Syn białoruskiego obrońcy praw człowieka Alesia Bialackiego - Adam, został skazany we wtorek przez sąd w Mińsku na grzywnę za drobne chuligaństwo.
Dzień wcześniej został zatrzymany podczas protestu kierowców przeciw podwyżce cen benzyny. We wtorek sąd uznał, że Adam Bialacki wyrażał się niecenzuralnie i stawiał opór podczas zatrzymania przez funkcjonariuszy milicji drogowej. Nakazał mu zapłacenie grzywny w wysokości 350 tys. rubli (ok. 200 zł).
"Stop-benzyna"
W Mińsku w poniedziałek wieczorem miała odbyć się kolejna akcja protestacyjna pod nazwą "Stop-benzyna". Kierowcy aut mieli przejechać przez centrum miasta z prędkością 20-30 km/h, by w ten sposób zwrócić uwagę "szerokich kręgów społeczeństwa oraz struktur państwowych na problem katastrofalnego wzrostu cen paliwa".
Milicja drogowa zablokowała jednak główne ulice, i jak skomentowały opozycyjne portale internetowe, zorganizowanego protestu nie dało się zauważyć.
Syn Bialackiego został zatrzymany, gdy zatrzymał samochód na skrzyżowaniu w centrum Mińska.
Aresztowany i oskarżony
Zatrzymanie i ukaranie go wydarzyły się w czasie, gdy Aleś Bialacki, szef Centrum Obrony Praw Człowieka "Wiasna" jest aresztowany i oskarżony o przestępstwa podatkowe; grozi mu do siedmiu lat więzienia.
Do aresztowania Bialackiego przyczyniły się dane o jego koncie bankowym przekazane władzom w Mińsku przez Ministerstwo Sprawiedliwości Litwy. Obrońcy praw człowieka twierdzą, że środki na koncie Bialackiego były przekazywane przez fundacje zagraniczne na działalność "Wiasny".
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: wikipedia.org