Ewakuowana załoga krążownika Moskwa została dostarczona do Sewastopola - poinformowała w piątek rosyjska agencja TASS. Z kolei ukraińska straż przybrzeżna twierdzi, że załogi okrętu nie udało się uratować z powodu silnego sztormu. Krążownik zatonął na Morzu Czarnym po ostrzelaniu ukraińskimi rakietami.
- Załoga została dostarczona do punktu stałej dyslokacji - powiedział rozmówca TASS, nie ujawniając żadnych szczegółów. Punktem stałej dyslokacji - jak przypomniała agencja - jest Sewastopol (na zaanektowanym Krymie - red.), gdzie znajduje się główna baza rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.
W piątkowej publikacji rosyjski dziennik "Kommiersant" napisał, że załoga krążownika Moskwa w składzie 510 osób została ewakuowana podczas likwidacji pożaru, który - według wersji Ministerstwa Obrony w Moskwie - wybuchł na okręcie.
Sprzeczne doniesienia z Kijowa
Komunikaty strony rosyjskiej są sprzeczne z doniesieniami Ukraińców. Służby prasowe straży przybrzeżnej podały, że załogi nie udało się uratować z powodu sztormu szalejącego na Morzu Czarnym.
- Uderzenie (rakietami - red.) doprowadziło do detonacji amunicji i wtedy na krążowniku rozpoczęła się walka o przetrwanie. Obserwowaliśmy, jak inne okręty próbowały pomóc, ale nawet siły natury były po stronie Ukrainy. Sztorm nie pozwolił zarówno na przeprowadzenie akcji ratunkowej, jak i na ewakuację załogi - powiedziała w piątek Natalia Humeniuk, rzeczniczka straży przybrzeżnej Ukrainy.
Różne liczby rzekomo uratowanych
W czwartek wieczorem dziennikarz ukraińskiej agencji UNIAN Roman Cymbaliuk napisał, że z zatopionego krążownika uratowano 14 marynarzy, a los 496 pozostałych jest nieznany. Jednak dziennikarz nie ujawnił, skąd ma te informacje.
Z kolei rosyjski opozycjonista Ilja Ponomariow podał, że "potwierdzono doniesienia o uratowaniu 58 marynarzy". Aktywista również nie podał źródeł tej informacji.
Doradca szefa ukraińskiego MSW: śmierć dowódcy okrętu, który brał udział w ataku na Wyspę Węży
Doradca szefa ukraińskiego MSW Anton Heraszczenko przekazał w piątek, że po wybuchu amunicji na pokładzie krążownika zginął Anton Kuprin, kapitan 1. stopnia i dowódca tego okrętu. Heraszczenko napisał, że Kuprin, wraz z innymi rosyjskimi marynarzami, brał udział w ataku na ukraińską Wyspę Węży (na Morzu Czarnym) i groził broniącym jej żołnierzom, że ich "zlikwiduje".
Na początku inwazji zbrojnej Rosji na Ukrainę krążownik Moskwa podpłynął do Wyspy Węży, a jego dowódcy wezwali ukraińskich żołnierzy, który jej bronili, by się poddali. W odpowiedzi mieli usłyszeć: "Rosyjski okręcie wojenny, p… się!".
Zatopienie krążownika
Władze obwodu odeskiego poinformowały w środę, że krążownik Moskwa został trafiony ukraińskimi rakietami Neptun. Rosyjskie Ministerstwo Obrony podało, nie ujawniając przyczyn eksplozji, że na okręcie doszło do pożaru i wybuchu amunicji.
W czwartek rosyjskie Ministerstwo Obrony poinformowało, że krążownik po pożarze "nie zatonął, utrzymuje się na powierzchni i ma zostać odholowany do portu" (w Sewastopolu). Rzecznik Pentagonu John Kirby w rozmowie z CNN potwierdził, że okręt jest "wyraźnie uszkodzony i zmierza do portu".
Ukraińcy twierdzili jednak, że "jednostka idzie na dno Morza Czarnego". "Inne okręty chciały udzielić pomocy, ale sztorm i potężna eksplozja amunicji przewróciła krążownik i zaczął on tonąć" - przekazało ukraińskie dowództwo operacyjne Południe.
Później resort obrony w Moskwie przyznał, że "krążownik zatonął podczas holowania w warunkach sztormu".
Czytaj też: Doradca prezydenta Ukrainy: zatopiony krążownik miał osłaniać wysadzenie rosyjskiego desantu
Źródło: TASS, Kommiersant, UNIAN, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru