Ogromna większość Amerykanów, bo aż 80 procent obawia się, że sytuacja w ich kraju "wymyka się spod kontroli" - wynika z nowego sondażu Ipsos dla agencji Reutera. W badaniu zapytano także o poparcie dla obu kandydatów w wyborach prezydenckich.
Sondaż został przeprowadzony przez Ipsos na zlecenie agencji Reutera w poniedziałek i wtorek, czyli już po próbie zamachu na Donalda Trumpa. Wzięło w nim udział 1,2 tysiąca dorosłych Amerykanów, w tym 992 zarejestrowanych wyborców. Z badania wynika, że faworytem w wyborach prezydenckich jest obecnie Donald Trump z wynikiem 43 proc., choć jego przewaga nad Joe Bidenem jest niewielka, w granicy błędu statystycznego wynoszącego 3 punkty procentowe. Obecnego prezydenta USA poparło w sondażu 41 proc. pytanych. Sugeruje to, że zamach na byłego prezydenta nie wywołał znacznej zmiany w postrzeganiu go przez wyborców - wskazuje Reuters.
Amerykanie obawiają się o losy kraju
W sondażu 80 proc. badanych Amerykanów zgodziło się ze stwierdzeniem, że sytuacja w ich kraju "wymyka się spod kontroli". 84 proc. przyznało, że obawia się aktów przemocy ze strony ekstremistów po listopadowych wyborach. Jeszcze w maju takie zaniepokojenie wyrażało 74 proc. pytanych. Jednocześnie Reuters przypomina, że obawy związane z przemocą polityczną w USA nasiliły się po tym, jak tysiące zwolenników Trumpa wtargnęło na Kapitol 6 stycznia 2021 roku.
5 proc. Amerykanów odpowiedziało w sondażu, że akceptowalnym dla nich byłoby popełnienie aktu przemocy przez kogoś z popieranej przez nich partii politycznej do osiągnięcia celu politycznego. Rok temu uważało tak 12 proc. Z kolei 67 proc. obywateli USA obawia się aktów przemocy w swojej lokalnej społeczności z powodu ich poglądów politycznych.
Reuters zauważa, że spora część konserwatywnych zwolenników Trumpa uważa, iż udało mu się przeżyć sobotni zamach dlatego, że został "uprzywilejowany przez boską opatrzność lub wolę Boga". Ze stwierdzeniem tym zgodziło się 65 proc. pytanych zarejestrowanych republikanów i 11 proc. demokratów.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: CRISTOBAL HERRERA-ULASHKEVICH/PAP/EPA