We wtorek Donald Trump wygłosił swoje pierwsze przemówienie przed połączonymi izbami Kongresu. Prezydenci Stanów Zjednoczonych tradycyjnie na początku każdego kolejnego roku sprawowania urzędu wygłaszają przed obiema izbami orędzie o stanie państwa. W pierwszym roku prezydentury wystąpienie siłą rzeczy ma jednak nieco inny charakter i stanowi dla nowej głowy państwa okazję, by przekonać do siebie wyborców, którzy na niego nie głosowali i zarysować wizję prezydentury.
Przemówienie Donalda Trumpa zostało ocenione jako bardziej koncyliacyjne niż jego wystąpienie w czasie inauguracji prezydentury. Trump wyjątkowo rzadko pozwalał sobie na improwizację.
Jednym z nielicznych momentów, kiedy zachował się spontanicznie, był fragment przemówienia, w którym zwrócił się do Carryn Owens, wdowy po żołnierzu elitarnej amerykańskiej jednostki sił specjalnych Navy SEALs Williamie "Ryanie" Owensie. Żołnierz zginął pod koniec stycznia w Jemenie, w czasie pierwszej operacji wojskowej przeprowadzonej od czasu objęcia przez Donalda Trumpa prezydentury.
"Ryan patrzy na nas teraz z góry"
Carryn Owens zasiadła we wtorek w miejscu przeznaczonym dla najbliższych prezydenta, obok jego córki Ivanki. Żona żołnierza została powitana owacją na stojąco. Kolejna - jeszcze dłuższa - towarzyszyła słowom Trumpa o tym, że "dziedzictwo Ryana zostało wyryte na wieczność". Wyraźnie poruszona ubrana na czarno kobieta spoglądała wielokrotnie w górę, z ruch jej warg można odczytać, że mówiła w tym czasie "kocham cię".
Gdy owacja się zakończyła, Trump spontanicznie powiedział: - Ryan patrzy na nas teraz z góry, wiesz o tym - zwrócił się do wdowy. - I jest bardzo szczęśliwy, bo właśnie pobił rekord - dodał.
Owens zginął w czasie ataku na kwaterę bojowników Al-Kaidy Półwyspu Arabskiego (AQAP), przeprowadzonym w prowincji Al-Bajda w południowo-zachodniej części Jemenu. Operacja wywołała wiele kontrowersji, nie tylko ze względu na śmierć amerykańskiego żołnierza, ale i straty wśród cywilów. Wielu ekspertów bezpieczeństwa zarzucało, że przy jej przygotowaniu nie wykazano się należytą ostrożnością i rozwagą.
W lutym ojciec żołnierza Bill Owens odmówił spotkania z Trumpem w Dover Air Force Base, gdzie przekazywano ciało "Ryana" bliskim.
W wyemitowanym we wtorek wywiadzie Trump stwierdził, że to "generałowie stracili Ryana". W wieczornym przemówieniu tego samego dnia powiedział jednak, że szef Pentagonu przekazał mu, iż "Ryan był częścią zakończonej sukcesem operacji", w czasie której pozyskano cenne dane wywiadowcze.
Autor: kg\mtom / Źródło: Washington Post, Guardian