Najmłodszą ofiarą wybuchów w Bostonie jest ośmioletni chłopiec. Jak podają lokalne media, czekał przy mecie z mamą i dwiema siostrami na biegnącego w maratonie ojca.
Pierwsza eksplozja zabiła chłopca i ciężko raniła jego mamę oraz jedną z sióstr. Druga z dziewczyn ocalała bez istotnych obrażeń. Biegnący w maratonie ojciec nie odniósł ran.
Lokalna gazeta "Boston Globe" podała informację o tożsamości dziecka i jego bliskich, powołując się na informację uzyskaną od ich znajomych z dzielnicy Dorchester w Bostonie. Sąsiedzi dotkniętej tragedią rodziny urządzili w poniedziałek późnym wieczorem czuwanie w intencji zabitego chłopca i jego ciężko rannej mamy oraz siostry.
Bez podejrzanych
Dwa wybuchy miały miejsce w poniedziałek popołudniu na jednej z głównych ulic Bostonu, którą wytyczono trasę tradycyjnego maratonu. Eksplozje nastąpiły w tłumie widzów. Trzy osoby zginęły, a ponad sto zostało rannych; kilkanaście jest w stanie krytycznym.
Nie ma oficjalnego potwierdzenia, że był to zamach terrorystyczny, ale wszystko na to wskazuje. FBI prowadzi dochodzenie w sprawie domniemanego "ataku terrorystycznego". Nie ma żadnych podejrzanych, nikt nie wziął za atak odpowiedzialności.
- Traktujemy to jako zamach. Nie wiemy jeszcze, kto go przeprowadził, ale dokładne dochodzenie na pewno wykaże, czy była to akcja zorganizowana przez grupę krajową, czy zagraniczną - powiedział anonimowy przedstawiciel Białego Domu.
Autor: mk\mtom / Źródło: Boston.com, tvn24.pl