Rok po serii tragicznych zamachów w Paryżu, Francuzi uczcili pamięć 130 osób zamordowanych przez terrorystów. W Paryżu prezydent Francois Hollande odsłonił tablice pamiątkowe w miejscach ataków. Premier Manuel Valls przyznał, że wprowadzony rok temu stan wyjątkowy na razie nie zostanie zniesiony.
- Dziś trudno byłoby go zakończyć - stwierdził Valls, szef francuskiego rządu.
Valls podkreślił w wywiadzie dla BBC, że w kraju musi zostać zapewnione bezpieczeństwo podczas kampanii przed wyborami prezydenckimi i parlamentarnymi, które mają się odbyć między kwietniem a czerwcem przyszłego roku. Konieczne są działania na rzecz "ochrony francuskiej demokracji" - podkreślił zauważając, że w toku kampanii będą się odbywały liczne zgromadzenia publiczne. Szef rządu ocenił, że istnieje zagrożenie "atakami podobnymi do tego w Nicei".
Upamiętnienie wyjątkowej tragedii
Stan wyjątkowy obowiązuje we Francji od zamachów terrorystycznych, do których doszło 13 listopada 2015 roku w Paryżu. W serii skoordynowanych ataków w okolicach stadionu Stade de France, a także na bary i restauracje w X i XI dzielnicy oraz na klub Bataclan zginęło 130 osób, a ponad 350 zostało rannych. Do zamachów przyznało się tzw. Państwo Islamskie.
W pierwszą rocznicę tragedii, najkrwawszego wydarzenia tego rodzaju we Francji od końca II wojny światowej, w Paryżu zorganizowano obchody. W miejscach zamachów odbyły się apele ku pamięci zamordowanych. W każdym odsłonięto tablicę pamiątkową przy udziale prezydenta.
Przed bistrem Carillon i restauracją Petit Cambodge na Hollande'a czekały rodziny zamordowanych oraz ranni w zeszłorocznych zamachach, jednak dygnitarze zatrzymali się w sporej od nich odległości. Po złożeniu bukietów róż, odsłonięciu tablicy i minucie ciszy kawalkada odjechała. Dopiero wtedy licznie przybyli mieszkańcy dzielnicy, dotąd odgrodzeni barierkami kilkaset metrów od uroczystości, mogli podejść i złożyć wiązanki. Najdłużej trwała ceremonia pod klubem Bataclan, gdzie przed odsłonięciem tablicy odczytano nazwiska wszystkich zabitych. Jak podało radio publiczne France Info, prezydent ściskał dłonie najpierw krewnych ofiar i ocalonych z masakry, a następnie ustawionych w długim rzędzie policjantów, żandarmów, strażaków, lekarzy i sanitariuszy oraz przedstawicieli obrony cywilnej. Przed zbliżającymi się wyborami na prezydenta stowarzyszenia ofiar żądały, by "uroczystości zostały całkowicie odpolitycznione". Według mediów członkowie rodzin ofiar odmówili fotografowania się z prezydentem. W sobotę Hollande odwiedził w szpitalu przebywające tam nadal ofiary zamachów, przeprowadził konsultacje ze służbami bezpieczeństwa i spotkał się z przedstawicielami zawodów związanych ze zwalczaniem terroryzmu.
Bezterminowe przedłużenie
Wprowadzony po zamachach w Paryżu stan wyjątkowy miał zostać zniesiony latem tego roku. Jednak 14 lipca, w dzień święta narodowego Francji, w Nicei islamski terrorysta wjechał ciężarówką w tłum wracający z pokazu fajerwerków, zabijając 86 osób. Zamach wywołał we Francji trwające do dziś spory o to, czy socjalistyczny rząd podejmuje odpowiednie działania w walce z terroryzmem. Po zamachu w Nicei stan wyjątkowy został przedłużony o sześć miesięcy, do końca stycznia 2017 r. Daje on władzom dodatkowe uprawnienia w zakresie kontroli osób, prawo do wyznaczania stref zamkniętych dla ruchu, a także m.in. umożliwia przeprowadzanie w domach rewizji nie tylko w ciągu dnia, lecz także w nocy. Według władz przepisy stanu wyjątkowego pomogły w walce z dżihadystycznymi komórkami terrorystycznymi działającymi we Francji albo wysyłającymi bojowników do Syrii i Iraku na tereny opanowane przez Państwo Islamskie. Parlamentarna komisja śledcza oceniła jednak, że stan wyjątkowy ma tylko "ograniczony wpływ" na poprawę bezpieczeństwa w kraju, i zakwestionowała zasadność rozmieszczenia 6-7 tys. żołnierzy do ochrony szkół, synagog, centrów handlowych i innych potencjalnych celów zamachów.
Autor: mk/ja / Źródło: PAP