Głównodowodzący Sił Zbrojnych Ukrainy generał Wałerij Załużny powiedział we wtorek, że nie jest zadowolony z działania punktów poborowych, odpowiedzialnych za prowadzenie mobilizacji wojskowej. Odniósł się także do swojego konfliktu z prezydentem Wołodymyrem Zełenskim. - Spadło na mnie wiele krytyki, ale z czasem ludzie zdali sobie sprawę, że miałem całkowitą rację - stwierdził.
Załużny wystąpił na konferencji prasowej po raz pierwszy od wybuchu wojny. Dzień wcześniej na stronie parlamentu Ukrainy pojawił się projekt ustawy o mobilizacji, przewidujący obniżenie dolnej granicy wieku osób podlegających temu obowiązkowi z 27 do 25 lat.
CZYTAJ WIĘCEJ: Zełenski: armia zwróciła się o zmobilizowanie pół miliona osób do wojska "Publikacja projektu ustawy wywołała kontrowersje w mediach społecznościowych, co najwyraźniej skłoniło z reguły nieśmiałego generała do rzadkiej próby nawiązania kontaktu z mediami" - komentuje agencja Reutera.
- Nie jestem zadowolony z pracy punktów poborowych - oświadczy Załużny.
Szef ukraińskiej armii: na 2023 rok postawiliśmy sobie dość ambitne cele
Proponowane zmiany - pisze Reuters - budzą spore emocje z uwagi na zmęczenie ukraińskiego społeczeństwa trwającą od 22 miesięcy wojną. W zeszłym tygodniu prezydent Wołodymyr Zełenski powiedział, że wojsko zaproponowało zmobilizowanie do armii dodatkowych 450-500 tysięcy ludzi.
Załużny potwierdził tę liczbę, ale dodał, że sam nigdy nie ujawniłby jej publicznie. W ocenie Reutera może to sugerować pewne polityczne tarcia miedzy nim a prezydentem Zełenskim. Agencja przypomina, że Załużny nadzorował ukraińską kontrofensywę przeprowadzoną w 2023 roku, w wyniku której nie udało się odzyskać dużej części terytorium okupowanego przez Rosję.
Mimo to szef ukraińskiej armii wciąż cieszy się ogromną popularnością wśród Ukraińców po tym, jak na początku 2022 roku wyparł siły rosyjskiej z ukraińskiej stolicy, a jesienią zorganizował dwie udane kontrofensywy, w wyniku których udało się odbić z rąk wroga rozległe obszary kraju.
- Na 2023 rok postawiliśmy sobie dość ambitne cele - powiedział na wtorkowej konferencji prasowej w Kijowie. Dodał, że nie zawiódł się poziomem pomocy zagranicznej w mijającym roku. - Oczywiście nie była ona pełna, ale pozwoliła nam na pewne prowadzenie działań wojskowych - stwierdził.
Konflikt Załużnego z Zełenskim
Napięcia między Załużnym a Zełenskim wybuchły w listopadzie po tym, jak zacytowano wypowiedź generała, który stwierdził, że wojna zmierza w stronę impasu ze względu na stan technologiczny na polu bitwy, co spotkało się z krytyką ze strony prezydenta. Zełenski i jego sojusznicy konsekwentnie przedstawiali mniej ponury obraz wojny, stwierdzając, że Ukraina może i będzie wypierać siły rosyjskie z każdego centymetra okupowanego terytorium - przypomina Reuters.
Załużny powiedział, że czas zweryfikował jego słowa. - Spadło na mnie wiele krytyki, ale z czasem ludzie zdali sobie sprawę, że miałem całkowitą rację - stwierdził. Dodał, że Ukraina i jej sojusznicy znaleźli już odpowiedzi na większość pytań i problemów, które poruszył w swoich listopadowych wypowiedziach na temat sytuacji na froncie.
Odnosząc się do prac nad projektem ustawy o mobilizacji, oznajmił że poprze wprowadzenie elektronicznych wezwań do wojska, co zastąpiłoby lub wzmocniło obecny model, w którym oficerowie poborowi rozdają ludziom dokumenty na ulicy lub w punktach kontrolnych.
Projekt ustawy o mobilizacji
Opublikowany w poniedziałek późnym wieczorem na stronie parlamentu Ukrainy projekt ustawy o mobilizacji przewiduje obniżenie dolnej granicy wieku osób podlegających temu obowiązkowi z 27 do do 25 lat.
Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na konferencji prasowej 19 grudnia podsumowującej mijający rok, oświadczył, że armia proponuje zmobilizowanie dodatkowych 450 -500 tysięcy osób. Zastrzegł jednak, że "jest to bardzo delikatna sprawa" oraz, że przedstawiciele armii i rządu będą jeszcze na ten temat rozmawiać zanim projekt trafi pod obrady parlamentu.
Zełenski dodał, że chce usłyszeć więcej argumentów przemawiających za zmobilizowaniem dodatkowych obywateli. - Armia musi znaleźć rozwiązanie swoich problemów, a społeczeństwo chce usłyszeć odpowiedzi na ważne pytania - podkreślił.
Źródło: Reuters