Prezydent Rosji Władimir Putin zabrał głos w sprawie sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Jak oznajmił, o kryzysie migracyjnym Bruksela powinna rozmawiać z Mińskiem. Zdaniem ekspertów, kryzys na granicy nie byłby możliwy bez wsparcia reżimu Alaksandra Łukaszenki przez Kreml, który chce przetestować odporność UE i NATO. Zaniepokojenie sytuacją na granicy wyraził wcześniej Biały Dom. Prezydent Joe Biden przekazał, że "Rosja została o tym zaniepokojeniu poinformowana".
Władimir Putin wypowiedział się o kryzysie migracyjnym przy granicy polsko-białoruskiej w czasie wywiadu dla telewizji Rossija-1. - To nie jest pytanie do mnie, dlaczego oni (UE i Białoruś - red.) ze sobą nie rozmawiają. Nas to nie dotyczy - powiedział. Dodał, że "zrozumiał ze swoich rozmów z Alaksandrem Łukaszenką i kanclerz Niemiec Angelą Merkel, że są gotowi porozmawiać ze sobą".
- Mam nadzieję, że w najbliższym czasie do tego dojdzie i uda się nawiązać jakiś bezpośredni kontakt między Unią Europejską, głównymi krajami Unii, w każdym razie między Niemcami i Białorusią. To jest najważniejsze, bo imigranci próbują dostać się przede wszystkim do Niemiec - powiedział Putin.
Stwierdził przy tym, że Rosja "nie ma absolutnie nic wspólnego" z kryzysem na granicy białoruskiej, a jej linie lotnicze "nie przewożą" imigrantów. - Nie mamy z tym absolutnie nic wspólnego, ale na nas zawsze starają się zrzucić odpowiedzialność, z każdego powodu i bez powodu. Nasze linie lotnicze nie wożą tych ludzi - oznajmił. - Nawiasem mówiąc, Belavia (linie białoruskie - red.), jak powiedział mi Alaksandr Łukaszenka, też ich nie przywozi. Zamawiają czartery, jest wjazd bezwizowy - ludzie kupują bilety i lecą - dodał rosyjski przywódca.
Putin oświadczył, że "kryzys migracyjny wywołały same kraje zachodnie i że ma on przyczyny wojskowo-polityczne i ekonomiczne". Oskarżył też kraje UE o nieprzestrzeganie zasad humanitarnych.
Putin zapewniał, że opowiada się za rozwiązaniem kryzysu "w interesach zarówno Białorusi, jak i krajów europejskich, w tym Polski i RFN, i innych krajów". Powtórzył, że liczy na "bezpośredni kontakt władz Białorusi i głównych państw Unii".
Testowanie odporności UE i NATO
Eksperci, pytani przez rosyjską sekcję rozgłośni Voice of America (Głos Ameryki) o sytuację na granicy Białorusi z państwami UE, odpowiadali, że kryzys na granicy nie byłby możliwy bez wsparcia reżimu Alaksandra Łukaszenki przez Kreml, który chce przetestować odporność UE i NATO.
- Kryzys migracyjny następuje w tym samym czasie, kiedy rosyjskie wojska gromadzą się w pobliżu granic ukraińskich. Powoduje to rosnące zaniepokojenie USA i UE, dotyczące tego, co Putin może zrobić z Ukrainą. A Putin, jak sądzę, stoi także za sytuacją migracyjną i tym, jak Łukaszenka wykorzystuje migrantów i uchodźców z Bliskiego Wschodu przeciwko trzem krajom Unii Europejskiej i NATO: głównie przeciwko Polsce, w dużej mierze przeciwko Litwie, a na nieco mniejszą skalę przeciwko Łotwie - powiedział rozgłośni David Kramer, były szef Freedom House.
Jego zdaniem prezydent Rosji wykorzystuje sytuację z migrantami, by zmusić Zachód do podjęcia ponownego dialogu z Łukaszenką.
David Marples, profesor Uniwersytetu Alberty w Kanadzie, uważa, że Łukaszenka sięga po radykalne środki. - Wykorzystuje wszystkie możliwości przeciwko UE, które mu pozostały. Jest w pewnym sensie osaczony, pod ciężkimi sankcjami, a jego kroki w celu wykorzystania migrantów są gestem rozpaczy - powiedział analityk rozgłośni Głos Ameryki.
Łatuszka o scenariuszu "zmuszenia do dialogu"
Znany białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka mówił na antenie TVN24, że "ten scenariusz zmuszenia do dialogu polega na: stworzeniu kryzysu migracyjnego, wojnie hybrydowej, grożeniu rosyjską bronią jądrową, uznaniu Krymu za część Rosji, bombowcach jądrowych nad niebem Białorusi, rosyjskich wojskach desantowych".
- To wszystko pokazanie siły i próba zmuszenia Unii Europejskiej do tego, by usiadła do stołu rozmów. Ale jest też to wykorzystywane przez Putina. Bo Putin przez Łukaszenkę, pożytecznego idiotę, faktycznie realizuje także swój scenariusz. Pierwszy to drażnić Europę, drugi to zmniejszyć wagę Łukaszenki – ocenił.
Reakcja Białego Domu
Zaniepokojenie sytuacją na granicy Polski z Białorusią wyrazili w piątek prezydent USA Joe Biden, wiceprezydent Kamala Harris i szef dyplomacji Antony Blinken.
W rozmowie z dziennikarzami Biden poinformował, że uwagi dotyczące działań Mińska zostały przekazane Rosji i Białorusi. Harris oznajmiła, że USA poświęcają kryzysowi "szczególną uwagę", a szef Departamentu Stanu wskazał, że USA rozważają użycie "różnych narzędzi" wobec reżimu w Mińsku.
Szef amerykańskiej dyplomacji odniósł się też do kwestii "nieregularnych" ruchów wojsk rosyjskich w pobliżu granicy z Ukrainą, wyrażając swój niepokój i ostrzegając Rosję przed popełnieniem "poważnego błędu".
Źródło: PAP, Voice of America, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: kremlin.ru