Zmasowany atak na Ukrainę. W Kijowie rośnie liczba ofiar. Zełenski: odpowiemy Rosji

Źródło:
PAP, Reuters, suspilne.media, tsn.ua
Zmasowany atak rakietowy w Ukrainie. Relacja Ołeha Biłeckiego z Kijowa (7 lutego 2024 r.)
Zmasowany atak rakietowy w Ukrainie. Relacja Ołeha Biłeckiego z Kijowa (7 lutego 2024 r.)TVN24
wideo 2/23
Zmasowany atak rakietowy w Ukrainie. Relacja Ołeha Biłeckiego z Kijowa (7 lutego 2024 r.)TVN24

Co najmniej cztery osoby zginęły, a 40 zostało rannych w wyniku środowego zmasowanego ataku rosyjskiego na Kijów. "Z całą pewnością odpowiemy Rosji, terroryści zawsze będą odczuwali następstwa swoich działań" - oświadczył prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski. W związku z "intensywną aktywnością lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej" komunikaty wydało Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych.

Mer Kijowa Witalij Kliczko poinformował w środę po południu, że w dzielnicy Hołosijiwskiej, gdzie w wyniku rosyjskiego ataku zostało uszkodzonych kilka pięter 18-piętrowego wieżowca, zginęły cztery osoby, a co najmniej 32 zostały ranne. W innej dzielnicy rannych zostało osiem osób.

Na lewym brzegu rzeki Dniepr w Kijowie zostały uszkodzone linie wysokiego napięcia i sieć ciepłownicza, bez prądu było ponad 20 tysięcy mieszkańców - podał portal ukraińskiej telewizji Suspilne. Według komunikatu spółki energetycznej DTEK, naprawy linii trwają, budynki zostały podłączone do sieci zasilania rezerwowego. 

Portal tsn.ua relacjonował, że w środę armia rosyjska wystrzeliła w kierunku Ukrainy "cały swój arsenał": rakiety manewrujące, balistyczne, kierowane, naddźwiękowe i drony Shahed. Łącznie 44 cele powietrzne - 29 rakiet i 15 Shahedów.

Władze w Kijowie podały, że Rosjanie użyli do ataku pocisków manewrujących Ch-101/Ch-555/Ch-55, które odpalono z samolotów, działających z terytorium Rosji. Alarm powietrzny w stolicy trwał niemal trzy godziny.

Minister spraw wewnętrznych Ukrainy Ihor Kłymenko przekazał, że w środę Rosjanie uderzyli w cele także w obwodach: mikołajowskim, charkowskim, dniepropietrowskim oraz lwowskim.

TVN24

Minister: pod gruzami mogą być ludzie

Wcześniej stołeczne władze przekazały informację o trzech zabitych w wyniku uderzeń rakietowych w Kijowie i 14 rannych.

Kijowska wojskowa administracja miejska poinformowała, że "pociski uderzyły w stolicę w kilku falach z różnych kierunków". "Siły i środki obrony powietrznej zestrzeliły około dwudziestu rakiet wroga nad Kijowem i w pobliżu stolicy" – dodano.

Odłamki zestrzelonych pocisków spadły na wieżowiec w dzielnicy Hołosijiwskiej. Ihor Kłymenko relacjonował wcześniej, że 18-piętrowy blok został "zrujnowany". "Jednostki Państwowej Służby Sytuacji Nadzwyczajnych (DSNS) ewakuują ludzi i likwidują pożar. Pod gruzami są najprawdopodobniej ludzie" – napisał na kanale Telegram.

W dzielnicy Hołosijiwska w Kijowie rakieta uderzyła w blok mieszkalnyTelegram/Klymenko_MVS

"Kolejny atak rakietowy znów pokazuje, że wróg nie zrezygnuje z kontynuowania rakietowego terroru Kijowa. Dlatego po raz kolejny proszę mieszkańców Kijowa i gości stolicy, aby nie ignorowali alarmów przeciwlotniczych. I nie zapomnijcie (...) pomóc żołnierzom obrony przeciwlotniczej i całym Siłom Obronnym. Oni potrzebują waszego wsparcia! Nasze zwycięstwo zależy od każdego z nas!" - apelował szef wojskowej administracji Kijowa Serhij Popko.

W Mikołajowie zginęła jedna osoba

W Mikołajowie na południu Ukrainy zginęła jedna osoba, są też ranni. "W ponad 20 domach fala uderzeniowa zerwała dachy, uszkodzone zostały także sieci przesyłowe gazu i wody" – poinformował w środę rano mer miasta Ołeksandr Sienkiewicz.

Szef władz wojskowych obwodu charkowskiego Ołeh Syniehubow poinformował, że rakiety trafiły w cele w jednej z dzielnic Charkowa na północnym wschodzie Ukrainy, uszkadzając obiekty infrastruktury. "W tej chwili nie ma poszkodowanych" - napisał na Telegramie. 

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski przekazał wyrazy współczucia rodzinom i bliskim ofiar i poszkodowanych. - Z całą pewnością odpowiemy Rosji; terroryści zawsze będą odczuwali następstwa swoich działań - zapewnił.

Skutki ataku rakietowego na Ukrainę (7 lutego 2024 r.)Telegram/Klymenko_MVS

Siły powietrzne ukraińskiej armii ostrzegały początkowo, że "rakieta manewrująca na Lwowszczyźnie porusza się w stronę granicy z Polską". Jak jednak poinformował potem szef lwowskiej Obwodowej Administracji Wojskowej Maksym Kozycki, rakieta "zmieniła kurs i porusza się w kierunku centrum obwodowego (Lwowa)".

Komunikaty Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych

W środę rano komunikat wydało polskie Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. "Informujemy, że obserwowana jest intensywna aktywność lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej, związana z uderzeniami rakietowymi na terytorium Ukrainy. Wszystkie niezbędne procedury mające na celu zapewnienie bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej zostały uruchomione, a Dowództwo Operacyjne RSZ na bieżąco monitoruje sytuację" - napisano.

DORSZ poinformowało też, że w związku z rosyjskimi atakami lotniczymi na Ukrainę aktywowano "polskie i sojusznicze statki powietrzne, co może wiązać się z występowaniem podwyższonego poziomu hałasu, zwłaszcza w południowo-wschodnim obszarze kraju".

Przed godziną 10 pojawił się kolejny komunikat, w którym napisano, że "ze względu na zmniejszenie poziomu zagrożenia, operowanie par dyżurnych polskiego i sojuszniczego lotnictwa w naszej przestrzeni powietrznej zostało zakończone".

"Uruchomione środki powróciły do swoich baz i standardowej działalności operacyjnej. Siły Zbrojne RP na bieżąco monitorują sytuację na terytorium Ukrainy i pozostają w stałej gotowości do zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej" - dodano.

Szef unijnej dyplomacji i wiceminister nauki musieli ukryć się w schronie

Podczas rosyjskiego ataku składający wizytę w Kijowie wiceminister nauki Andrzej Szeptycki zmuszony był do ukrycia się w schronie. Poranek w ukryciu spędził także szef unijnej dyplomacji Josep Borrell, który również znajduje się w ukraińskiej stolicy.

- Mamy dziś zaplanowane kolejne spotkania, dlatego ze względów bezpieczeństwa pozwolę sobie bez szczegółów. Musieliśmy zmienić grafik z powodu alarmu. Myśmy spędzili w schronie zaledwie trzy godziny, wielu Ukraińców - długie miesiące. To tylko jedna z wielu konsekwencji zbrodniczej wojny prowadzonej przeciwko Ukrainie przez Putina - powiedział Szeptycki.

Zdjęcie wiceministra w schronie jednego z kijowskich hoteli opublikował na platformie X (d. Twitterze) członek jego delegacji, ekspert ds. Europy Wschodniej i wicedyrektor Centrum Dialogu im. Juliusza Mieroszewskiego dr Łukasz Adamski. "Byłem w tym samym schronie razem z polską delegacją, z ministrem Szeptyckim na czele" – napisał.

Zdjęcie ze schronu pokazał także Borrell, który przybył do Kijowa we wtorek. "Zaczynam poranek w schronie, gdy w całym Kijowie rozbrzmiewają alarmy powietrzne. Taka jest codzienna rzeczywistość dzielnego narodu ukraińskiego, odkąd Rosja rozpoczęła nielegalną agresję" – napisał przedstawiciel władz UE.

Autorka/Autor:pp, tas/kg

Źródło: PAP, Reuters, suspilne.media, tsn.ua

Źródło zdjęcia głównego: Telegram/Klymenko_MVS

Tagi:
Raporty: