W niedzielę rano na zatłoczonym rynku w Samkanai w prowincji Paktia na wschodzie Afganistanu, zamachowiec - samobójca wysadził się w powietrze. Dzień wcześniej trwały walki między siłami koalicyjnymi a talibami na wschodzie oraz północnym - zachodzie kraju.
Zamachowiec-samobójca wysadził się w powietrze na zatłoczonym rynku w Samkanai w prowincji Paktia na wschodzie Afganistanu. Celem zamachowca miała być grupa wojskowych, robiących w tym czasie zakupy na rynku - ofiarami stali się jednak cywile. Zginęła co najmniej jedna osoba, a osiem zostało poważnie rannych - podały władze w Kabulu.
Walki na północnym zachodzie
Dzień wcześniej na północnym zachodzie kraju, w okręgu Mugur w prowincji Badżis w walkach zginęło co najmniej 13 talibów i pięciu cywilów - wynika z komunikatu sił koalicyjnych. Oddział talibów zaatakował miejscowego szefa plemiennego, w jego obronie stanęli mieszkańcy okręgu. Na miejsce przybyła też policja afgańska. Doszło do kilkugodzinnej potyczki, w czasie której zabito napastników, zginęło także trzech mieszkańców okręgu, w tym żona zaatakowanego lidera.
W graniczącej z Turkmenistanem prowincji Badżis do tej pory nie notowano większych niepokojów.
I na wschodzie
Na wschodzie kraju z piątku na sobotę w prowincji Laghman kraju operację prowadziły siły koalicyjne. Celem działań sił było schwytanie jednego z dowódców Talibanu, mającego ukrywać się na tym terenie. Według dowództwa amerykańskiego zginęło 15 talibów, 11 poniosło śmierć w bezpośredniej wymianie ognia - czterech zginęło w wyniku ostrzału z powietrza.
Z oświadczeniem nie zgadają się miejscowi chłopi, którzy twierdzą, że część zabitych to cywile, a nie talibscy bojownicy.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: TVN24