Rosyjski parlament rozbija Gruzję

Aktualizacja:

Obie izby rosyjskiego parlamentu - Duma i Rada Federacji jednogłośnie przyjęły rezolucję wzywającą prezydenta Miedwiediewa do uznania Osetii Południowej i Abchazji jako niepodległych państw. - Mieszkańcy Południowej Osetii i Abchazji mają prawo uzyskać niepodległość - powiedział przewodniczący izby wyższej parlamentu Siergiej Mironow. Gruzińskie MSZ uznało to za kontynuację agresji wobec Gruzji.

W posiedzeniu nadzwyczajnej sesji rosyjskiego parlamentu udział wzięli prezydenci zbuntowanych prowincji - Edward Kokojty i Siergiej Bagapsz. W wystąpieniach wyrazili wdzięczność za wsparcie Rosji. Zaapelowali też do rosyjskiego prezydenta o przyjęcie rezolucji.

Za przyznaniem niepodległości separatystycznym republikom już opowiedzieli się niektórzy rosyjscy politycy, m.in. lider komunistów Gienadij Ziuganow i nacjonalista Władimir Żyrinowski, a także władze wchodzącej w skład Federacji Rosyjskiej, Osetii Północnej.

Niewykluczone, że rosyjscy parlamentarzyści zajmą się także naruszaniem praw obywateli Rosyjskiej Federacji na terytorium Osetii Południowej. Wcześniej władze rosyjskie oskarżały Tbilisi o dokonywanie tam "ludobójstwa".

Decyzja rosyjskich parlamentarzystów nie jest wiążąca dla Kremla. Ale prezydent Miedwiediew już dopuszczał możliwość uznania przez Moskwę obu gruzińskich prowincji. Podejmując w ostatnim czasie prezydentów Abchazji i Płd. Osetii podkreślił, że Rosja "nie tylko poprze, lecz także będzie ich (decyzji Osetii Płd. i Abchazji - red.) gwarantem - tak na Kaukazie, jak i na całym świecie".

W obu republikach odbyły się już referenda, w których zdecydowaną większością opowiedziano się za przyznaniem niepodległości: w Abchazji - w 1999 roku, a Osetii Płd. - w 2006 roku. Jednak nikt na świecie nie uznał ich wyników.

Gruzja niezadowolona

Uznajemy tę decyzję za kolejny krok w walce Rosji z gruzińską suwerennością. Jeśli zaakceptuje ją rosyjski prezydent, będzie to kontynuacja rosyjskiej agresji przeciwko Gruzji i poważne naruszenie prawa międzynarodowego Giga Bokeria, szef gruzińskiego MSZ

Tbilisi uznało uchwały rosyjskiego parlamentu za kontynuację "agresji" wobec Gruzji. - Uznajemy tę decyzję za kolejny krok w walce Rosji z gruzińską suwerennością. Jeśli zaakceptuje ją rosyjski prezydent, będzie to kontynuacja rosyjskiej agresji przeciwko Gruzji i poważne naruszenie prawa międzynarodowego - powiedział wiceminister spraw zagranicznych Giga Bokeria.

Niemcy krytykują

Tymczasem niemiecki rząd skrytykował w poniedziałek rosyjski parlament za wystosowanie apelu do prezydenta Dmitrija Miedwiediewa o uznanie niepodległości Abchazji i Osetii Południowej. Na ten temat wypowiedział się rzecznik niemieckiego rządu Thomas Steg. Zrobił to zanim uchwałę w sprawie uznania niepodległości Osetii Południowej i Abchazji podjęła niższa izba parlamentu rosyjskiego - Duma Państwowa.

- Decyzja Rady Federacji stoi w sprzeczności z zasadą terytorialnej integralności Gruzji i nie sprzyja uspokojeniu sytuacji w rejonie konfliktu - oświadczył Steg. - Oczekujemy, że zarówno rząd jak i prezydent Rosji nie zastosują się do postanowienia Rady Federacji - powiedział rzecznik rządu Niemiec.

Uchwały rosyjskiego parlamentu bardzo nie spodobały się też Stanom Zjednoczonym. - Dla nas to nie do przyjęcia. Rosja musi uszanować integralność terytorialną i suwerenność Gruzji - podkreślił rzecznik Departamentu Robert Wood.

Merkel wierzy w Miedwiediewa

- Spodziewam się, że rosyjski prezydent nie podpisze rezolucji - powiedziała kanclerz Angela Merkel na konferencji w Sztokholmie po rozmowach ze szwedzkim premierem Fredrikiem Reinfeldtem. Zdaniem Merkel, podpisanie tej rezolucji może przyczynić się wzmocnienia napięcia, w i tak trudnej już sytuacji. Szefowa niemieckiego rządu odniosła się także do budowy rosyjsko-niemieckiego gazociągu po dnie Morza Bałtyckiego, wyrażając swoje poparcie dla tego projektu.

- Gazociąg jest przecież kwestią istniejącą niezależnie od konfliktu między Gruzją i Rosją - oświadczyła szefowa niemieckiego rządu. Zdaniem Merkel jest to "strategiczny projekt europejski".

Rosja nie przestrzega porozumienia

Spodziewam się, że rosyjski prezydent nie podpisze rezolucji Angela Merkel

Z kolei sytuacja na Kaukazie niewiele się zmienia. Jak informują Amerykanie znaczna część rosyjskich wojsk pozostaje w Gruzji. - W Gruzji wciąż pozostają znaczne oddziały rosyjskie, Rosjanie nie przestrzegają warunków porozumienia o rozejmie, które podpisali z Tbilisi - powiedział rzecznik Pentagonu Bryan Whitman.

Wcześniej Rosja zapowiedziała, że będzie prowadzić regularne inspekcje towarów przechodzących przez gruziński port Poti nad Morzem Czarnym. Poinformował o tym zastępca szefa sztabu generalnego rosyjskich sił zbrojnych, generał Anatolij Nogowicyn. Poti to strategiczne miasto, przez które płynie ropa naftowa z regionu Morza Kaspijskiego.

- Rosyjski kontyngent wykonuje zadania w Poti. W ich ramach będzie prowadzić regularne inspekcje towarów przechodzących przez port - oznajmił generał. Dodał, że rosyjscy żołnierze mają prawo patrolować port, gdyż pozwala im na to mandat sił pokojowych. Nogowicyn zapewnił jednak, że Rosja nie planuje wstrzymania tranzytu przez swoje terytorium ładunków NATO do Afganistanu.

Szczyt UE

W niedzielę 1 września odbędzie się zwołany przez Francję nadzwyczajny szczyt Unii Europejskiej. Tematem szczytu ma być "przyszłość relacji" UE z Rosją a także pomoc dla Gruzji. Zwołania szczytu szczególnie aktywnie domagała się Polska. CZYTAJ WIĘCEJ

Źródło: Reuters