3 października w Warszawie polska spółka odpowiedzialna za rurociągi PERN S.A. podpisała z NATO wstępne porozumienie o połączeniu Polski z natowskim systemem rurociągów paliwowych. Choć porozumienie to dotyczy na razie tylko zaplanowania, a nie budowy połączenia z Niemiec do Polski, wiceminister obrony narodowej Cezary Tomczyk stwierdził, że "to wielki dzień dla Polski".
Czy rzeczywiście? O co dokładnie chodzi i jakie miałoby znaczenie posiadanie tego typu rurociągu do polskiej bazy paliwowej pod Bydgoszczą? Spytaliśmy ekspertów o znaczenie tej inwestycji dla bezpieczeństwa Polski. I z tego co mówią wynika, że bez tego niepozornego rurociągu ciężko sobie wyobrazić realną obronę wschodniej flanki NATO. I to pomimo faktu, że byłby on dla przeciwnika oczywistym celem ataków.
- Powinniśmy być zaskoczeni, że Polska dopiero w 2024 roku wystąpiła z wnioskiem o dołączenie nas do tego systemu - podkreśla Mariusz Cielma, redaktor naczelny "Nowej Techniki Wojskowej". Bo Polska, mimo 26 lat obecności w Sojuszu, pozostaje w nim paliwowym banitą, wykluczonym z infrastruktury o strategicznym znaczeniu. Bez rurociągu nasza logistyka mogłaby zostać sparaliżowana jeszcze zanim wybuchłby konflikt - i to bez udziału wroga. Ale po kolei.
Paliwowy krwiobieg NATO
Paliwo jest dla wojska równie ważne jak amunicja. Współczesna wojna to ruch, a ruch to czołgi, samoloty i okręty. Bez armii niepozornych cystern cały ten nowoczesny sprzęt staje się bezużyteczny. - Od czasów drugiej wojny światowej zaopatrzenie w paliwo często decyduje o wynikach całych bitew czy wojen - podkreśla Mariusz Cielma.
Wożenie tego paliwa w warunkach bojowych staje się jednak wyzwaniem. Po pierwsze dlatego, że wszystkie jego elementy są atakowane, a po drugie dlatego, że zapotrzebowanie na paliwo gwałtownie rośnie i dostarczać trzeba je co chwilę w inne miejsce, w zależności od przebiegu działań wojennych.