W ostatnich dniach Donald Trump sugerował, że może przekazać Ukrainie pociski Tomahawk. W czwartek prezydent USA odbył rozmowę telefoniczną z prezydentem Rosji Władimirem Putinem. Potem zmienił swoją retorykę, mówiąc, że to USA potrzebują Tomahawków.
Piątkowe spotkanie z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim - jak wszystko na to wskazuje - oznacza, że Ukraina tych rakiet nie dostanie, a to sprzęt, który w Rosjanach budzi prawdziwy strach.
- Oto rosyjski dyktator właściwie ma amerykańskiego prezydenta na pstryk. Dzwoni do niego i mówi: słuchaj, Donald, no chyba nie zrobisz mi krzywdy, swojemu najlepszemu przyjacielowi - skomentował tę zmianę w podejściu do potrzeb Ukrainy i oczekiwań Rosji w "Faktach po Faktach" prof. dr hab. Roman Kuźniar, kierownik Katedry Studiów Strategicznych i Bezpieczeństwa Międzynarodowego na Uniwersytecie Warszawskim.
Kuźniar: Trump błądzi, stosując appeasement
Gość TVN24 zgodził się z prowadzącym Grzegorzem Kajdanowiczem, że to było oczywiste, że Ukraina Tomahawków nie dostanie. - Taktyka Donalda Trumpa czy Waszyngtonu wobec Rosji jest fatalna, bo to jest, generalnie rzecz biorąc, od początku appeasement, a więc ugłaskiwanie agresora, ugłaskiwanie dyktatora - ocenił.
- Od czasu, kiedy Trump objął władzę w Białym Domu, Putin wzmógł bombardowanie Ukrainy, ponieważ wie, że ze strony Trumpa nic mu nie grozi, żadne poważne sankcje - stwierdził Kuźniar. - Appeasment wobec takich zbrodniarzy jak Putin się nie sprawdza i w tym sensie oczywiście Trump błądzi - podkreślił.
Appeasement był - jak pokazała historia - całkowicie błędną polityką ustępstw prowadzoną przez Wielką Brytanię i Francję w latach 30. wobec nazistowskich Niemiec. Jej wyrazem był m.in. układ monachijski z 1938 roku, który - jak uważali wówczas politycy - miał uchronić Europę przed wielką wojną. Po zgodzie Zachodu na zajęcie przez Hitlera dużej części Czechosłowacji, Niemcy przekonali się zaś, że mogą podbijać kolejne kraje. 1 września 1939 roku III Rzesza zaatakowała Polskę i rozpoczęła II wojnę światową. W kolejnych latach podbiła m.in. Francję, a Brytyjczycy aż do momentu przystąpienia do wojny Stanów Zjednoczonych nie byli w stanie przeciwstawić się niemieckim bombardowaniom Wysp. Niemcy zaś - po podporządkowaniu sobie niemal całego kontynentu - rozpoczęli unicestwianie Żydów.
"Kompleks psychologiczny"
Amerykański dziennik "The Washington Post" uznał jednak, że "groźby" prezydenta USA związane z możliwością przekazania Ukrainie Tomahawków już przynoszą efekty w postaci planowanego spotkania Trumpa z Putinem w Budapeszcie i to właśnie - straszenie Putina - jest taktyką prezydenta Stanów Zjednoczonych.
- Ja nie sądzę, że on tak poważnie chciał grozić Putinowi. Tam jest jakiś kompleks psychologiczny. Nie do końca pewnie go rozumiemy - powiedział Kuźniar. Zasugerował, że to w psychice Trumpa należy szukać przyczyn dotyczących tego, dlaczego jest wobec Putina tak uległy.
W ocenie profesora osoby w otoczeniu Donalda Trumpa są pozbawione kompetencji i charakteru. - Każdy z nich powinien się już dawno podać do dymisji - powiedział o członkach jego administracji.
Xi Jinping ma swoich "pachołków" w Moskwie
Roman Kuźniar ocenił też, że Ukrainie nie uda się odzyskać terytoriów na wschodzie, które zajęła Rosja. - Ukrainie się należy niepodległość, suwerenność i gwarancje bezpieczeństwa, które można Ukrainie zapewnić. I, niestety, Donald Trump robi wszystko, żeby Putin miał wrażenie, że ze strony Stanów Zjednoczonych żadnych gwarancji, że tak powiem, Ukraina nie dostanie - powiedział.
Rosjanie mają oparcie w Chinach, czego Donald Trump i jego administracja nie rozumieją - zaznaczył. - To jest bolesne, że tego nie rozumieją, że ta wojna, którą prowadzi Rosja wobec Ukrainy, to jest naprawdę wojna zastępcza Chin - powiedział.
- Teraz Xi Jinping (prezydent Chin - red.) ma swoich pachołków w Moskwie, przy pomocy których wiąże ręce Zachodowi - stwierdził gość programu. - I w ten sposób, że tak powiem, rozwija swoje wpływy w Azji, bo tu Zachód zostawia pole - wyjaśnił.
Autorka/Autor: Filip Czerwiński/adso
Źródło: TVN24, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: GAVRIIL GRIGOROV/EPA/PAP