Rok temu szli na Moskwę, co dzieje się z nimi teraz?

Źródło:
BBC
Wagnerowcy w roli "instruktorów". Szkolą białoruskich żołnierzy. Wideo archiwalne
Wagnerowcy w roli "instruktorów". Szkolą białoruskich żołnierzy. Wideo archiwalne Ministerstwo Obrony Białorusi/Telegram
wideo 2/2
Wagnerowcy w roli "instruktorów". Szkolą białoruskich żołnierzy. Wideo archiwalne Ministerstwo Obrony Białorusi/Telegram

Rok temu Jewgienij Prigożyn organizował "marsz sprawiedliwości" i szedł w kierunku Moskwy. Dwa miesiące później już nie żył, zginął w katastrofie samolotu. Co stało się z zarządzaną przez niego Grupą Wagnera? Według ekspertów, na których powołuje się BBC, w ciągu niespełna dwunastu miesięcy rosyjski reżim skutecznie "rozwiązał" tę organizację najemników, zastępując ją nową formacją.

Mija rok od wydarzeń określanych jako marsz na Moskwę, bunt wagnerowców czy zbrojna rebelia w Rosji. 23 czerwca 2023 roku Jewgienij Prigożin - nieżyjący już przywódca Grupy Wagnera – przybył z Ukrainy i zajął Rostów nad Donem na południu Rosji, po miesiącach rosnących napięć z dowódcami wojskowymi w Moskwie. Następnie jego siły rozpoczęły krótką szarżę na stolicę, nie napotykając praktycznie żadnego oporu. "Marsz sprawiedliwości" - jak określił te wydarzenia sam Prigożyn - zakończył się następnego dnia. W wyniku negocjacji z Władimirem Putinem, w których pośredniczył białoruski dyktator Alaksandr Łukaszenka, Prigożyn wstrzymał szturm i zgodził się udać na Białoruś, by - jak twierdził - "uniknąć rozlewu krwi".

CZYTAJ WIĘCEJ O BUNCIE GRUPY WAGNERA W 2023 ROKU: 36 godzin "marszu sprawiedliwości"

Zaledwie dwa miesiące później samolot z Prigożynem na pokładzie rozbił się w obowodzie twerskim. Zginął on, a także kilku ważnych członków Grupy Wagnera, co postawiło przyszłość tej formacji pod znakiem zapytania. Większość najemników - według ukraińskich ówczesnych ukraińskich szacunków było to ponad 6 tysięcy osób - trafiła wówczas na Białoruś. Mieli szkolić Białorusinów na miejscowych poligonach.

A jak teraz wygląda sytuacja wagnerowców?

Wagnerowcy w Rostowie nad Donem. Zdjęcie z 25 czerwca 2023 rokuPAP/EPA/STRINGER

"Rozproszenie" Grupy Wagnera

BBC, powołując się na opinie analityków, pisze, że w ciągu roku rosyjski reżim skutecznie "rozwiązał i zastąpił" Grupę Wagnera.

Doktor Sorcha MacLeod, członkini grupy roboczej ONZ ds. najemników i wykładowczyni na Uniwersytecie w Kopenhadze, mówi, że ​​oddziały Grupy Wagnera zostały rozrzucone po całej Rosji.

I dodaje, że Grupa Wagnera może nie istnieć dokładnie w takiej formie jak poprzednio, ale jej nowa wersja – a nawet wersje – nadal istnieją. "Nastąpiło pewnego rodzaju rozproszenie w państwie rosyjskim, więc nie ma jednego ogólnego kontrolera tej grupy" - dodaje, cytowana przez BBC. Wskazuje przy tym, że wagnerowcy pełnili niezwykle ważną geopolitycznie i gospodarczo rolę, więc to nie jest tak, że "ona miała zniknąć", jak niektórzy sugerowali.

Wagnerowcy ćwiczą z białoruską armią w pobliżu granicy z Polską. Zdjęcie z lipca 2023 rokuMinisterstwo Obrony Republiki Białorusi

BBC pisze, że przez lata siły Prigożyn i jego najemnicy byli dla putinowskiego reżimu "cennym narzędziem" do wykonywania rosyjskich operacji w Afryce i Syrii. Ale to właśnie w Ukrainie – gdy konwencjonalne siły Moskwy usiłowały przełamać obronę Kijowa – Prigożyn i Grupa Wagnera szczególnie pokazali swoje znaczenie. Na przełomie 2022 i 2023 roku wagnerowcy odegrali kluczową rolę w nielicznych zwycięstwach Rosji na polu bitwy. Jej siły – składające się głównie z byłych więźniów – zdołały wówczas zająć miasto Sołedar na wschodzie Ukrainy.

Według Rady Bezpieczeństwa Narodowego USA w szczytowym okresie na Ukrainie przebywało około 50 tysięcy najemników z Grupy Wagnera.

W tle "prywatna armia" Putina

Teraz eksperci twierdzą, że operacje Grupy Wagnera na Ukrainie zostały przejęte przez inne rosyjskie jednostki państwowe i paramilitarne. Jeden z byłych dowódców wagnerowców powiedział niedawno BBC Russian, że najemnikom nakazano "dołączyć do Ministerstwa Obrony" lub odejść.

Urzędnicy brytyjskiego wywiadu zasugerowali, że niektóre jednostki wagnerowców zostały przejęte przez Rosgwardię, czyli rosyjską Gwardię Narodową. Utworzoną w 2016 roku jednostkę określa się mianem "prywatnej armii" Putina, kontrolowaną przez jego byłego ochroniarza Wiktora Zołotowa.

Wagnerowcy odwiedzają grób Jewgienija Prigożyna na cmentarzu w Petersburgu
Wagnerowcy odwiedzają grób Jewgienija Prigożyna na cmentarzu w Petersburgu Reuters Archiwum

Brytyjski resort obrony podał, że część oddziałów Grupy Wagnera zaczęła przechodzić pod kontrolę Rosgwardii w październiku 2023 roku. Byli żołnierze Prigożyna, zwani "formacjami ochotniczymi", mieli zostać wysłani do Ukrainy na podstawie sześciomiesięcznych kontraktów oraz do Afryki na podstawie dziewięciomiesięcznych kontraktów. Brytyjscy urzędnicy twierdzą, że włączenie byłych oddziałów szturmowych Grupy Wagnera do Korpusu Ochotniczego Rosgwardii najprawdopodobniej wskazuje, że wagnerowcy zostali pomyślnie jej podporządkowani, zwiększając kontrolę państwa rosyjskiego nad tą paramilitarną organizacją.

Jak wykazało niedawne śledztwo BBC, inne siły Grupy Wagnera dołączyły do ​​walki u boku rosyjskiego sprzymierzeńca w Czeczenii, Ramzana Kadyrowa. Jak pisze BBC, "namacalnym przykładem upadku grupy było podobno usunięcie jej logo z zajmowanego przez nią wieżowca w drugim co od wielkości mieście Rosji, Sankt Petersburgu".

Jewgienij PrigożynPress service of Prigozhin/PAP

"Grupa ekspedycyjna", kóra zastąpiła wagnerowców w Afryce Zachodniej

Według niektórych źródeł Prigożyn po buncie w czerwcu 2023 roku zawarł porozumienie z Putinem, zgodnie z którym miał skoncentrować działania jego grupy na terenie Afryki, wspierając tamtejsze reżimy i zabezpieczając rosyjskie interesy.

Według informacji BBC na początku tego roku miała powstać tak zwana rosyjska "grupa ekspedycyjna" – nazywana Korpusem Afrykańskim – dowodzona przez byłego gen. GRU Andrieja Awerjanowa. Wcześniej nadzorował tajne operacje, w których dokonywano zabójstw i destabilizowano zagraniczne rządy. Eksperci, z którymi rozmawiało BBC, twierdzą, że Korpus Afrykański skutecznie zastąpił Grupę Wagnera w Afryce Zachodniej.

W mediach społecznościowych ta jednostka szczyciła się oferowaniem rekrutom wynagrodzeń sięgających 110 000 rubli rocznie oraz służbą u boku "kompetentnych dowódców z dużym doświadczeniem bojowym".

W styczniu ogłosiła pierwsze rozmieszczenie stu żołnierzy w Burkina Faso. Według doniesień kolejnych sto osób w kwietniu przybyło do Nigru.

Ruslan Trad, analityk ds. bezpieczeństwa w Atlantic Council, powiedział BBC, że w efekcie wagnerowcy "stali się Korpusem Afrykańskim" i obecnie w pełni służą celom rosyjskiego wywiadu wojskowego i tamtejszemu ministerstwu obrony. "W Afryce ci żołnierze robią prawie to samo – strzegą szlaków handlowych, zabezpieczają zasoby, których Moskwa używa do obchodzenia sankcji, ale nie tylko - służą lokalnym juntom i kierują przepływem migrantów" - wskazuje analityk.

BBC Russian podało, że jedynie w Republice Środkowoafrykańskiej Grupa Wagnera nadal działa w cieniu swojego poprzedniego kształtu, rzekomo kontrolowana przez syna Prigożyna, Pawła. "Moskwa udzieliła spadkobiercy zgody na dalsze robienie tego, co robił jego ojciec w Afryce, pod warunkiem, że nie będzie to sprzeczne z interesami Rosji" – powiedziało BBC Russian źródło współpracujące wcześniej z Jewgienijem Prigożynem.

Autorka/Autor:mjz/kg

Źródło: BBC

Źródło zdjęcia głównego: PAP/EPA/STRINGER