- Nasze straty nie są dowodem na niepowodzenie naszej strategii. Wręcz przeciwnie - zapewnił rzecznik sił NATO w Afganistanie, gen. bryg. Josef Blotz. Zdaniem wojskowego, zwiększona liczba żołnierzy zachodnich i ich wzmożona aktywność wywarła wpływ na talibów.
Jak tłumaczył Blotz, rekordowy poziom strat NATO w Afganistanie to znak powodzenia założonej strategii wojsk zachodnich. - Dzięki zwiększeniu liczby wojsk, mogliśmy zaatakować talibów, tam gdzie nikt nie ośmielił się tego zrobić od lat - mówi cytowany przez "Daily Telegraph" wojskowy.
Zdaniem Blotza, działalność żołnierzy już przynosi skutki, ale za to w sposób nieunikniony mocno wzrosła ilość zabitych członków sił NATO, czego się "spodziewano". - Musiało być gorzej, zanim będzie lepiej - stwierdził rzecznik ISAF.
Nieuniknione ofiary
Rok 2010 był rekordowy pod względem skali start w ludziach dla zachodnich wojsk w Afganistanie. Według danych organizacji iCasualties.org, miniony rok zamknął się liczbą 711 zabitych żołnierzy NATO. TO najgorszy wynik w historii, w 2008 roku zginęło "tylko" 521. Według ONZ straty wsród ludności cywilnej wzrosły o 20 procent.
Zgodnie z ustaleniami szczytu NATO w Lizbonie, ISAF ma przekazać odpowiedzialność za kraj Afgańczykom w 2014 rok. Od tego momentu zachodni żołnierze mieliby koncentrować się wyłącznie na szkoleniu afgańskich sił bezpieczeństwa
Źródło: telegraph.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: ISAF