Ministerstwo obrony Rosji prowadzi śledztwo mające ustalić, czy w jednym z rosyjskich nalotów w Syrii zabity został przywódca tak zwanego Państwa Islamskiego Abu Bakr al-Bagdadi. O jego śmierci w poniedziałek poinformować mieli sami dżihadyści.
Do nalotu z wykorzystaniem samolotów Su-34 i Su-35, w którym miał zginąć samozwańczy kalif tak zwanego Państwa Islamskiego, doszło 28 maja. Po rozpoznaniu celu przy pomocy bezzałogowych maszyn uderzenie nastąpiło krótko po północy.
Jego celem było spotkanie rady przywódców wojskowych islamistów w będącej nieformalną stolicą ugrupowania ar-Rakce w północno-wschodniej Syrii. Według Rosjan na spotkaniu obecnych było około 30 przywódców islamistów, w tym al-Bagdadi oraz ponad 300 regularnych bojowników.
Niepotwierdzona informacja
W poniedziałek o śmierci al-Bagdadiego informowały już lokalne media syryjskie powołujące się na oświadczenie samych dżihadystów. Informacja ta nie została jednak potwierdzona ani przez władze syryjskie, ani przez dowodzących koalicją walczącą z islamistami Amerykanów.
Jak podkreśla BBC, w przeszłości wielokrotnie już informowano o śmierci al-Bagdadiego. Jego miejsce pobytu od dłuższego czasu pozostawało nieznane, uważa się jednak, że przebywał w irackim Mosulu pod koniec 2016 roku, gdy ruszała ofensywa sił koalicji wspieranej przez USA, by odbić to miasto.
Z kolei Agencja Reutera przypuszczała niedawno, że przywódca IS najprawdopodobniej nie przebywa ani w Mosulu, ani w ar-Rakce, ale ukrywa się gdzieś na pustyni.
Autor: mm/tr/jb / Źródło: BBC, Iraqi News, Sputnik
Źródło zdjęcia głównego: IS