Najemnicza paramilitarna rosyjska Grupa Wagnera została w ciągu ostatniego roku mocno rozparcelowana – przekazało w piątek brytyjskie ministerstwo obrony. Podkreślono, że po śmierci Jewgienija Prigożyna i Dmitrija Utkina, wielu dowódców odeszło z organizacji, pociągając za sobą personel. Jak wskazuje brytyjski resort, liczebność grupy spadła o około 90 procent.
W najnowszej aktualizacji wywiadowczej resortu obrony Wielkiej Brytanii przypomniano, że w piątek minął rok, odkąd kilka kluczowych osób w Grupie Wagnera, w tym jej właściciel Jewgienij Prigożyn i założyciel Dmitrij "Wagner" Utkin, zginęło w katastrofie lotniczej - bardzo prawdopodobne, że spowodowanej eksplozją na pokładzie.
ZOBACZ TAKŻE: Czym jest Grupa Wagnera, czyli "prywatna armia Putina"?
Ministerstwo wskazało, że wielu czołowych przedstawicieli Grupy Wagnera od tamtego czasu odeszło z tej najemniczej paramilitarnej formacji.
Z 50 tysięcy zostało 5 tysięcy
Jej były szef sztabu Andriej "Sedoj" Troszew dołączył do rosyjskiego ministerstwa obrony, prawdopodobnie do utworzonej przez ten resort prywatnej firmy wojskowej Redut, i powierzono mu zadanie tworzenia Korpusu Ochotniczego do walki na Ukrainie. Aleksandr "Ratibor" Kuźniecow, były dowódca 1. Oddziału Szturmowego, dołączył do czeczeńskiej jednostki sił specjalnych Achmat. Borys "Zombi" Niżewienok, były dowódca 3. Oddziału Szturmowego, w maju tego roku objął dowództwo jednostki ochotniczej Wostok-W.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Rok temu szli na Moskwę, co dzieje się z nimi teraz?
"Wielu weteranów Grupy Wagnera poszło w ślad za tymi i innymi byłymi dowódcami Wagnera, odchodząc z grupy. W porównaniu ze szczytowym stanem osobowym, który w 2023 roku wynosił ok. 50 tys. bojowników, Grupa Wagnera ma teraz najprawdopodobniej łącznie ok. 5 tys. bojowników rozlokowanych na Białorusi i w Afryce" – napisano.
Źródło: PAP