Na szczycie bez zmian. O co walczą unijne stolice w Brukseli?

Źródło:
TVN24
Jacek Stawiski o unijnym szczycie w Brukseli
Jacek Stawiski o unijnym szczycie w BrukseliTVN24
wideo 2/21
Jacek Stawiski o unijnym szczycie w BrukseliTVN24

Kraje Południa liczą na szybkie osiągnięcie porozumienia, "oszczędnej czwórce" zależy na okrojeniu budżetu UE, z kolei Polska i Węgry nie chcą, by unijne fundusze zostały powiązane z praworządnością. Na pierwszym szczycie "27" od wybuchu pandemii linie podziału są wyraźnie zarysowane. Na razie brak przełomowych decyzji oraz wielkich emocji.

Unijni liderzy usiedli w piątek rano przy okrągłym stole największej sali budynku Europa w Brukseli, by rozpocząć maraton negocjacyjny w sprawie budżetu UE na lata 2021-2027 i funduszu odbudowy gospodarki po koronawirusie. To pierwsze takie spotkanie od wybuchy pandemii COVID-19. Punktem wyjścia są propozycje opiewające na 1 824 miliardów euro. Z wypowiedzi dyplomatów z różnych krajów wynika, że do porozumienia jest wciąż daleko i wcale nie jest przesądzone, że do niego dojdzie w trakcje zaplanowanych do soboty rozmów. 

Po dwóch rundach szczegółowych dyskusji na temat różnych kwestii związanych z wieloletnim budżetem i funduszem odbudowy, szef Rady Europejskiej Charles Michel ogłosił przerwę do kolacji o godzinie 20 - poinformował jego rzecznik Barend Leyts. Jak zaznaczył, w tym czasie Michel zorganizował konsultacje w mniejszych formatach.

Około godziny 21 szczyt wznowiono.

Bez przełomów, bez emocji

Do tej pory - jak wynika z relacji dyplomatów - spory między przywódcami nie były zbyt gorące. Dyskusje dotyczyły sposobu wypłat środków z funduszu odbudowy, wysokości tego instrumentu, wielkości budżetu na lata 2021-2027 oraz rabatów, zasobów własnych i praworządności.

Jak przekazał o godzinie 17 korespondent TVN24 w Brukseli Maciej Sokołowski, podczas pierwszej rundy negocjacji nie było przełomów ani większych emocji. Przedstawiciele państw członkowskich wygłosili przemówienia, które jedynie utwardzają stanowiska każdej ze stolic.

- Nie słyszymy ani o zbliżeniu, ani o pośpiechu ze strony szefów państw. Dyplomaci dodają, że wszyscy czekają na rozmowy w sobotę, bo dopiero po nocnych, dwustronnych spotkaniach i dyskusjach w podgrupach może dojść do jakiegoś zbliżania stanowisk – relacjonuje Sokołowski.

Starcie interesów na szczycie

Reporter TVN24 zwraca uwagę, że główny spór cały czas dotyczy wielkości budżetu i Funduszu Odbudowy. Kraje tak zwanej "oszczędnej czwórki", którym przewodzi Holandia oraz Finlandia, czyli te państwa, które najwięcej wpłacają do unijnego budżetu, chcą cięć oraz kontroli nad tym, na co środki zostaną przeznaczone.

Krajom południa Europy zależy z kolei, by budżet był jak największy, ale przede wszystkim, by do osiągnięcia porozumienia doszło jak najszybciej, by można było zacząć już planować jego spożytkowanie. Tej grupie przewodzą Włochy oraz Hiszpania.

Na czym zależy Warszawie? - Dla Polski im większy budżet, tym lepiej, bo będzie to oznaczać więcej pieniędzy do podziału – wyjaśnia Sokołowski. Tu pojawia się także kwestia praworządności i pomysł powiązania unijnych funduszy z rządami prawa. Propozycja wzbudza kontrowersje i trudno ocenić, jaki ostatecznie przybierze kształt. Przeciwko niej opowiadają się Polska oraz Węgry, wobec których prowadzona jest procedura z artykułu 7. Traktatu o UE, który daje Unii możliwość dyscyplinowania i karania państw naruszających unijne wartości. We wtorek parlament węgierski przyjął rezolucję, w której domaga się - jako warunku przyjęcia unijnego budżetu - między innymi zamknięcia wszystkich procedur z artykułu 7. i podkreśla, że nie można uzależniać finansowania UE od praworządności - tłumaczy korespondent TVN24.

Mateusz Morawiecki przed szczytem w Brukseli
Mateusz Morawiecki przed szczytem w BrukseliEBS

Jak ocenia Maciej Sokołowski, premier Węgier Victor Orban stara się wykorzystać zaistniałą sytuację i kryzys spowodowany pandemią. Wie bowiem, że Południe chce porozumienia jak najszybciej i te kraje, które potrzebują pieniędzy, są w stanie zignorować kwestie praworządności, jeśli będzie to jedyna kwestia blokująca osiągnięcie końcowego porozumienia.

- Kraje takie jak Holandia, Finlandia, Belgia, Szwecja oraz Dania nie chcą odpuszczać w sprawie praworządności i podkreślają, że silny mechanizm powiązania jej z budżetem UE jest konieczny -  wyjaśnia Sokołowski. Jak dodaje, nieprzypadkowo lista tych państw pokrywa się z tymi, które najwięcej do budżetu wpłacają, wobec czego chcą mieć kontrolę nad tym, gdzie pieniądze trafią i na co zostaną przeznaczone.

Choć podziały są dość głębokie, możliwy jest także scenariusz, w którym każde z państw członkowskich zyska coś, na czym mu zależy - budżet będzie mniejszy, jak chcą oszczędni, porozumienie zostanie osiągnięte szybko, jak chcą Południe oraz Niemcy, jednocześnie – by nie przedłużać rozmów - nie będzie wzmianki o praworządności, czego oczekują Warszawa i Budapeszt. W takiej sytuacji Polska i Węgry dostaną mniejszy budżet, ale bez groźby sankcji – zaznacza Sokołowski.

Ale kwestia rządów prawa to nie jedyny problem Polski.

Cel: Zielona Europa

Przewodniczący Rady Europejskiej Charles Michel przedstawił nową propozycję budżetu, która zakłada, że 30 procent pieniędzy przeznaczone będzie na walkę ze zmianami klimatu.

Według propozycji Michela pieniądze z Funduszu Sprawiedliwej Transformacji otrzymają tylko te kraje, które zgodziły się na cel neutralności w 2050 roku. Jak zwraca uwagę Sokołowski, jedynym państwem, które nie uczyniło tego do tej pory, jest Polska, wobec czego Warszawa nie będzie mogła traktować tej kwestii jako karty przetargowej. Przeciwnie – dodaje korespondent – to klimat i praworządność są traktowane jako karty przeciwko Polsce, wymuszające na nas ustępstwa na innych polach.

Unijny budżetPAP

Otwarte zakończenie

- Szefowie państw są gotowi na rozmowy do niedzieli. Polityczny teatr może wymagać, by porozumienie zostało zawarte w niedzielę nad ranem. Jeśli się to nie uda, możliwe są kolejne spotkania w tym miesiącu – zaznacza Sokołowski.

Jak zauważa nasz reporter, ciekawa na obecnym szczycie jest pozycja Angeli Merkel. Niemcy w tym półroczu przewodniczą w Radzie Unii Europejskiej. Szefowa niemieckiego rządu podkreśla więc potrzebę szybkiego porozumienia jeszcze przed wakacjami. Z uwagi na swoją prezydencję we Wspólnocie Berlin słabiej podkreśla swoje narodowe postulaty i nie przystępuje do żadnego z obozów.

Autorka/Autor:Maciej Sokołowski, Monika Winiarska

Źródło: TVN24