Kończy wiec zakazanym hasłem hitlerowskich bojówek, pomnik Holokaustu nazywa pomnikiem hańby, a w swojej książce ubolewa, że Adolf Hitler jest przedstawiany "jako absolutnie zły". Nawet sąd uznał, że nazywanie go "faszystą" przez demonstrantów nie jest nadużyciem. Bjoern Hoecke, na czele lokalnych struktur Alternatywy dla Niemiec (AfD), właśnie wygrał wybory do parlamentu Turyngii.
Według sondażu exit poll telewizji ZDF, Alternatywa dla Niemiec (AfD) w Turyngii może zdobyć 33,2 proc. głosów, druga - Unia Chrześcijańsko-Demokratyczna (CDU) 24,5 proc. Bjoern Hoecke, lider AfD w Turyngii, ale zdobywający zwolenników w całym kraju, mówi o "historycznym sukcesie" i wzywa "stare partie" do ćwiczenia pokory.
Niemiecka opinia publiczna też ma świadomość "historyczności" tej chwili. Wbrew radości liderów i zwolenników AfD, spora jej część wygląda jednak na przestraszoną. "Dziś, 85 lat po rozpoczęciu II wojny światowej, Niemcom grozi to, że znów staną się innym krajem" - napisała po wyborach w Saksonii i Turyngii Charlotte Knobloch, była przewodnicząca Centralnej Rady Żydów w Niemczech.
ZOBACZ TEŻ: W Turyngii i w Saksonii odbyły się lokalne wybory. AfD zdobyła dobre wyniki według sondaży exit poll
Bjoern Hoecke i oskarżenia o faszyzm
Hasło "Alles für Deutschland" ("Wszystko dla Niemiec") mieli wypisane na sztyletach członkowie oddziałów szturmowych NSDAP - czyli okrytego złą sławą Sturmabteilung, w skrócie SA. Skandowali je na wiecach, wynosząc do władzy Hitlera i stając się częścią jego maszyny terroru i zniszczenia. Związało się ono z nazistami tak bardzo, że w powojennych Niemczech zostało zakazane. Tymczasem Hoecke, co warto podkreślić, były nauczyciel historii, jeden ze swoich wieców w 2021 zakończył słowami: "Wszystko dla naszej ojczyzny, wszystko dla Saksonii-Anhalt (gdzie odbywał się wiec - red.), wszystko dla Niemiec!" ("Alles für Deutschland"). I chociaż potem twierdził, że nie znał pochodzenia zwrotu i w związku z tym jest całkowicie niewinny, sędziowie uznali, że polityk jest "elokwentnym, inteligentnym człowiekiem, który wie, co mówi". Dlatego skazali go w maju za używanie symboli organizacji nazistowskiej i nałożyli na niego grzywnę w wysokości 13 tysięcy euro (ok. 55 tysięcy złotych).
Portal niemieckiego nadawcy publicznego Deutsche Welle przypomina w tym kontekście też książkę "Gesprächsband" ("Tom dialogu"), którą Hoecke opublikował w 2018 roku. Polityk nazywa w niej błędem to, że Hitler jest przedstawiany "jako absolutnie zły", bo to nie jest - jego zdaniem - takie "czarne i białe". DW zauważa, że książka jest pełna radykalnych wypowiedzi. Polityk stwierdza np., że potrzebny będzie nowy przywódca, bo Niemcom grozi "śmierć narodowa poprzez wymianę ludności". A wobec inaczej myślących w niemieckim społeczeństwie obowiązuje zasada, że "gangreny kończyn nie da się wyleczyć wodą lawendową, o czym wiedział już Hegel" - czytamy.
"My Niemcy, nasz naród, jesteśmy jedynym narodem na świecie, który wzniósł sobie pomnik hańby w samym sercu swojej stolicy" - mówił Bjoern Hoecke 17 stycznia 2017 roku na wiecu w Dreźnie, nawiązując do berlińskiego Pomnika Pomordowanych Żydów Europy. Jak dodał, niemiecka mentalność jest mentalnością "brutalnie pokonanego narodu". - Zamiast przekazywać dorastającemu pokoleniu wiedzę o dobroczyńcach, znanych na całym świecie filozofach, muzykach, genialnych wynalazcach i odkrywcach, których mamy tak wielu, być może więcej niż inne narody, zamiast uczyć o tym uczniów i uczennice w szkołach, my obsmarowujemy niemiecką historię i wyśmiewamy ją - mówił szef AfD w Turyngii. To tam AfD wezwała do zmiany o 180 stopni niemieckiej polityki dotyczącej pamięci. Wprawdzie po tych słowach Hoecke stanął przed partyjnym sądem, ale ten uznał finalnie, że polityk nie naruszył partyjnych zasad i może pozostać w AfD.
Na trzy tygodnie przed wyborami premier Saksonii Michael Kretschmer stwierdził wprost, że "Hoecke jest neonazistą, to wynika z jego doboru słów i sposobu zachowania". I nikogo chyba specjalnie nie zaskoczyły tak ostre słowa. Że można go nazywać "faszystą" przesądziła już decyzja sądu w Meiningen z 26 września 2019. Decyzja dotyczyła uczestników demonstracji, którzy go tak nazwali, a sąd uznał, że określenie to "bazuje na faktach, które da się sprawdzić" i mieści w granicach wolności wyrażania opinii.
Hoecke o Rosji. "Pionier dla świata wolnych i suwerennych państw"
Poza nawiązaniami do faszyzmu obawy budzi też jego stosunek do Rosji. Deutsche Welle przypomina jego rozmowę z innym politykiem AfD Maximilianem Krahem pod koniec stycznia 2023 roku. Hoecke nie krył się w niej ze swoim uznaniem dla totalitarnej Rosji Putina: "Dziś Rosja - czy się to podoba, czy nie w mediach mainstreamowych - jest krajem, z którym wiążą się nie tylko negatywne skojarzenia, ale także pewna nadzieja, że może stać się pionierem dla świata wolnych i suwerennych państw, wolnych od hegemonii" - cytuje go portal DW.
Dodatkowy kontekst słowa te zyskują w zestawieniu z informacjami o powiązaniach jego ugrupowania z Kremlem. Szczególnie głośno zrobiło się o nich na wiosnę tego roku. Prestiżowy "Der Spiegel" swoje ustalenia na ten temat zatytułował na okładce krótko - "Zdrajcy!". Tygodnik, powołując się na ustalenia dziennikarzy, pisał wprost, że za strategią tego ugrupowania stoi Kreml.
Zresztą sami politycy partii nie kryją się specjalnie, po której są tu stronie. Gdy prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozpoczął przemówienie w Bundestagu, większość parlamentarzystów Alternatywy dla Niemiec postanowiło ostentacyjnie opuścić salę obrad - wyszło 77 deputowanych AfD, a także kilku przedstawicieli skrajnie lewicowego BSW.
ZOBACZ TEŻ: Wygrana skrajnych ugrupowań w wyborach regionalnych może zmienić politykę całych Niemiec
Niemieckie media podkreślały jeszcze niedawno, że Hoecke jest politykiem, który w tym kraju nie zajmuje żadnego stanowiska na szczeblu federalnym i nigdy jeszcze żadnego nie zajmował. Czy teraz to się zmieni? Nawet jeśli nie, już stał się jednym z kluczowych graczy na politycznej scenie Niemiec, a jego karierę śledzi cała Europa.
Źródło: DW, BBC, PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: CLEMENS BILAN/EPA/PAP