Syryjski rząd przeprowadził w ciągu ostatniego roku wiele ataków z użyciem bomb beczkowych na terenach zamieszkałych przez ludność cywilną - poinformowała organizacja Human Rights Watch. HRW wskazuje, że ataki te były dewastujące dla zaatakowanych miast i doprowadzily do śmierci tysięcy osób.
Dzięki zeznaniom świadków, zdjęciom satelitarnym i nagraniom wideo Human Rights Watch udało się udokumentować ataki m.in. w Aleppo w północno-zachodniej Syrii i prowincji Dara na południu kraju. W lutym zeszłego roku ONZ potępiła używanie bomb beczkowych i wezwała wszystkie strony syryjskiego konfliktu do zaprzestania stosowania tej formy ataku. Jak jednak wskazuje HRW, od tamtego czasu nie było żadnej reakcji ze strony międzynarodowych organizacji, ataki natomiast trwają w najlepsze.
"Bomba beczkowa" (ang. barrel bomb) to cylindryczny pojemnik, często beczka, z materiałem wybuchowym i elementami rażącymi. Takie bomby są przymocowywane do śmigłowca, a następnie zrzucane w wybranym miejscu. Są szczególnie niszczycielskie w miejscach gęsto zaludnionych i w ten sposób są wykorzystywane przez siły Baszara el-Asada.
W lutym w wywiadzie udzielonym BBC prezydent Syrii oświadczył, że jego siły nie używają bomb beczkowych.
Ataki w miastach, ofiary wśród cywilów
Human Rights Watch udokumentowała jednak serię takich ataków, które miały mieć miejsce pomiędzy lutym 2014 a styczniem 2015 r. Bomby beczkowe zrzucane były na gęsto zaludnione tereny. Pracownicy organizacji rozmawiali m.in. z mieszkańcami Dary, którzy byli świadkami ataków lub zostali w nich ranni. Wysłuchali również relacji lekarzy pracujących w Jordanii i udzielających pomocy osobom. które ucierpiały po zrzuceniu bomb beczkowych.
Jeden z lekarzy powiedział, że 3/4 leczonych przez niego ofiar ataków to kobiety i dzieci, a ich obrażenia zostały spowodowane odłamkami bomb.
W raporcie opublikowanym w lutym Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka oszacowało, że od czasu rezolucji ONZ ws. użycia bomb beczkowych w takich atakach zginęło ponad 6 tys. osób, w tym niemal dwa tysiące dzieci i 1,7 tys. kobiet.
Autor: kg / Źródło: tvn24.pl, PAP
Źródło zdjęcia głównego: Human Rights Watch