Sekretarz stanu Antony Blinken w czwartek spotkał się w Kijowie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim. Amerykański dyplomata przekazał, że przy ukraińskich granicach nadal pozostaje znaczna część rosyjskich sił zbrojnych. - Na dziś widzimy, że z tych dziesiątków tysięcy żołnierzy i sprzętu tylko 3,5 tysiąca wojskowych rozpoczęło wycofywanie - mówił z kolei Zełenski.
- Rozmawialiśmy o zagrożeniach, jakie są obserwowane wokół Ukrainy ze strony Rosji - oznajmił Antony Blinken podczas wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim w Kijowie. Odniósł się do "największej od 2014 roku" mobilizacji rosyjskich wojsk przy granicy z Ukrainą. - Jesteśmy z wami, zarówno my, jak i nasi partnerzy, wspieramy was - zapewnił, dodając, że USA zwracają się do Rosji, by przestała stosować agresję wobec Ukrainy. - Wraz z partnerami pracujemy nad tym, by Ukraina mogła się bronić - dodał.
Ocenił, że "zagrożenie się utrzymuje". - Rosja wycofała część wojsk, ale znaczne siły pozostają przy granicy z Ukrainą. (Rosja) wycofała pewną część sprzętu, ale znaczna część pozostaje przy granicy. Rosja ma możliwość w dość krótkim czasie podjęcia działań agresywnych, jeśli tak zdecyduje. Bardzo uważnie obserwujemy sytuację - oświadczył.
Szef amerykańskiej dyplomacji dodał, że docenia powściągliwą reakcję Kijowa na takie prowokacyjne działania. Zaznaczył też, że przed Ukrainą stoją dwa wyzwania: zewnętrzne - ze strony Rosji - i wewnętrzne, czyli korupcja i oligarchowie.
Nieliczni rozpoczęli wycofywanie
Zełenski poinformował, że według ukraińskiej strony rozpoczęło się wycofywanie tylko 3,5 tysiąca rosyjskich żołnierzy. Jak dodał, pozostało jeszcze 75 tysięcy. - Na dziś widzimy, że z tych dziesiątków tysięcy żołnierzy i sprzętu tylko 3,5 tysiąca wojskowych rozpoczęło wycofywanie i opuściło terytorium tymczasowo okupowanego Krymu. Na razie nie widzimy nigdzie indziej zmniejszenia (sił - red.) - poinformował Zełenski na konferencji prasowej.
Zaznaczył, że zmniejsza się liczba snajperskich ostrzałów, a wzrosła liczba przypadków wykorzystania dronów ze strony separatystów na wschodzie kraju.
Podczas spotkania Zełenski zaprosił na Ukrainę amerykańskiego prezydenta Joe Bidena. Rozmawiano też m.in. o ukraińskich reformach i budowie gazociągu Nord Stream 2. Wcześniej tego dnia Blinken spotkał się z ukraińskimi deputowanymi oraz z szefem MSZ Dmytrem Kułebą. Wraz z ministrem oraz zwierzchnikiem Cerkwi Prawosławnej Ukrainy metropolitą Epifaniuszem złożył kwiaty pod Ścianą Pamięci Żołnierzy Poległych za Ukrainę. Wizyta ma zakończyć się w czwartek.
"Oni mogą jeszcze tam wrócić"
"New York Times" powołując się na wysokich rangą przedstawicieli Pentagonu, przekazał, że według szacunków USA mimo kwietniowego oświadczenia Kremla o wycofaniu wojsk skoncentrowanych w pobliżu granic Ukrainy i na Krymie, na miejscu pozostało blisko 80 tysięcy żołnierzy i duża część przerzuconego tam sprzętu. Nadal stanowi to największą koncentrację wojsk w tym regionie od rozpoczęcia wojny w 2014 roku.
Według "NYT", choć Waszyngton nie ma jasnej koncepcji dotyczącej celu koncentracji wojsk, Pentagon traktuje pozostawienie większości rosyjskich sił w regionie jako "wiadomość od (prezydenta Władimira) Putina, że może on wyrównać - a w istocie przyćmić - liczbę żołnierzy biorących udział w amerykańskich i NATO-wskich ćwiczeniach wojskowych w Europie".
Chodzi m.in. o rozpoczęte we wtorek manewry Defender Europe 21, w których bierze udział 28 tysięcy żołnierzy z 26 krajów. Zainaugurowane w Albanii ćwiczenia mają miejsce głównie na Bałkanach, a także na Węgrzech i w Estonii.
"(Rosjanie) zostawili dość zabójczej siły w regionie, wycofując tylko jej część. To mówi mi, że oni mogą jeszcze tam wrócić, kiedy czas i okoliczności będą bardziej sprzyjające" - powiedział dziennikowi gen. Michael Repass, były dowódca sił specjalnych USA w Europie, a obecnie specjalny doradca NATO ds. Ukrainy. "To się powtórzy" - dodał wojskowy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru