- Długo czekaliśmy, byliśmy przygotowani i w końcu się udało - szef wywiadu wojskowego w Kijowie Kyryło Budanow w rozmowie z ukraińską sekcją BBC ujawnił kulisy zestrzelenia rosyjskiego bombowca dalekiego zasięgu Tu-22M3. Maszyna została strącona w piątek w Kraju Stawropolskim w Rosji. Według oficjalnej wersji Moskwy samolot spadł z powodu "niesprawności technicznej".
- Przez tydzień była, powiedzmy, zasadzka. Czekaliśmy, aż (bombowiec) znajdzie się w wymaganym punkcie – wyjaśniał szef ukraińskiego wywiadu wojskowego. Kyryło Budanow powiedział, że nie chce ujawniać więcej szczegółów. Potwierdził wcześniejsze doniesienia, że samolot został trafiony w odległości 308 kilometrów. Żeby go zniszczyć, Ukraińcy użyli tych samych technik i środków, jakie zastosowano przy zestrzeleniu w powietrzu rosyjskiego samolotu wykrywania radarowego dalekiego zasięgu A-50.
Budanow mówił, że Rosja ma więcej bombowców dalekiego zasięgu Tu-22M3. Nie podał liczby. Podkreślił, że jest to "pierwsze zestrzelenie takiej maszyny w czasie wojny, co oznacza, że ukraińskie miasta, atakowane z użyciem tych bombowców, będą bardziej bezpieczne". Szef wywiadu wyjaśnił, że samolot Tu-22M3 używał rakiet Ch-22, które powodowały bardzo duże zniszczenia.
"Cios" w reputację Rosji
- Wszystko ma swój początek. Po raz pierwszy zestrzeliliśmy rosyjski pocisk hipersoniczny Kindżał, po raz pierwszy zestrzeliliśmy także rakietę Cyrkon. Teraz po raz pierwszy został zestrzelony Tu-22M3. Czekamy na strącenie strategicznego bombowca Tu-95 (w kryptonimie NATO "Bear") – powiedział Radiu Swoboda Ilja Jewłasz, rzecznik ukraińskich sił powietrznych.
Zdaniem pułkownika rezerwy ukraińskich sił zbrojnych Petra Czernyka zniszczenie strategicznego bombowca dalekiego zasięgu Tu-22M3 jest poważnym "ciosem" w reputację Rosji.
Wojskowy wyjaśniał, że Tu-22M3 może zabrać na pokład dwie rakiety Ch-22, które mają bardzo dużą prędkość – prawie cztery tysiące kilometrów na godzinę, a także superciężką głowicę bojową – 960 kilogramów. Ch-22 - wyjaśniał Czernyka, to bardzo niebezpieczny pocisk, zdolny do uderzenia w odległości do 600 kilometrów. Aby trafić w jakiś poważny cel, bombowiec musi zbliżyć się do ukraińskiej granicy na odległość 150–200 kilometrów.
"Lądowanie kosmitów" bardziej prawdopodobne
- Do 19 kwietnia bardziej prawdopodobne było lądowanie kosmitów w strategicznej bazie rosyjskiego lotnictwa niż zestrzelenie Tu-22M3 - mówił w rozmowie z ukraińskim portalem Liga analityk ds. wojskowości Iwan Kyryczewski. - Rosjanie nawet w najśmielszych snach nie wyobrażali sobie, że naszym działom przeciwlotniczym uda się dosięgnąć taką maszynę - stwierdził.
Według źródeł portalu Ukraińska Prawda bombowiec został strącony z użyciem przeciwlotniczego systemu rakietowego dalekiego zasięgu S-200, zmodyfikowanego przez fachowców wywiadu wojskowego w Kijowie.
Wersja Moskwy
Ministerstwo Obrony Rosji poinformowało w piątek, że Tu-22M3 spadł w Kraju Stawropolskim i że "zespół poszukiwawczo-ratowniczy ewakuował trzech członków załogi". Czwarty pilot był poszukiwany. Później gubernator Kraju Stawropolskiego Władimir Władimirow poinformował, że pilot nie żyje.
Resort obrony w Moskwie przekazał, że samolot rozbił się na opuszczonym terenie po misji bojowej i że na pokładzie bombowca nie było amunicji. Zdaniem strony rosyjskiej przyczyną katastrofy była "niesprawność techniczna".
Źródło: BBC, Liga, Radio Swoboda, tvn24.pl