Jako prawa ręka Baracka Obamy na stanowisku sekretarza stanu sama odpowiadała za próby resetu stosunków z Rosją, ale później zaczęła zmieniać zdanie. Teraz - jako ewentualny prezydent - Hillary Clinton obrałaby ostrzejszy od Obamy kurs wobec Władimira Putina - mówią w rozmowie z agencją Reutera jej doradcy odpowiedzialni m.in. za politykę wobec Moskwy.
Jake Sullivan - były doradca w departamencie stanu USA, a obecnie jeden z głównych doradców w kampanii kandydatki demokratów przed listopadowymi wyborami - twierdzi, że Clinton jako prezydent "rozważyłaby wysłanie broni ofensywnej Ukrainie oraz stworzenie stref zakazu lotów i stref bezpieczeństwa w Syrii". Oba te pomysły Barack Obama kategorycznie odrzuca - zaznacza Reuters.
Ostrzej wobec Moskwy
Zdaniem Sullivana Clinton zrobiłaby to nawet za cenę pewnego "nadwyrężenia stosunków z sojusznikami", którzy mogliby mieć jej za złe podnoszenie napięcia w konflikcie w Rosją, jednak zrobiłaby to wiedząc, że wtedy Putin "będzie ją szanował jako prezydenta Stanów Zjednoczonych; uzna jej siłę i pozna jej reakcje" na podejmowane przez Kreml kroki.
Zdaniem innych, wypowiadających się anonimowo byłych i obecnych doradców Hillary Clinton, postarałaby się też ona o "odstawienie od piersi Moskwy jej sąsiadów, by uniezależnić ich od dostaw surowców" ze wschodu.
Reuters pisze, że od 2009 r., kiedy Hillary Clinton została sekretarzem stanu, w kolejnych latach jej przekonanie do zaangażowania Putina w reset w stosunkach międzynarodowych malało. Gdy po chorobie, na początku 2013 r. musiała odejść z urzędu, wysłała "dwie tajne notki" przeznaczone dla prezydenta Obamy, w których "uczulała go, by zdecydowanie zaostrzył kurs" wobec Putina. W 2013 r. w Białym Domu część urzędników miała już zdawać sobie sprawę z tego, że wysiłki Waszyngtonu zawiodły i należy zawrócić z kursu obranego wobec Moskwy - powiedzieli agencji Reutera ci sami doradcy.
"Putin nie ma duszy"
Kwestię pewnego rozdźwięku między Clinton a Obamą względem Putina potwierdził były szef kampanii Obamy z 2008 r. i specjalista ds. Rosji Michael McFaul. Późniejszy ambasador Stanów Zjednoczonych w Moskwie przyznał w rozmowie z Reutersem, że już w 2009 r. Clinton "była sceptyczna w kwestii rosyjskiej zgody na całkowity reset" w stosunkach, ale to Obama pilotował ten proces w dużej mierze samodzielnie.
Clinton osobiście nigdy nie lubiła Putina. W 2008 r. w czasie jednego ze spotkań w sztabie wyborczym Obamy odwołała się do słów George'a W. Busha, który kilka lat wcześniej powiedział, że "spojrzał w oczy Putina i zobaczył jego duszę". - Putin nie ma duszy - powiedziała wtedy.
Putin i Kreml też nigdy jej nie lubili. Najwięcej wściekłości w Moskwie powodowały jej "źle dobierane z perspektywy Moskwy słowa", bo Kreml przywiązuje do nich ogromną wagę, pamiętając "upokorzenia, jakich Rosja doznawała przez lata po rozpadzie ZSRR w kontaktach z Zachodem" - wyjaśnił inny, cytowany przez agencję były doradca sekretarz stanu.
Clinton miała przekroczyć czerwoną linię w 2011 r. w czasie protestów w Moskwie, gdy po wyborach wydała oświadczenie zaaprobowane przez Biały Dom, stwierdzając w nim, że głosowanie "nie było ani wolne, ani uczciwe". To wtedy Putin wrócił do władzy i oskarżył ją o przygotowywanie rewolucji w Rosji.
Do tej pory jej tego nie zapomniał.
Agencja Reutera przypomina w tym kontekście działania prawdopodobnie rosyjskich hakerów powiązanych z Kremlem, którzy włamali się na serwery Partii Demokratycznej i wykradli część poufnej korespondencji sztabu Clinton.
W Moskwie wszyscy liczą na Trumpa.
Autor: adso / Źródło: Reuters