Wśród osób trafiających do ukraińskiej niewoli są obywatele innych państwa niż Rosja - poinformował Andrij Jusow, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu. Dodał, że część jeńców ma podwójne obywatelstwo, a część to bezpaństwowcy. - Większość z nich, to przedstawiciele tak zwanych prywatnych firm wojskowych. To wcale nie są firmy wojskowe, to odnogi okupacyjnego korpusu Putina - powiedział.
- Wśród osób wziętych do niewoli były zarówno osoby z podwójnym obywatelstwem i bezpaństwowcy, jak i przedstawiciele państw trzecich. Takie przypadki były i są nadal. Większość z nich, to przedstawiciele tak zwanych prywatnych firm wojskowych. To wcale nie są firmy wojskowe, to odnogi okupacyjnego korpusu Putina - oświadczył Andrij Jusow, przedstawiciel ukraińskiego wywiadu, w telewizyjnej rozmowie w sobotę.
Co trzeci zmobilizowany jest już na froncie
Jusow powiedział też, że według danych, którymi dysponuje ukraiński wywiad, na skutek mobilizacji ogłoszonej we wrześniu przez Putina, do wojska powołano 300 tysięcy osób, z czego 100 tysięcy już wysłano na front na Ukrainie "w roli mięsa armatniego".
W ocenie naczelnego dowódcy Sił Zbrojnych Ukrainy Walerija Załużnego błędem jest koncentrowanie się wyłącznie na niedostatkach rosyjskiej mobilizacji, ogłoszonej we wrześniu przez prezydenta Władimira Putina.
- Mobilizacja zadziałała. To nieprawda, że ich problemy są tak poważne, że ci ludzie nie będą walczyć. Będą. Car mówi im, że mają iść na wojnę i oni idą. Studiowałem historię dwóch wojen czeczeńskich i było tak samo. Może nie są zbyt dobrze wyposażeni, lecz i tak stanowią dla nas problem. Szacujemy, że dysponują rezerwą liczącą od 1,2 miliona do 1,5 miliona ludzi - powiedział dowódca ukraińskich sił zbrojnych.
CZYTAJ TAKŻE: Groźba nowej rosyjskiej ofensywy. Ekspert: Rosja może mieć do niej potencjał i nie przeprowadzi jej bez Białorusi >>>
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: PAP/Eugene Titov