Polak uznany winnym ataku na premier Danii. Twierdził, że go "nie pamięta"

Źródło:
DR, nyheder.tv2.dk, PAP, Ekstra Bladet, Reuters
Premier Danii Mette Frederiksen na nagraniach archiwalnych
Premier Danii Mette Frederiksen na nagraniach archiwalnych Reuters Archive
wideo 2/3
Danish Social Democrat Frederiksen

Decyzją sądu w Kopenhadze 39-letni Polak został uznany winnym napaści na premier Danii Mette Frederiksen w czerwcu br. Proces w tej sprawie rozpoczął się we wtorek. Mężczyzna przekonywał, że "nie pamięta przebiegu wydarzeń". Przyznał jednak, że był pod wpływem alkoholu. Został skazany na karę pozbawienia wolności. Objęto go też czasowym zakazem wjazdu do kraju.  

Sąd w Kopenhadze uznał Polaka oskarżonego o napaść na premier Danii Mette Frederiksen winnym. Mężczyzna został skazany na cztery miesiące więzienia. Dodatkowo czeka go deportacja i sześcioletni zakaz wjazdu na teren Danii. Decyzja w tej sprawie zapadła w środę. Okolicznością łagodzącą był brak motywu politycznego ataku, a także niewielkie obrażenia, jakich doznała polityczka. Obrońca Polaka Henrik Karl Nilsen argumentował w sądzie, że po zdarzeniu Frederiksen "nie miała nawet siniaka".

Nie przyznał się do ataku na premier Danii

Dzień wcześniej mężczyzna złożył zeznania. Konsekwentnie nie przyznawał się do winy. Przekonywał, że "nie pamięta przebiegu wydarzeń". Potwierdził jednocześnie, że w momencie ataku na polityczkę był pod wpływem alkoholu. 

- Miałem zły dzień - stwierdził 39-latek (jego danych nie ujawniono ze względu na ograniczenia prawne) przed kopenhaskim sądem we wtorek. Przyznał też wówczas, że wie, kim jest Mette Frederiksen. Podkreślił jednak, że nie śledzi duńskiej polityki. Zarówno prokuratura, jak i obrona uważają, że atak nie miał podłoża politycznego.  

Atak zakwalifikowano jako napaść na urzędnika państwowego

Mężczyźnie groziło do ośmiu lat pozbawienia wolności. Atak zakwalifikowano bowiem jako napaść na urzędnika państwowego wykonującego obowiązki służbowe. - Gdyby zaatakowana została zwykła osoba, byłaby to tylko przemoc (...). Ale jeśli ofiarą ataku jest osoba, która jest przedstawicielem społeczeństwa lub działa w służbie publicznej, przysługuje jej specjalna ochrona - mówiła duńskiemu nadawcy DR Mette Grith Stage, obrończyni premier Frederiksen.  

W trakcie procesu Polak został również oskarżony o oszustwo przy automatach służących do zwrotu butelek z kaucją oraz cztery przypadki publicznego obnażania się. Czyny te zostały zarejestrowane przez monitoring. Nie miały związku z atakiem na premier. 39-latek został uznany winnym ich popełnienia.

ZOBACZ TEŻ: Obywatelka Rosji zatrzymana w Danii. Podejrzana o pomoc obcemu wywiadowi

Premier Danii "zszokowana incydentem"

Do ataku na Mette Frederiksen doszło wieczorem 7 czerwca w centrum Kopenhagi. 39-latek podszedł do wychodzącej ze spotkania premier i uderzył ją pięścią w ramię. Szybko został zatrzymany przez policję. Kancelaria szefowej rządu opublikowała później fragment wypisu ze szpitala, w którym stwierdzono, że Fredriksen doznała kontuzji prawego ramienia oraz niewielkiego odkształcenia odcinka szyjnego kręgosłupa.  

Mette FrederiksenMads Claus Rasmussen/EPA/PAP

Jak poinformowała kancelaria, "premier była zszokowana incydentem". W jego następstwie polityczka na kilka dni wycofała się z życia publicznego. Przyznała później w mediach, że nie czuła się dobrze i musiała skorzystać z pomocy specjalisty.  

Do ataku doszło zaledwie trzy tygodnie po tym, jak poważnie ranny w zamachu został premier Słowacji Robert Fico.

ZOBACZ TEŻ: Kobiety rządzą w blisko 30 krajach świata. Których?

Autorka/Autor:jdw//az

Źródło: DR, nyheder.tv2.dk, PAP, Ekstra Bladet, Reuters

Źródło zdjęcia głównego: Mads Claus Rasmussen/EPA/PAP