Amerykańscy żołnierze wysyłani do stacjonowania w polskich bazach są szykowani na nowe doświadczenia. Jak pisze "Wall Street Journal", dowództwo zdecydowało się nie zapewniać im takich "luksusów" jak restauracje sieci fastfoodów. Mają żywić się tak jak Polacy i razem z nimi, aby zacieśnić więzy braterstwa broni. - Bądźcie gotowi na ziemniaki trzy razy dziennie przez pół roku. Irlandczycy jakoś wykombinowali, jak zrobić to interesującym. Wy też dacie radę - powiedział cytowany przez "WSJ" generał Ben Hodges, dowódca US Army w Europie.
Jak pisze "WSJ", amerykańscy żołnierze wysyłani do Polski i innych krajów Europy Wschodniej, są szykowani na "spartańskie warunki, ale z WiFi". Nie będzie zwyczajowych luksusów, do których mogli przywyknąć w swoich bazach w Niemczech czy nawet w Afganistanie i Iraku.
- Trochę przesadzaliśmy z pewnymi wygodami. Tworzyliśmy takie warunki, jakby żołnierze nie byli w rejonie konfliktu. Nie byli w odpowiednim nastawieniu, aby ruszyć do walki choćby natychmiast - powiedział "WSJ" major Kevin Muhlenbeck, weteran misji w Afganistanie i Iraku.
Nowa rzeczywistość
Wobec powyższego, dowództwo zdecydowało o zmianie sytuacji, zaczynając od tych żołnierzy, którzy zostali przysłani i będą przysyłani w najbliższych miesiącach, między innymi do Polski. Nie pojadą za nimi na przykład przenośnie fastfoody, do których mogli przywyknąć przez ostatnie lata. Nie będzie też wojskowej wersji popularnej sieci kawiarni. Jeść będą w polskich stołówkach.
- Nigdy nie zobaczycie Burger Kinga - ostrzegał cytowany przez "WSJ" gen. Hodges podczas przygotowań do wysłania żołnierzy do Polski. - Standard życia będzie spartański. Spartański z dodatkiem WiFi - stwierdził dowódca US Army w Europie. Plan zmian w warunkach życia żołnierzy ujął tak: - Nie będziemy tworzyć amerykańskiego getta w polskich garnizonach.
- To zaprzeczałoby całej idei współpracy z sojusznikami - stwierdził. Amerykańscy żołnierze mają żyć podobnie do ich polskich kolegów, tak aby zbudowały się pomiędzy nimi bliższe relacje, co ma zaowocować lepszą współpracą na polu walki.
Major Kuhlenbeck tłumaczy, że zapewnianie żołnierzom wyjątkowych luksusów powodowało animozje nie tylko w relacjach z sojusznikami, ale nawet pomiędzy Amerykanami. W Afganistanie i Iraku w większych bazach postawiono wręcz prowizoryczne centra handlowe, gdzie w wojskowych sklepach można było kupić tanią elektronikę i inne dobra, a obok najeść się do syta w fastfoodach. Żadne inne wojska czegoś takiego nie robiły, przez co tworzyła się zazdrość, choć sojusznicy też mogli z takich udogodnień korzystać. Zazdrościli też ci amerykańscy żołnierze, którzy stacjonowali na linii frontu w małych prowizorycznych bazach i tylko od czasu do czasu mogli odwiedzać oazy konsumpcji.
Stacjonując w Europie Wschodniej, Amerykanie zostaną pozbawieni tych luksusów. Zostanie im tylko łatwy dostęp do internetu, ponieważ ten jest już uznawany za niezbędny - zarówno do załatwiania spraw służbowych, jak i prywatnych.
Alkohol na otarcie łez
Żołnierze na otarcie łez dostają od dowództwa dyspensę na alkohol. W Afganistanie i Iraku był on oficjalnie zakazany. Nawet po służbie. Był to tak zwany "rozkaz ogólny numer 1". Dla odmiany żołnierze wojsk sojuszniczych nie mieli takiego ograniczenia. Amerykanie bardzo zazdrościli swoim kolegom możliwości wypicia wina czy piwa bez wymyślnego chowania się przed przełożonymi. Jak podkreślają rozmówcy "WSJ", na przykład Francuzi mieli w swoich racjach polowych wino, co było nie do pomyślenia w wojsku USA, a Polacy goszczący amerykańskich oficerów standardowo "organizowali wystawne przyjęcia z alkoholem".
Teraz dowódcy uznali, że próba wymuszania przestrzegania zakazu alkoholu wśród żołnierzy stacjonujących w polskich bazach nie będzie miała sensu. - To byłoby niemożliwe w takich warunkach. Na pewno znajdzie się kilku baranów, którzy zrobią coś głupiego, ale jestem pewien, że sierżanci będą wiedzieli, co z tym zrobić - mówi cytowany przez "WSJ" gen. Hodges.
Decyzja amerykańskiego wojska na pewno będzie prezentem dla drobnych polskich przedsiębiorców z okolic baz w Orzyszu, Świętoszowie i Żaganiu, gdzie będą stacjonować Amerykanie. Jest bardzo prawdopodobne, że tamtejsze bary i restauracje zyskają dodatkową klientelę. Mieszkańcy miast garnizonowych już żyją taką nadzieją. Pisaliśmy o tym w Magazynie TVN24.
Autor: mk\mtom/jb / Źródło: Wall Street Journal, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: US Army