Parlament Szwecji przegłosował w poniedziałek wniosek o wotum nieufności wobec premiera Stefana Loefvena. Lider socjaldemokratów ma tydzień na złożenie dymisji i przekazanie przewodniczącemu parlamentu misji wyłonienia nowego rządu lub rozpisanie wcześniejszych wyborów. Loefven jest pierwszym premierem w historii kraju, który został odwołany przez Riksdag.
Za odwołaniem premiera mniejszościowego rządu opowiedziała się ponad połowa, czyli 181 z 349 deputowanych. Stefan Loefven jest premierem Szwecji od 2014 roku przez dwie kadencje. Jego drugi rząd został zaprzysiężony w 2019 roku po kilku miesiącach negocjacji. - Mam tydzień na zastanowienie się, w którą stronę powinniśmy pójść (...). Będziemy rozmawiać o różnych scenariuszach, aby kraj jak najszybciej otrzymał nowy rząd - powiedział po przegranym głosowaniu premier Loefven.
Kryzys mniejszościowego rządu socjaldemokratycznego premiera Stefana Loefvena był związany z liberalną reformą, która przewiduje urynkowienie czynszów w nowym budownictwie. Sprzeciwiała się temu niewielka postkomunistyczna Partia Lewicy. Jej liderka Nooshi Dadgostar powtórzyła w niedzielę, że "podtrzymuje utratę zaufania do rządzących i w poniedziałek jej ugrupowanie zagłosuje za odwołaniem premiera". - Weźcie odpowiedzialność za kraj i zrezygnujcie z punktu 44. (dotyczy reformy czynszów - red.) - wezwała Dadgostar.
Niezadowolenie Partii Lewicy, która biernie przez ostatnie lata wspierała rząd, wykorzystała prawicowa opozycja. Formalnie to prawicowi Szwedzcy Demokraci złożyli wniosek o wotum nieufności dla Loefvena, popierani przez Umiarkowaną Partię Koalicyjna oraz Chrześcijańskich Demokratów. Przywódca Szwedzkich Demokratów Jimmie Akesson przekonywał przed głosowaniem w parlamencie, że "reprezentują szwedzkie społeczeństwo i że rządzący zawiedli w walce z przestępczością oraz integracją"
Szef centroprawicowej Umiarkowanej Partii Koalicyjnej przypomniał, że "Szwecja ma największą liczbę strzelanin w Europie". - To rząd nie zdaje egzaminu, a nie parlament - przypomniał, dodając, że do wielu inicjatyw zmusiła gabinet Loefvena właśnie większość parlamentarna.
Liderka Chrześcijańskich Demokratów Ebba Busch dowodziła przed głosowaniem, że większość społeczeństwa jest przeciwna rządowi Loefvena. - W wyborach parlamentarnych wyborcy nie dali socjaldemokratom większości, a oni przez grę utrzymali władzę, nie mając większości - mówiła Busch.
Annika Hirvonen z Partii Ochrony Środowiska - Zieloni przestrzegała przed "dopuszczeniem do władzy skrajnie prawicowych sił", odnosząc się do ugrupowania Szwedzcy Demokraci.
W niedzielę Loefven bezskutecznie próbował przekonać Partię Lewicy do zmiany stanowiska, obiecując jeszcze, że "wysokość czynszów będzie mogła być negocjowana między przedstawicielami najemców a właścicielami nieruchomości". Także w niedzielę rząd spotkał się na specjalnym posiedzeniu, aby zadecydować o najważniejszych sprawach na wypadek odwołania w poniedziałek.
Co dalej?
Premier Szwecji ma tydzień na decyzję o rozpisaniu przedterminowych wyborów. Jeśli tego nie zrobi, będzie musiał odejść, a nowy rząd wyłoni obecny parlament. Decyzja o rozpisaniu przedterminowych wyborów oznaczać będzie, że Szwedzi pójdą do urn w ciągu trzech miesięcy, a na lato przypadnie kampania wyborcza. Dotychczasowe sondaże nie pokazują dużych zmian w preferencjach wyborczych. Zarówno obozowi socjaldemokratów oraz prawicy trudno jest zdobyć większość. Na największy wzrost poparcia (do ok. 20 proc.) mogą jednak liczyć Szwedzcy Demokraci.
Alternatywą jest zbudowanie nowej większości w ramach obecnego parlamentu. Jest to jednak trudne, gdyż rządzący do tej pory socjaldemokraci ani prawicowa opozycja nie mają większości. Rozmowy o wyłonieniu nowej większości prowadzić będzie przewodniczący parlamentu.
Źródło: PAP