Bucza to dowód ludobójstwa Rosjan na Ukraińcach. Cały świat widział leżące na ulicach ciała zabitych cywilów. A przy drogach rozstrzelane samochody, z próbującymi uciekać z miasta ludźmi. Widzieliśmy masowe groby. I zniszczone przez Rosjan prywatne domy. I to właśnie do tego miejsca 3 kwietnia, po ponad miesiącu wraca Borys Tkaczenko. Rozmowa Arlety Zalewskiej z cyklu "Ukraina walczy - cywile".
Jeszcze przed rozmową Borys przesyła nam te trzy filmy. Nagrał je, wchodząc po raz pierwszy: do swojego mieszkania, do domu rodziców i baru, w którym pracował i którego jest właścicielem. Te nagrania to ilustracja tego co z jego życiem sprzed wojny zrobili Rosjanie. A my pytamy, czy uda się to wszystko jeszcze kiedyś posprzątać.
Kiedy Rosjanie parkują czołg przed twoim domem
Kiedy przed domem jego rodziców w Buczy zatrzymuje się rosyjski czołg, Borys jest gdzieś w zachodniej Ukrainie. Wraca właśnie z granicy, gdzie odwiózł żonę i córeczkę. Wraca, by ewakuować resztę rodziny. Jest 4 marca. Godzina 11.13 i 18 sekund, znamy dokładną godzinę, bo to właśnie wtedy Borys zrobił pierwszy zrzut z ekranu swojego telefonu. Widać na nim obraz na żywo z kamery zainstalowanej przed domem.
- Zadzwonił do mnie przyjaciel, który ukrywał się tam z resztą mojej rodziny. Powiedział: mógłbyś sprawdzić obraz z kamer przed domem, bo słyszę straszliwy dźwięk ciężkiego sprzętu! W tamtym momencie byłem bliski zawału, bo zobaczyłem, że Rosjanie zatrzymali się dokładnie przed naszym domem z bronią wymierzoną w jego stronę - opowiada.
Te kilka minut wypełnione były: strachem, bezsilnością i myślami, że to będzie ostatnia wiadomość jaką dostał od swojej rodziny, że kolejnych telefonów już nie będzie. Na zdjęciu wyraźnie widać namalowane na czołgu rosyjskie "V".
O godzinie 11:34 i 1 sekunda, to obraz z innej kamery, widać, że czołgi wciąż stoją przed domem. Potem przychodzi kolejna wiadomość: "O mój Boże, mam nadzieję, że odjeżdżają, bo słyszę ten sam dźwięk ciężkiego sprzętu co wcześniej. Oni chyba odjeżdżają!". Rodzina Borysa będzie tam jeszcze przez sześć dni, zanim uda jej się bezpiecznie ewakuować z Buczy. To będzie czas bez prądu, gazu i bez sieci komórkowej, zamiast tego z Rosjanami na ulicach.
Kiedy łączymy się z Borysem, by nagrać naszą rozmowę, jest w tym samym domu, przed którym wtedy zatrzymali się rosyjscy żołnierze. Wrócił tu zaraz po wyzwoleniu, 3 kwietnia, 39. dnia wojny. Po co? By zobaczyć, co z jego miastem, domem i barem zrobili Rosjanie. Wrócił, by po nich posprzątać.
Kiedy Rosjanie śpią w twoim łóżku i piją z twoich kieliszków
W rozmowie z nami Borys opowiada, jak to jest przekraczać próg domu, w którym Rosjanie spędzili co najmniej kilka dni. O tym dlaczego mieszka w domu rodziców, a do swojego mieszkania wciąż nie jest w stanie na dłużej wejść. Wymienił tam tylko drzwi. Z porządkami czeka na lepszy moment. A może nawet na powrót żony i córeczki z zagranicy. Ale one, jak mówi nam, wrócą dopiero po wojnie, gdy będzie miał pewność, że jest tu bezpiecznie.
Kiedy wracasz do miasta, w którym Rosjanie zabijali twoich sąsiadów
- Wiesz, o czym myślę każdego dnia, jak tu jestem? Jak bardzo jestem wdzięczny, że nie widziałem śmierci i że cała moja rodzina przeżyła, że przeżyli moi przyjaciele. Dziś tylko to się liczy. Reszta nie ma żadnego znaczenia. Kilka dni temu do baru przyszedł mój przyjaciel. On nie wyjechał. Nigdy wcześniej go takiego nie widziałem. Wyglądał mrocznie. Powiedział: to była najgłupsza decyzja w moim życiu, że się nie ewakuowałem, że tu zostałem. A potem odwrócił się i wyszedł bez pożegnania - wspomina.
W Buczy ludzie dzielą się dziś na tych, którzy byli tu w czasie okupacji i tych którzy, jak Borys, zdążyli uciec. - Na 600 mieszkań na naszym osiedlu jest może 50, 70 zajętych. Reszta ludzi wyjechała i jeszcze nie wróciła. Albo już nigdy nie wróci, bo wiele mieszkań było u nas wynajmowanych. Ale ci, którzy tu są, odbudowują to miasto w szaleńczym tempie. Każdy marzy, by jak najszybciej wrócić do normalności - podkreśla.
- Widzimy wszyscy, jak wygląda Mariupol, tam ci ludzie nie mają do czego wracać. My tu naprawdę mamy w tym wszystkim szczęście. Ludzie widzieli w Buczy zło, stracili bliskich, ale mamy jeszcze szansę przywrócić to miasto do normalności. To będzie ciężkie! Na pewno! Ale możemy to zrobić. Żyjemy … i jesteśmy zjednoczeni - mówi Borys.
Źródło: TVN24