"Michelle i ja przekazujemy najszczersze kondolencje rodzinie i narodowi Izraela"


Izraelczycy stracili przywódcę, który poświęcił życie dla swego kraju - oświadczył prezydent Barack Obama na wieść o śmierci byłego premiera Izraela Ariela Szarona. Zapewnił o "niezachwianym zaangażowaniu" USA na rzecz bezpieczeństwa Izraela.

"W imieniu narodu amerykańskiego Michelle i ja przekazujemy najszczersze kondolencje rodzinie i narodowi Izraela z powodu utraty przywódcy, który poświęcił swoje życie dla państwa Izrael" - napisał Obama w imieniu swoim i małżonki w dość krótkim oświadczeniu, wydanym przez Biały Dom.

Jednocześnie zapewnił o "niezachwianym zaangażowaniu" USA na rzecz bezpieczeństwa Izraela, a także o przywiązaniu do "trwałej przyjaźni" między obydwoma krajami i narodami. "Nadal będziemy dążyć do trwałego pokoju i bezpieczeństwa narodu Izraela, m.in. przez zaangażowanie na rzecz utworzenia dwóch państw ([zraela i Palestyny - red.], sąsiadujących ze sobą w pokoju i bezpieczeństwie" - zapewnił prezydent USA. "Gdy Izrael żegna premiera Szarona, my łączymy się z narodem izraelskim w uznaniu dla jego zaangażowania na rzecz kraju" - zakończył.

W osobnym komunikacie wiceprezydent USA Joe Biden poinformował, że to on będzie przewodniczyć delegacji USA na uroczystości pogrzebowe Szarona, by "wyrazić szacunek dla człowieka i oddać hołd niezachwianej współpracy między Stanami Zjednoczonymi i Izraelem".

"Zaszczycony" Bill Clinton

Bardziej osobiste kondolencje przekazali były prezydent Bill Clinton oraz jego żona Hillary, była sekretarz stanu USA. "Ariel Szaron poświęcił życie państwu Izrael, by je tworzyć, wspierać i chronić" - oświadczył były prezydent w imieniu swoim i małżonki. Podkreślił, że na koniec swojej długiej politycznej kariery Szaron stworzył Kadimę, partię polityczną działającą na rzecz "sprawiedliwego pokoju i trwałego bezpieczeństwa".

"Zaszczytem była dla mnie współpraca i dyskutowanie z nim oraz obserwowanie, jak nieustannie poszukuje dobrego rozwiązania dla uwielbianego kraju" - dodał Clinton. Clinton był prezydentem USA od 1993 do 2001 roku. W tym okresie Szaron piastował kilka stanowisk ministerialnych, a także - jeszcze jako szef prawicowej partii Likud - złożył wizytę na Wzgórzu Świątynnym we wrześniu 2000 roku, co obecnie uznaje się za przyczynę drugiej intifady (w latach 2000-2005). Szaron został wybrany na premiera Izraela w lutym 2001 roku, zaledwie kilka tygodni po tym, jak końca dobiegła druga kadencja Clintona.

"Izrael był podróżą Ariela Szarona"

Byłego izraelskiego premiera pożegnał również sekretarz stanu John Kerry. "Izrael był podróżą Ariela Szarona. Marzenie o Izraelu było sensem jego życia, ryzykował wszystko, aby to marzenie żyło" - napisał. Kerry nawiązał do swego pierwszego spotkania z Szaronem, "tym wielkim +niedźwiedziem+", gdy w 2001 r. izraelski polityk został premierem. "Starał się zmienić bieg historii na rzecz pokoju, nawet jeśli oznaczało to testowanie cierpliwości jego wieloletnich sprzymierzeńców i jego własnych wieloletnich przyzwyczajeń" - napisał. Przyznał, że "nie jest tajemnicą", iż podczas wieloletniej kariery Szarona dochodziło do różnic między rządzonym przez niego Izraelem a Stanami Zjednoczonymi. "Niezależnie od tego, czy człowiek zgadzał się z jego poglądami, czy nie (...), nie dało się nie podziwiać tego człowieka, który był zdeterminowany, by zapewnić bezpieczeństwo i przetrwanie państwa Izrael" - powiedział szef amerykańskiej dyplomacji.

[object Object]
"Szaron miejsce na schodach do panteonu powinien mieć"tvn24
wideo 2/6

Autor: mtom / Źródło: PAP

Tagi:
Raporty: