Fala masowych protestów przetoczyła się w sobotę przez Rosję. Na ulice wyszło nawet 100 tysięcy ludzi z hasłem "uwolnić Nawalnego". Protesty w obronie aresztowanego opozycjonisty i przeciwko władzy, uznane przez Kreml za nielegalne, były brutalnie pacyfikowane przez funkcjonariuszy. W całym kraju zatrzymano ponad trzy tysiące osób.
W sobotę w Rosji doszło do ogólnonarodowych demonstracji przeciwko aresztowaniu opozycjonisty Aleksieja Nawalnego, który został zatrzymany w niedzielę na lotnisku w Moskwie. Brak dokładnych szacunków na temat łącznej liczby uczestników, ale pojawiają się już głosy, że to najliczniejsze protesty w Rosji od czasu wielotysięcznych manifestacji przeciwko prezydentowi Władimirowi Putinowi z 2012 roku.
Ponad trzy tysiące zatrzymanych
Skala zatrzymań jest bezprecedensowa. Jak podaje portal OWD-Info, który opiera się na doniesieniach z ponad 100 miast, w tym z małych miejscowości, podczas protestów zatrzymano w całym kraju łącznie 3296 osób, w tym 1294 w Moskwie i 489 w Petersburgu.
Według agencji Reutera, w całym kraju doszło do zatrzymań ponad 3000 osób.
Tego dnia na stołeczny komisariat trafiła między innymi żona Nawalnego Julia, która po trzech godzinach została wypuszczona na wolność.
Zatrzymania trwały wieczorem między innymi w Moskwie, Petersburgu i Kazaniu. W Petersburgu, gdzie protest dobiegał końca, zatrzymania stały się szczególnie brutalne - podał portal Fontanka.ru. W Nowosybirsku, Władywostoku i Rostowie nad Donem władze wszczęły sprawy karne w związku z demonstracjami, dotyczące m.in. użycia przemocy wobec policjantów i wezwań do masowych zamieszek.
Funkcjonariusze bezwzględnie traktowali nawet kobiety i nieletnich, którzy brali udział w protestach. W mediach społecznościowych pojawiło się nagranie z Placu Puszkina w Moskwie, na którym milicjant szarpie za plecak chłopca, który krzyczy "puść mnie!".
Jeden z protestujących w Moskwie, cytowany przez agencję Reutera, powiedział: "Jestem zmęczony strachem. Nie pojawiłem się tu tylko dla siebie i Nawalnego, ale też dla mojego syna, ponieważ w tym kraju nie ma przyszłości."
W czasie trwania protestów wystąpiły przerwy w działaniu sieci komórkowych i usług internetowych - wykazał portal downdetector.ru.
"Nie jesteście w stanie wsadzić za kratki całego narodu"
Zaniepokojenie zatrzymywaniem pokojowych demonstrantów w Rosji wyraziła w sobotę społeczność międzynarodowa.
Wielka Brytania wezwała rosyjski rząd do uwolnienia protestujących. "Jesteśmy głęboko zaniepokojeni zatrzymywaniem pokojowych manifestantów i z uwagą monitorujemy sytuację. Wzywamy rząd Rosji, by szanował i przestrzegał międzynarodowych zobowiązań dotyczących praw człowieka i uwolnił obywateli zatrzymanych podczas pokojowych manifestacji" - brzmi komunikat brytyjskiego resortu spraw zagranicznych.
Szef unijnej dyplomacji Josep Borrell oświadczył we wpisie na Twitterze, że ubolewa nad "nieproporcjonalnym użyciem siły" przez rosyjskie władze.
Rzecznik Departamentu Stanu USA Ned Price poinformował, że Stany Zjednoczone wzywają Rosję do uwolnienia zatrzymanych podczas sobotnich demonstracji osób, które "wyrażały swoje uniwersalne prawa". Amerykański resort spraw zagranicznych potępił też w oświadczeniu "stosowanie okrutnych metod" wobec dziennikarzy. Wezwano do "natychmiastowego i bezwarunkowego uwolnienia" Nawalnego oraz współpracy ze społecznością międzynarodową w sprawie próby otrucia rosyjskiego opozycjonisty.
Do wydarzeń w Rosji odniósł się w sobotę szef Europejskiej Partii Ludowej, były szef Rady Europejskiej i były premier Polski Donald Tusk. "Możecie zatrzymać Nawalnego, jego żonę i setki ich zwolenników, ale nawet wy nie jesteście w stanie wsadzić za kratki całego narodu" - napisał na Twitterze przewodniczący największego ugrupowania w Parlamencie Europejskim.
Źródło: PAP, TVN24, Reuters