Od jakiegoś czasu ta wojna zrobiła się wojną dronów, wojną robotów - mówiła Aldona Hartwińska, dziennikarka relacjonująca wydarzenia z Ukrainy. Do studia TVN24 przyniosła dwa rosyjskie drony prosto z frontu i opowiedziała, jakie niebezpieczeństwo ze sobą niosą.
- Tydzień temu - w Niedzielę Palmową - Rosjanie zaatakowali ukraińskie miasto Sumy. Zginęło 35 osób, ponad 100 zostało rannych.
- Dziennikarka Aldona Hartwińska, która relacjonuje wydarzenia z Ukrainy, przyniosła do studia TVN24 dwa rosyjskie drony.
- Jeden z dronów spadł w Sumach i zawierał wiadomość. Jej treść Hartwińska zdradziła w TVN24.
- Więcej informacji z wojny w Ukrainie w tvn24.pl.
Dwa dni po ataku na Sumy na miejsce pojechała dziennikarka Aldona Hartwińska z portalu sestry.eu. O tym, co tam zastała, opowiedziała w niedzielę w TVN24.
- Ukraińcy słyną z tego, że bardzo szybko sprzątają po tego typu sytuacjach. I faktycznie (dwa dni po ataku - red.) tam już tych wszystkich spalonych samochodów nie było. Było za to mnóstwo szkła, jakichś odłamków. Ludzie przynosili kwiaty, zabawki, bo tam przecież zginęły dzieci - opowiadała.
- Uderzyli w miejsce bardzo popularne, w samo centrum miasta. Inaczej niż atak terrorystyczny tego nazwać nie mogę - mówiła.
DOWIEDZ SIĘ WIĘCEJ:
Drony prosto z frontu
Hartwińska przyniosła do studia dwa drony prosto z frontu. - To jest zwyczajny mavic, dron obserwacyjny. To co jest unikalne, to napis, który jest na dronie: "Chochoły, poddajcie się". To jest dron, który spadł właśnie w Sumach, Rosjanie chcieli zmusić ukraińskich żołnierzy do tego, żeby się poddali. Jak widać tutaj, raczej nie mieli na to ochoty - mówiła gościni TVN24, wskazując na zniszczony dron.
Drugim dronem przyniesionym przez Hartwińską jest dron FPV, który "za pomocą kamery jest w stanie śledzić na żywo, co się dzieje". - To akurat był dron kamikaze, czyli pod spodem miał podwieszony ładunek wybuchowy. Ten akurat zatrzymał się na siatce. Widać oznaczenia rosyjskie, taśmy - opowiadała.
Dziennikarka mówiła, że ten dron "wpadł w siatkę antydronową i po prostu spadł". - Na szczęście nikomu krzywdy nie zrobił - dodała.
"To wojna dronów"
- Mam wrażenie, że od jakiegoś czasu ta wojna zrobiła się wojną technologiczną, wojną dronów, wojną robotów - uważa Hartwińska. Zwróciła też uwagę, że technologia jest wykorzystywana nie tylko do ataków, ale także do pomocy.
- Byliśmy niedawno niedaleko Charkowa. Stacjonuje tam 58 Brygada Zmechanizowana i oni drony wykorzystują do prowadzenia robota, który zawozi wodę i jedzenie do okopów żołnierzom, którzy niestety nie są w stanie wyjechać z pozycji. I to jest normalne, że tydzień, dwa tygodnie siedzą w okopach. Rekordzista siedział w okopach 63 dni, czyli ponad dwa miesiące - relacjonowała.
Autorka/Autor: ek/kab
Źródło: TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24