Po prawie dwóch latach spędzonych za granicą na Ukrainę powrócił w czwartek Ihor Kołomojski - skonfliktowany z ekipą ustępującego prezydenta Petra Poroszenki miliarder, uznawany przez niektórych za patrona nowo wybranego szefa państwa Wołodymyra Zełenskiego.
Oligarcha zapowiadał wcześniej, że wróci do kraju po inauguracji Zełenskiego, lecz uczynił to wcześniej. Datę inauguracji parlament w Kijowie ma wyznaczyć w czwartek.
Chce dostać dwa miliardy dolarów
Kołomojski przyleciał tego dnia nad ranem z Izraela, gdzie mieszka od września 2018 roku, do swego rodzinnego Dniepra (dawniej Dniepropietrowsk). Po opuszczeniu Ukrainy w czerwcu 2017 roku biznesmen zamieszkał najpierw w Szwajcarii.
W wywiadzie udzielonym ukraińskim mediom na początku maja Kołomojski przekonywał, że Zełenski nie jest jego marionetką. Miliarder nie ukrywa jednak, że liczy, iż po dojściu Zełenskiego do władzy odzyska aktywa, które miał stracić w wyniku przeprowadzonej w 2016 roku nacjonalizacji PrywatBanku.
Jest to kontrolowany przez niego największy bank komercyjny na Ukrainie. Kołomojski powtarza, że chce dostać za bank dwa miliardy dolarów odszkodowania.
Relacje z prezydentem
Wołodymyr Zełenski, showman i producent programów kabaretowych w należącej do Kołomojskiego stacji telewizyjnej 1+1, utrzymuje, że wiążą go z biznesmenem jedynie interesy. W kampanii wyborczej wytykano mu jednak, że poruszał się samochodami należącymi do grupy oligarchy i korzystał z usług jego adwokatów. Zełenski w ciągu ostatnich dwóch lat miał także odbyć 11 podróży do Genewy, gdzie mieszkał Kołomojski, a po jego przeprowadzce do Izraela miał tam być dwukrotnie.
Zełenski wygrał drugą turę wyborów prezydenckich w swoim kraju, zdobywając 73 procent poparcia głosów. Na jego rywala, odchodzącego prezydenta Poroszenkę, głosowało niecałe 25 procent.
Autor: tmw//kg / Źródło: PAP