Palestyński Czerwony Półksiężyc opublikował fragment trzygodzinnej rozmowy telefonicznej sześcioletniej Palestynki, uwięzionej w samochodzie w Gazie wraz z martwą rodziną. Pojazd znalazł się pod ostrzałem. Dziewczynka przez telefon błagała dyspozytorów o pomoc. Na miejsce wysłano karetkę, jednak kontakt z załogą urwał się, podobnie jak z dzieckiem. Los sześciolatki pozostaje nieznany.
Był poniedziałek, 29 stycznia. Tamtego ranka armia izraelska nakazała mieszkańcom Gazy ewakuować się z obszarów na zachodzie miasta i udać się na południe wzdłuż wybrzeża.
Wissam, matka sześcioletniej Hind Radżab, opowiada w rozmowie z BBC, że w ich okolicy doszło do intensywnego ostrzału. - Byliśmy przerażeni. Uciekaliśmy z miejsca na miejsce, by uniknąć nalotów - wspomina.
Rodzina zdecydowała się udać do szpitala Ahli na wschód od miasta, mając nadzieję, że będzie to bezpieczniejsze miejsce do schronienia. Wissam i jej starsze dziecko ruszyli tam pieszo. Dla małej Hind znalazło się miejsce w samochodzie wujka.- Było bardzo zimno i deszczowo – wspomina Wissam. - Powiedziałam Hind, żeby pojechała samochodem, bo nie chciałam, żeby cierpiała w deszczu - dodała. Jak relacjonowała kobieta, gdy tylko czarna kia picanto odjechała, w tym samym kierunku rozległa się głośna strzelanina.
Telefon
W okolicy uniwersytetu al-Azhar samochód, którym wraz z wujkiem i kilkorgiem kuzynostwa podróżowała sześcioletnia Hindi, prawdopodobnie natknął się na oddział izraelskich czołgów. "Dla bezpieczeństwa wjechali na pobliską stację benzynową Fares i wygląda na to, że zostali ostrzelani" - pisze BBC. Uwięziona w pojeździe rodzina poprosiła krewnych o pomoc. Jeden z nich skontaktował się z kwaterą główną Palestyńskiego Czerwonego Półksiężyca, oddaloną o 80 km, na okupowanym Zachodnim Brzegu.
Około godziny 14.30 czasu lokalnego operatorzy call center Czerwonego Półksiężyca w Ramallah zadzwonili pod numer telefonu komórkowego wujka Hind. Odebrała jego 15-letnia córka Layan. W nagranej rozmowie telefonicznej nastolatka informuje dyspozytorów, że jej rodzice i rodzeństwo zginęli, a obok samochodu znajduje się czołg. - Strzelają do nas. Obok mnie jest czołg - mówi. Chwilę później rozlegają się wystrzały i krzyki. Połączenie się urywa.
Kiedy zespół Czerwonego Półksiężyca oddzwonił pod ten sam numer, tym razem odebrała Hind. "Jej głos był prawie niesłyszalny" - pisze BBC. Wkrótce stało się jasne, że sześcioletnia dziewczynka jako jedyna w samochodzie przeżyła i wciąż znajduje się na linii ognia.
"Niech śpią"
- Schowaj się pod siedzeniami. Nie pozwól, żeby ktoś cię zobaczył - poinstruował dziewczynkę spokojny głos po drugiej stronie słuchawki. Operatorka Rana Faqih godzinami pozostawała na linii z sześciolatką, podczas gdy zespół Czerwonego Półksiężyca apelował do armii izraelskiej, aby pozwoliła ich ambulansowi na dotarcie na miejsce.
- Była roztrzęsiona i smutna, błagała o pomoc – wspominała Rana w rozmowie z BBC. - Powiedziała nam, że jej krewni nie żyją. Ale później opisała ich jako "śpiących", więc powiedzieliśmy jej: - Niech śpią, nie chcemy ich niepokoić - opowiadała kobieta.
Hind w kółko prosiła, żeby ktoś po nią przyjechał. - W pewnym momencie powiedziała mi, że robi się ciemno. Była przerażona. Zapytała, jak daleko jest mój dom. Poczułam się sparaliżowana i bezradna - wyznała dyspozytorka.
Karetka
Po trzech godzinach od zgłoszenia w końcu na miejsce wysłano karetkę. W międzyczasie zespół Czerwonego Półksiężyca skontaktował się z matką Hind, Wissam i pomógł jej połączyć się z córką.
Gdy sześcioletnia Hindi usłyszała w słuchawce głos mamy, rozpłakała się jeszcze bardziej - wspomina dyspozytorka.
- Błagała, żebym się nie rozłączała – powiedziała Wissam stacji BBC. - Zapytałam ją, gdzie została ranna, a potem odwróciłam jej uwagę, czytając z nią Koran, modliłyśmy się razem. Powtarzała za mną każde słowo, które wypowiedziałam - relacjonowała kobieta.
Było już po zmroku, kiedy załoga ambulansu – Yousef i Ahmad – powiadomiła operatorów, że zbliżają się na miejsce i że siły izraelskie wkrótce ich wylegitymują. To był ostatni kontakt z załogą karetki. Połączenie z ratownikami oraz z sześciolatką zostało przerwane na dobre.
Dziadek Hind, Bahaa Hamada, powiedział BBC, że kontakt dziewczynki z matką trwał kilka chwil dłużej i że ostatnią rzeczą, jaką usłyszała Wissam był dźwięk otwieranych drzwi samochodu. Dziewczynka miała powiedzieć matce, że widzi w oddali karetkę.
"Budzę się i słyszę przy uchu jej głos"
- W każdej sekundzie moje serce płonie. Za każdym razem, gdy słyszę dźwięk karetki, myślę: "może to ona". Każdy dźwięk, każdy wystrzał, każdy spadający pocisk, każda bomba… zastanawiam się, czy zmierza w stronę mojej córki, czy została trafiona - mówi BBC zrozpaczona matka dziewczynki.
Ani zespołom Czerwonego Półksiężyca w Gazie, ani rodzinie dziecka nie udało się dotrzeć do miejsca, które nadal leży w strefie aktywnych działań wojennych kontrolowanej przez armię izraelską.
Od zniknięcia Hindi minął tydzień. Wissam całe dnie przesiaduje w szpitalu Ahli, licząc, że odnajdzie córkę. Żywą. - Przyniosłam jej rzeczy i czekam tutaj na nią. Czekam na moją córkę - powiedziała w rozmowie z BBC.
Los sześciolatki nie daje spokoju także operatorce, która rozmawiała z nią tamtego dnia. - W nocy jest ciężko. Budzę się i słyszę przy uchu jej głos, mówiący: "przyjdź i zabierz mnie" - wyznaje kobieta.
Izraelskie wojsko twierdzi, że nie ma informacji o tym zdarzeniu.
"Potrzebujemy odpowiedzi"
Po prawie czterech miesiącach konfliktu, w obliczu intensywnych izraelskich ostrzałów, rygorystycznych ograniczeń w przemieszczaniu się i częstych przerw w komunikacji, palestyńskie służby ratunkowe mierzą się z tragicznymi wyzwaniami - zauważa agencja Reutera.
- Historia Hind to jeden z setek telefonów, jakie codziennie otrzymują nasze zespoły. W wielu przypadkach nie jesteśmy w stanie pomóc, ponieważ (izraelska) okupacja, wszędzie tam, gdzie są czołgi, ogłasza ten obszar strefą wojskową pomimo obecności ludności cywilnej - powiedział rzecznik Czerwonego Półksiężyca Nebal Farsakh.
Według miejscowych władz zdrowia w izraelskim ataku na Gazę zginęło ponad 27 tysięcy Palestyńczyków. Wysiedlono większość z 2,3 miliona mieszkańców Strefy Gazy, pogrążając palestyńską enklawę w katastrofie humanitarnej - pisze Reuters.
Izrael twierdzi, że jego celem jest zniszczenie Hamasu, grupy bojowników, która 7 października przewodziła niespodziewanemu atakowi na miasta i bazy wojskowe w południowym Izraelu. W ich wyniku zginęło 1,2 tysiąca osób, a ponad 240 zostało wziętych do niewoli.
Czerwony Półksiężyc wezwał społeczność międzynarodową i organizacje humanitarne do wszelkiej możliwej interwencji i pomocy w ustaleniu losu Hind i dwóch ratowników medycznych, którzy udali się jej na pomoc.
- Czy udało im się uratować Hind? Czy żyją? Czy zostali aresztowani? Potrzebujemy odpowiedzi - apeluje rzecznik Czerwonego Półksiężyca.
Źródło: BBC, Reuters