Dowódca sił NATO w Europie generał Philip Breedlove powiedział, że Sojusz powita z zadowoleniem wycofanie rosyjskich wojsk z regionu przy granicy z Ukrainą, lecz, że na razie "znacznych" ruchów tych wojsk nie widać.
Prezydent Rosji Władimir Putin zarządził w sobotę, by około 17600 rosyjskich żołnierzy powróciło do swych baz z obwodu rostowskiego, gdzie, jak twierdzą rosyjskie władze, przechodzili przeszkolenie. Obwód rostowski graniczy ze wschodnią Ukrainą; w tym regionie prorosyjscy separatyści walczą od kwietnia z ukraińskimi siłami rządowymi. - Powitamy z zadowoleniem wycofanie (rosyjskich) wojsk z tej granicy i niecierpliwie obserwujemy to, co się dzieje - powiedział agencji Associated Press dowódca sił NATO w Europie generał Philip Breedlove; wypowiadał się w kuluarach natowskiej konferencji w Salonikach w północnej Grecji. - Na razie nie widzimy znacznych ruchów. Teraz będziemy obserwować, czy obietnica zostanie spełniona - zapowiedział generał.
NATO sceptyczne
Rosja ustawicznie zaprzecza ukraińskim i zachodnim twierdzeniom, że dostarcza rebeliantom na wschodniej Ukrainie broni, żołnierzy, doradców. NATO, jak przypomina AP, już wcześniej kwestionowało zapewnienia Rosji o wycofywaniu sił znad granicy z Ukrainą. Wiosną USA i NATO twierdziły, że w pobliżu granicy Rosja skoncentrowała do 40 tysięcy żołnierzy. - Czyny mówią głośniej niż słowa - powiedział inny wysoki przedstawiciel NATO, generał Frank Gorenc - szef Dowództwa Obrony Powietrznej i Przeciwrakietowej NATO, a zarazem dowódca Sił Powietrznych Stanów Zjednoczonych w Europie. Jego zdaniem na razie mamy do czynienia jedynie ze słowami ze strony Rosji. Generał Breedlove nie chciał spekulować na temat tego, czy Rosja stanowi zagrożenie, niemniej przyznał, że Rosja wciąż dysponuje na granicy z Ukrainą takim potencjałem, który umożliwiłby Putinowi wejście na wschodnią Ukrainę, gdyby podjął taką decyzję.
Autor: mtom/kwoj / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru