Problemy bezpieczeństwa i ataki na żołnierzy NATO w Afganistanie nie wpłyną na zobowiązania Sojuszu do pomocy w budowaniu sił afgańskich, zdolnych do efektywnej walki w talibami - oświadczył we wtorek podczas wizyty w Kabulu sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg.
- Naszym celem jest zbudowanie armii wystarczająco mocnej, aby pokazać talibom, że kontynuowanie przez nich walki jest bezcelowe i bezproduktywne - powiedział Stoltenberg w stolicy Afganistanu, gdzie spotkał się z prezydentem tego kraju Aszrafem Ghanim.
- Istnieje zatem ścisły związek między naszymi wysiłkami wojskowymi i politycznymi, związek między siłą afgańskich wojsk a prawdopodobieństwem rozpoczęcia procesu pokojowego. Nikt nie lekceważy skali wyzwania, gdyż sytuacja jest poważna - podkreślił szef NATO.
Kontynuacja działań po operacji stabilizacyjnej
NATO i jego koalicyjni partnerzy mają obecnie w Afganistanie ok. 16 000 żołnierzy, którzy pochodzą z 39 krajów. Ich głównym celem jest szkolenie i doradzanie afgańskim jednostkom wojskowym i policyjnym, a także wspomaganie ich w walkach z talibami poprzez m.in. wsparcie lotnicze czy działania wywiadowcze. Celem misji jest także przygotowywanie kadr do kierowania afgańskimi siłami bezpieczeństwa i instytucjami podległymi afgańskim ministerstwom obrony i spraw wewnętrznych.
Agencja Reutera podkreśla, że chociaż obecność NATO w Afganistanie nie ma charakteru misji bojowej, to jednak siły Sojuszu cały czas są w niebezpieczeństwie. Tylko w ciągu ostatnich dwóch tygodni zginęło dwóch żołnierzy Paktu - Amerykanin i Czech.
Misja NATO Resolute Support rozpoczęła się 1 stycznia 2015 r., po zakończeniu w 2014 r. operacji stabilizacyjnej Międzynarodowych Sił Wsparcia Bezpieczeństwa w Afganistanie (ISAF). Obecnie najsilniejszą wojskową reprezentację mają tam USA, które do Afganistanu wysłały 14 000 żołnierzy. To efekt polityki prezydenta USA Donalda Trumpa, który w 2017 roku ogłosił nową strategię w polityce wobec Afganistanu, polegającą na zwiększeniu amerykańskich sił w tym kraju.
Autor: tmw//kg / Źródło: PAP