Gorączka, wysypka i ogólne osłabienie. Kolejne zakażenia małpią ospą

Źródło:
TVN24/PAP
Profesor Zajkowska o ospie małpiej. "Choroba nie jest nowa, sam wirus nie jest nowy, ale jest przy niej nowe zjawisko"
Profesor Zajkowska o ospie małpiej. "Choroba nie jest nowa, sam wirus nie jest nowy, ale jest przy niej nowe zjawisko" TVN24
wideo 2/5
Profesor Zajkowska o ospie małpiej. "Jest to pewne nowe zjawisko" TVN24

W kantonie Berno odnotowano pierwszy w Szwajcarii przypadek zakażenia wirusem małpiej ospy. Informacje o pierwszym zachorowaniu na tę rzadką, odzwierzęcą chorobę płyną też z Izraela. Niemcy potwierdzili kolejne przypadki zakażeń w Berlinie. Eksperci podkreślają, że na tym etapie nie ma powodów do paniki. - Małpia ospa jest chorobą znaną od lat 70. ubiegłego wieku. Jest mniej zaraźliwa od ospy wietrznej, której boimy się u dzieci - mówi profesor Joanna Zajkowska z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.

Pierwszy chory na małpią ospę w Szwajcarii kontaktował się z lekarzem z powodu gorączki, wysypki oraz ogólnego osłabienia. W sobotnim komunikacie władz kantonalnych przekazano, że do zakażenia doszło poprzez "bliski kontakt fizyczny poza granicami Szwajcarii":

"Pacjent obecnie przebywa na domowej kwarantannie, a przebieg choroby jest stosunkowo łagodny" - przekazano w komunikacie. 

W dobrym stanie jest też mężczyzna, którego zakażenie potwierdzono w Izraelu. Mężczyzna przebywa w centrum medycznym w Tel Awiwie. Pacjent został poddany kwarantannie, ale - jak przekazują izraelskie służby medyczne - jego stan jest stabilny, a choroba przebiega łagodnie. Pacjent niedawno wrócił z podróży po Europie Zachodniej. 

- To nie jest pandemia, to nic zbliżonego do koronawirusa - powiedział Nican Horowic, izraelski minister zdrowia. Polityk dodał, że kilkaset szczepionek może zostać zakupionych, by zapobiec rozprzestrzenianiu się choroby.

Czytaj też: Światowa Organizacja Zdrowia przekazuje, że transmisja małpiej ospy może przyspieszyć w związku z letnimi imprezami

Niemcy: trzeba zachować ostrożność

W sobotę niemiecki resort zdrowia potwierdził dwa kolejne przypadki zakażeń małpią ospą. Wcześniej portal rbb24 informował o trzech przypadkach w stolicy. Według władz stan pacjentów jest stabilny. Obecnie trwają badania dotyczące osób kontaktowych.

To, czy jest to łagodniejszy zachodnioafrykański szczep wirusa, czy też wariant środkowoafrykański, który często prowadzi do ciężkich przypadków, zostanie ustalone na podstawie sekwencjonowania - informuje telewizja ARD. Cytowana przez tę stację Ulrike Gote, senator (minister) do spraw zdrowia landu Berlin, stwierdziła, że nie ma powodów do paniki, ale należy zachować ostrożność, ponieważ wiele wyników badań naukowych na temat tej choroby ma wciąż charakter wstępny:

- Eksperci uważają, że nie musimy obawiać się nowej pandemii. Teraz jednak musimy działać szybko i konsekwentnie, aby wykryć i opanować przypadki zakażeń - oświadczyła Gote.

W piątek w Monachium odnotowano pierwszy przypadek małpiej ospy w Niemczech. Chory jest zakażony łagodniejszą, zachodnioafrykańską odmianą wirusa. 26-letni mężczyzna sam zgłosił się na badania lekarskie.

Wcześniej przypadki małpiej ospy zdiagnozowano w co najmniej ośmiu europejskich państwach - Belgii, Francji, Niemczech, Włoszech, Portugalii, Hiszpanii, Szwecji i Wielkiej Brytanii, a także w USA, Kanadzie i Australii.

"Jest to pewne nowe zjawisko"

Profesor Joanna Zajkowska, specjalistka chorób zakaźnych i epidemiologii z Kliniki Chorób Zakaźnych i Neuroinfekcji Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, na antenie TVN24 przyznała, że informacje o kolejnych zakażeniach przyjmuje "z pewnym niepokojem".

- Jest to pewne nowe zjawisko, bo choroba nie jest nowa, ten wirus też nie jest nowy, on występuje w Afryce Środkowej i Zachodniej w dwóch wariantach. Zakażenia sporadycznie były obserwowane od zwierząt do ludzi. Natomiast nowym zjawiskiem jest pojawienie się przypadków u osób, które nie podróżowały do Afryki, nie miały kontaktu ze zwierzętami, czyli kontakty między osobami - powiedziała ekspertka.

Profesor Zajkowska podkreśla jednak, że małpia ospa nie jest w tym momencie zagrożeniem dla zdrowia publicznego. Przypomina, że choroba jest znana od lat 70. XX wieku.

- Wówczas bardzo wnikliwie badano w Afryce wszystkie przypadki zmian skórnych i wykryto taki wariant, który nazwano ospą małpią. Dlaczego? Bo pojawiła się wśród małp. Natomiast rezerwuar zwierzęcy nie jest do końca zdefiniowany. Podejrzewa się, że są to drobne zwierzęta np. wiewiórki. Ta choroba naturalnie krąży wśród zwierząt w Afryce Środkowej i Zachodniej - mówi profesor Zajkowska.

Dodała, że są dwa warianty tej choroby. Jeden z nich jest łagodniejszy - ten z Afryki Zachodniej, a drugi, mniej łagodny - z Afryki Środkowej. Ekspertka przyznała, że obserwowano dotychczas pojedyncze przypadki zakażeń po kontakcie ze zwierzęciem. Po ugryzieniu czy zadrapaniu. Pojedyncze przypadki rejestrowane były też u osób, które wróciły np. z Nigerii czy Ghany.

- Miały one związek z podróżą do Afryki. Do Ameryki w 2003 roku przetransportowano z Ghany drobne zwierzęta m.in. szczury. Od tych zwierząt zakaziły się pieski preriowe. Wtedy w Ameryce pojawiło się kilka przypadków ospy małpiej u ludzi i na tym się to skończyło - mówi ekspertka.

Wirus mniej zaraźliwy niż ospa wietrzna

Ospa małpia spokrewniona jest z wirusem ospy prawdziwej, do której - jak wskazuje prof. Zajkowska - bliżej mu niż do ospy wietrznej. 

- Wirus jest łagodniejszy niż od tego, który wywołuje ospę prawdziwą. Jest też dużo mniej zaraźliwy od ospy wietrznej, której boimy się u dzieci - mówi ekspertka.

Dodaje, że żeby się zarazić, musi dojść do bliskiego kontaktu z płynami ustrojowymi chorej osoby, ze zmianami skórnymi w postaci wykwitów i strupów, albo ktoś chory musi bezpośrednio nakaszleć na inną osobę. 

- Wyodrębniono więc grupę najbardziej narażoną na tę chorobę, czyli mężczyzn mających ze sobą bliskie kontakty - mówi prof. Zajkowska.

Jak podkreśla, Europejskie Centrum ds. Zapobiegania i Kontroli Chorób nie postrzega małpiej ospy jako dużego zagrożenia publicznego. 

- To nie jest coś niekontrolowanego, co się rozbucha. Potencjał jednak pewien jest, bo jest to wirus zwierzęcy, krążący dotychczas w warunkach afrykańskich. Przeniesienie go w warunki europejskie być może doprowadzi do odnalezienia przez niego jakiegoś rezerwuaru zwierzęcego, który będzie mu pasował - przekazuje prof. Zajkowska.

Ekspertka przekazuje, że w wariancie łagodniejszym śmiertelność wynosi 1 na 100 chorych, a w bardziej ostrym nawet 1 na 10. Są to jednak szacunki z krajów afrykańskich, w których poziom medycyny znacznie różni się od standardów europejskich czy amerykańskich.

Autorka/Autor:bż/dap

Źródło: TVN24/PAP

Źródło zdjęcia głównego: meteo