Amerykański Korpus Piechoty Morskiej zwolnił ze swoich szeregów dwóch generałów. Ich winą była nieprzygotowanie bazy Camp Bastion w Afganistanie przed atakiem talibów. We wrześniu ubiegłego roku afgańskim rebeliantom udało się zniszczyć tam kilka natowskich samolotów, zabili też dwóch marines.
Talibowie wdarli się do bazy zabijając dwóch Amerykanów i raniąc ośmiu członków personelu bazy.
Czteromiesięczne dochodzenie wykazało, że gen. mjr Charles Gurganus - w tamtym czasie najwyższy rangą żołnierz piechoty morskiej w regionie - oraz gen. mjr Gregg Sturdevant "nie podjęli wystarczających środków obronnych proporcjonalnych do zagrożeń".
Szef Korpusu gen. James Amos poprosił więc obu generałów w poniedziałek o odejście na emeryturę. Obaj przystali na tę propozycję.
Jak pisze agencja Reutera, w historii 12-letniego konfliktu w Afganistanie pierwszy raz tak wysokiej rangi wojskowi zostali ukarani za porażkę w obronie bazy na terenie kraju.
Prócz dwóch zabitych żołnierzy talibowie spowodowali swoim atakiem - w użyciu były oprócz broni ręcznej i granatników także moździerze - milionowe straty w sprzęcie, niszcząc sześć samolotów AV-8B Harrier.
Camp Bastion to brytyjska baza połączona z amerykańską bazą Camp Leatherneck, kwaterą główną NATO w południowo-zachodnim Afganistanie.
Autor: mtom / Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: Wikipedia | Cpl Reece Lodder