Na moskiewskim placu Czerwonym odbyła się próba generalna defilady wojskowej z okazji obchodzonego 9 maja Dnia Zwycięstwa. W centrum rosyjskiej stolicy zamknięto ruch. Udział w próbie wzięło 13 tysięcy żołnierzy, w niebo wzleciały samoloty wojskowe.
Była to już trzecia z rzędu próba defilady. Jej uczestnicy ćwiczyli od kilku dni, ale dwie poprzednie próby - 29 kwietnia i 4 maja - odbywały się w nocy i bez udziału lotnictwa. Jedyny lot w ramach przygotowań przed 9 maja samoloty wykonały w minioną sobotę rano.
Przed obiema wieczornymi próbami zamykano dla aut ulice w centrum, zwłaszcza przylegające do Kremla, a grupy przechodniów gromadziły się przy ustawionych wzdłuż ulic barierek, by oglądać, fotografować i filmować przejeżdżający ciężki sprzęt.
Podczas wtorkowej próby generalnej 74 samoloty i śmigłowce dołączyły do ponad 13 tys. żołnierzy i 130 jednostek sprzętu wojskowego, a widowisko było maksymalnie zbliżone do defilady organizowanej w najbliższy czwartek.
Przed tegorocznym Dniem Zwycięstwa w centrum Moskwy pojawiły się już okolicznościowe czerwone flagi, a w wielu miejscach sprzedawane są furażerki w kolorze khaki.
Defilada w cieniu dyskusji
Tymczasem w mediach społecznościowych trwa dyskusja o tym, w jakim stopniu można pozwolić na udział dzieci w rocznicowych wydarzeniach związanych z II wojną. Debatę wywołał komentarz psycholożki Jeleny Kuzniecowej na temat defilady zorganizowanej w Rostowie nad Donem na południu Rosji. Jedno z tamtejszych przedszkoli zorganizowało wspólnie ze strukturami Południowego Okręgu Wojskowego pochód z udziałem dzieci od 4 do 10 lat, ubranych w mundury.
"Przesłanie wychowawcze, które dzieci dostają w wyniku tego rodzaju działań osób dorosłych, jest takie: wojna jest fajna, wojna to święto, dlatego że potem kończy się ona zwycięstwem" - napisała Kuzniecowa w komentarzu udostępnionym przez ponad 10 tys. internautów. Psycholożka powiedziała dziennikowi "Kommiersant", że zdaje sobie sprawę z uczucia wdzięczności i "chęci, by świętować we wspólnym porywie", jednak jej zdaniem "dzieci nie powinny chodzić w mundurach wojskowych".
Inna psycholożka Irina Obuchowa ocenia, że udział w uroczystościach 9 maja jest niezbędny, a dzieci powinny identyfikować się ze swoimi przodkami. "Nie chodzi o to, że wojna się zakończyła i nie należy o niej więcej mówić. O niej trzeba mówić" - uważa Obuchowa.
Jak informuje "Kommiersant", defilada z udziałem dzieci odbyła się 6 maja w Piatigorsku, gdzie 500 przedszkolaków maszerowało w strojach wojskowych wraz z władzami miasta. Wydarzenie odbyło się w tym roku po raz pierwszy, ale mer Piatigorska Andriej Skripnik ocenił, że może się ono stać "dobrą tradycją".
"Kommiersant" zamieszcza opinię dwojga uczniów klas starszych. 15-letnia Anastasia Frisowa zauważa, że "wojna nie może być żadnym świętem" i że "odpowiedniejsze byłoby, gdyby Dzień Zwycięstwa stał się Dniem Pamięci". 16-letni Dmitrij Kołosow, uczestnik młodzieżowego ruchu Junarmia podlegającego resortowi obrony, powiedział, że nie zmieniałby niczego w obchodach obecnego święta.
Autor: ft\mtom / Źródło: PAP