Władimir Putin w piątek propagandowo ogłosił aneksję ukraińskich terytoriów, na terenie których zorganizowane zostały pseudoreferenda. Aneksja ta była całkowicie niezgodna z prawem międzynarodowym i jako taka nie została uznana przez społeczność międzynarodową. Co w tej sytuacji oznacza deklaracja Władimira Putina? Czym jest ta aneksja i jakie będzie miała konsekwencje wyjaśnia prof. Brygida Kuźniak z Uniwersytetu Jagiellońskiego.
W piątek Władimir Putin ogłosił włączenie do Rosji czterech ukraińskich obwodów: donieckiego, ługańskiego, zaporoskiego i chersońskiego, na terenie których zorganizowane zostały sfingowane referenda. Nie były one demokratyczne, a według doniesień mieszkańcy okupowanych terenów byli zmuszani do głosowania, często w obecności uzbrojonych żołnierzy. W związku z tym ich wyników nie uznała ani Ukraina, ani społeczność międzynarodowa.
Aneksja - dlaczego jest nielegalna?
Profesor Brygida Kuźniak z Katedry Prawa Międzynarodowego Publicznego Wydziału Prawa i Administracji Uniwersytetu Jagiellońskiego zaznacza, że w świetle prawa międzynarodowego każda aneksja jest operacją nielegalną.
- Aneksja to włączenie terytorium obcego państwa do swojego terytorium, co ważne, z wykorzystaniem siły. A używanie siły w ten sposób jest zakazane przez Kartę Narodów Zjednoczonych, czyli traktat nazywany nawet czasem "quasi-konstytucją społeczności międzynarodowej" - tłumaczy prawniczka.
Przejęcie terytorium - czy może być legalne?
Jak podkreśla prof. Kuźniak, aneksję należy odróżniać od inkorporacji, czyli włączenia określonego terytorium do danego państwa za obustronną zgodą, bez użycia siły. - Inkorporacją było na przykład włączenie NRD do RFN. Odbyło się to za zgodą wszystkich zainteresowanych, przy aprobacie społeczności międzynarodowej - mówi prof. Kuźniak.
Co musiałoby się stać, żeby aneksja okupowanych terenów stała się legalna, czyli zamieniła się w ich inkorporację? - Kluczowa byłaby tutaj zgoda Ukrainy. Gdyby została ona wyrażona, i to dobrowolnie, społeczność międzynarodowa też uznałaby przyłączenie tych regionów do Rosji. Ale Ukraina, zresztą bardzo słusznie, uważa, że są to jej ziemie - podkreśla specjalistka ds. prawa międzynarodowego.
ZOBACZ TEŻ: Chcieli zabrać bliskich i dostarczyć pomoc. Rosjanie ostrzelali kolumnę, dziesiątki zabitych i rannych
Anektowane terytoria - jaki status będą miały?
Ogłoszenie przez Rosję aneksji części ukraińskich terytoriów nie ma żadnego znaczenia prawnego. Jak podkreśla prof. Kuźniak, status anektowanych ziem pozostaje taki sam, jak do tej pory: terytoriów ukraińskich pod rosyjską okupacją.
Aneksja - konsekwencje
- Z militarnego punktu widzenia aneksja nie zmienia właściwie niczego. Ukraińcy nadal będą walczyć o ziemie, do których obrony mają absolutne prawo - podkreśla prof. Brygida Kuźniak. Jej zdaniem sytuacja na okupowanych ukraińskich ziemiach będzie w najbliższym czasie wyglądała najprawdopodobniej mniej więcej tak samo jak do tej pory.
- Trzeba rozróżnić dwie rzeczy, stan faktyczny i prawną ocenę sytuacji. Stan faktyczny jest taki, że sporne tereny będą kontrolowane przez Rosję. Natomiast Ukraina nadal będzie traktowała te terytoria jako własne, tyle, że będące pod rosyjską okupacją. Społeczność międzynarodowa, czyli państwa trzecie, mają obowiązek nieuznawania nielegalnych sytuacji, czyli w tym wypadku aneksji. Będą więc postrzegały te tereny jako ziemie okupowane, podobnie jak anektowany w 2014 roku Krym - wyjaśnia.
Dlaczego Putin ogłasza aneksję?
Szef kijowskiego Centrum Badań Politycznych ocenił, że "aneksja ukraińskich terytoriów ma propagandowy wydźwięk, ma uspokoić i zadowolić partię wojny i oczywiście samego Putina". Jak wynika z najnowszego, niezależnego sondażu, poparcie dla Władimira Putina we wrześniu spadło po raz pierwszy od rozpoczęcia w lutym rosyjskiej inwazji na Ukrainę.
Według prof. Kuźniak, oprócz kwestii formalno-prawnych pozostaje też "kwestia siły ukraińskiej armii i ciążącej nad nimi groźby użycia przed Rosję broni nuklearnej". Właśnie na rosyjską groźbę użycia broni nuklearnej w obronie anektowanych terytoriów często zwraca się uwagę jako na potencjalną konsekwencję ogłoszenia aneksji. Przedstawiciele Kremla sugerują bowiem, że jeżeli zaanektowane ukraińskie tereny zostaną teraz zaatakowane, to Rosja - zgodnie ze swoją doktryną wojenną - będzie mogła do ich obrony użyć broni nuklearnej.
Źródło: PAP, tvn24.pl