Od początku było wiadomo, że ogłoszeniu aneksji części okupowanych terytoriów Ukrainy będą towarzyszyły pogróżki nuklearne - mówiła w TVN24 doktor Maria Domańska z Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich. Jej zdaniem Władimir Putin "sięga po argument ostateczny, czyli po broń jądrową". - Tyle, że myślę, że w oczach świata to jest raczej oznaka jego słabości niż siły - stwierdziła.
Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał dekrety uznające "niezależność" Chersonia i Zaporoża oraz zapowiedział, że w piątek włączy cztery ukraińskie obwody do Rosji. Zachodni przywódcy - między innymi prezydent USA Joe Biden, kanclerz Niemiec Olaf Scholz i premier Wielkiej Brytanii Liz Truss - zapowiedzieli w imieniu swoich państw, że nie uznają aneksji terytorium Ukrainy. Jednocześnie ze strony Kremla słychać głosy, że jeżeli tereny wcielone do Rosji zostaną zaatakowane, to - zgodnie z doktryną wojenną tego kraju - może ona użyć broni nuklearnej.
"Pogróżki nuklearne"
O poczynaniach rosyjskiego przywódcy mówiła w TVN24 doktor Maria Domańska z Zespołu Rosyjskiego w Ośrodku Studiów Wschodnich.
- Od początku było wiadomo, że ogłoszeniu tej aneksji będą towarzyszyły pogróżki nuklearne. Dzisiaj rzecznik Kremla po raz kolejny powtórzył wersję, że jakiekolwiek ataki na "wyzwolone" terytoria będą traktowane jako agresję na terytorium Rosji, ze wszystkimi tego konsekwencjami, natomiast prawdopodobnie to jest tak, że temu szantażowi nuklearnemu, za chwilę, po oficjalnej aneksji, będą towarzyszyły jakieś oferty ze strony rosyjskiej - powiedziała.
- Podejrzewam, że może być tak, że Putin zaproponuje, że "w takim razie podpiszmy jakieś zawieszenie broni, porozumienie pokojowe" i będzie straszył Zachód, przede wszystkim atakiem nuklearnym - na Ukraińców on nie bardzo działa - po to, żeby Europa zaczęła naciskać na Kijów, żeby jakąś formę porozumienie Mińsk 3, Mińsk 4 (protokół miński z 2014 roku zakładał zawieszenie broni na terenach objętych walkami na wschodniej Ukrainie - przyp. red.) podpisać i konflikt zamrozić i uznać tę aneksję - mówiła dalej Domańska.
"Raczej oznaka słabości niż siły"
- Oczywiście Ukraina tego nie zrobi, ale Putin będzie najprawdopodobniej chciał szantażować Ukrainę już też rękami części europejskich polityków. I nawet gdyby powiódł mu się, hipotetycznie, ten manewr, że ktoś by taką umowę z nim by podpisał - w co wątpię, bo chyba nikt na świecie mu nie wierzy - to oczywiście to by nie oznaczało końca wojny. Dlatego, że Rosja tylko wykorzystałaby przerwę w działaniach zbrojnych na to, żeby się umocnić, przegrupować i za jakiś czas Ukrainę ponownie zaatakować - kontynuowała ekspertka z OSW.
- Putin to wie, dlatego sięga po argument ostateczny, czyli po broń jądrową, tyle, że myślę, że w oczach świata to jest raczej oznaka jego słabości niż siły - argumentowała.
Źródło: TVN24