Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym polskim przyjaciołom, którzy udzielają tymczasowego schronienia uchodźcom z Ukrainy - powiedział w środę mer Kijowa Witalij Kliczko. - Wiemy, jak aktywnie Polska pomaga Ukrainie - mówił.
- Jesteśmy bardzo wdzięczni naszym polskim przyjaciołom, którzy udzielają tymczasowego schronienia uchodźcom z Ukrainy. (...) Teraz widzimy, kto jest prawdziwym przyjacielem. Bardzo szanujemy i jesteśmy wdzięczni każdemu, kto pomaga, pomaga nam dzisiaj przeciwstawić się tej agresji. Wiemy, jak aktywnie Polska popiera Ukrainę, jak dużego wsparcia udziela, jak wielu ludzi teraz tymczasowo dostało (w Polsce - red) schronienie - powiedział Kliczko reporterce Polskiej Agencji Prasowej podczas konferencji prasowej dla zagranicznej prasy.
Straż Graniczna przekazała w środę, że od 24 lutego, czyli rozpoczęcia inwazji rosyjskiej na Ukrainę, do Polski wjechało 2 175 000 osób.
Zwracając się do zagranicznych dziennikarzy, mer Kijowa podkreślił, że Ukraina docenia każde wsparcie płynące z zagranicy - "polityczne, ekonomiczne, wojskowe, jesteśmy za nie naprawdę wdzięczni, bo potrzebujemy broni do obrony". - Chcę to podkreślić, to broń do obrony, bo my bronimy naszego kraju - dodał.
Kliczko: Mieszkańcy nie chcą uciekać z Kijowa. To pokazuje naszego ducha
Pytany o to, ile osób pozostało w Kijowie, Kliczko odpowiedział, że nie jest w stanie tego dokładnie ocenić, ale przypuszcza, że jest to około połowa populacji miasta sprzed wojny i w większości są to mężczyźni. - Wielu z nich zabiera swoje rodziny w bezpieczne miejsca na zachodzie Ukrainy i wracają, by bronić miasta - zaznaczył.
- Cały czas słyszę od kijowian, że nie chcą uciekać, że będą bronić naszego miasta - mówił Kliczko. - Kilka dni temu rozmawiałem ze starszym mężczyzną, który stał się bezdomny, bo budynek, w którym mieszkał, został zniszczony przez rosyjską rakietę; zaproponowałem mu ewakuację do bezpiecznego miejsca na zachodzie Ukrainy, ale odmówił i poprosił o wydanie mu broni, by mógł bronić miasta - relacjonował mer stolicy, podkreślając, że "to pokazuje naszego ducha".
Dodał, że w Kijowie potrzebni są ludzie do pomocy przy budowie barykad, posterunków kontrolnych i do zapewnienia bieżącego funkcjonowania miasta i dlatego mężczyźni, którzy wywiozą swoje rodziny, powinni wrócić, by pomóc w obronie.
- Jakich dowodów trzeba więcej, gdy mamy tylu zabitych cywilów, ponad 300 zabitych i zranionych dzieci, ile więcej trzeba, by to wytłumaczyć? - odpowiedział Kliczko na pytanie jednego z dziennikarzy o konkretne dowody zbrodni wojennych popełnianych przez Rosjan.
- Rosja musi być izolowana, każda suma wędrująca do rosyjskiego budżetu będzie przeznaczona na broń, która zabija nasze dzieci, kobiety i mężczyzn - apelował Kliczko. - Ile więcej dowodów potrzeba, gdy nawet wy tutaj nie jesteście do końca bezpieczni, nie możemy wam dać całkowitych gwarancji bezpieczeństwa - mówił, zwracając się do zagranicznych dziennikarzy.
Relacja na żywo: Atak Rosji na Ukrainę. 28. dzień inwazji
Władimir Kliczko do dziennikarzy: jestem dumny, że informujecie o tym, co się tutaj dzieje
W konferencji prasowej wziął udział również brat mera Kijowa, Władimir Kliczko, który podziękował reporterom za ich pracę i za to, że mimo grożącego im niebezpieczeństwa nadal relacjonują inwazję bezpośrednio z ogarniętych walkami miejsc. - Niektórzy z was zginęli, ale to nie powstrzymuje was od waszej misji, jestem z was dumny, że bezpośrednio informujecie o tym, co się tutaj dzieje - mówił.
Brat mera Kijowa podkreślił również wagę zaangażowania każdego członka ukraińskiej obrony terytorialnej, każdego ukraińskiego żołnierza, sojuszników, dziennikarzy, osób z zagranicy, które przesyłają pomoc. - Cały świat jest przeciwko tej bezsensownej wojnie, którą zaczęła Rosja i reżim Putina - mówił. Dodał, że walka z agresorem będzie długa i wymaga cierpliwości, wytrwałości i jedności.
OGLĄDAJ TVN24 NA ŻYWO W TVN24 GO:
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: kyivcity.gov.ua