężczyzna był zagubiony, widać było, że nie wie gdzie jest. Pokręcił się chwilę na dworze, ale ostatecznie schronił się przed zimnem na otwartej klatce schodowej, gdzie najprawdopodobniej przespał się kilkanaście minut. Następnie wyszedł i zaczął iść w moim kierunku. Zacząłem się wycofywać, ale natrafiłem na szlaban. Wtedy towarzyszył mi chyba największy stres podczas tej sytuacji, ponieważ przeszło mi przez myśl, że może będę musiał albo taranować ten szlaban, albo go potrącić, jeśli będzie napierał na auto. Na szczęście udało mi się go ominąć i wtedy przyjechała policja - relacjonuje pan Grzegorz.
- Policjanci przyprowadzili mężczyznę, który przy nich zachowywał się już łagodnie i zapłacił za przejazd oraz nawiązkę za zmarnowanie mi łącznie około godziny. Funkcjonariusze spisali moje dane i pozwolili odjechać. Agresor został z nimi - podsumowuje taksówkarz.
Autorka/Autor: mm/PKoz
Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Hybryda w Gazie