De Niro wzywa do "większego oporu". "To jedyne, co politycy rozumieją"

Robert De Niro nawołuje do sprzeciwu wobec Trumpa
Seria protestów w USA przeciwko polityce Donalda Trumpa
Źródło: Reuters
Amerykański aktor Robert De Niro, od lat aktywny przeciwnik prezydenta Donalda Trumpa, wsparł protesty pod hasłem "No Kings", które odbyły się w weekend w USA. W wywiadzie udzielonym stacji MSNBC wezwał rodaków do "większego oporu". - Nie ma innego sposobu, by stawić czoła tyranowi - przekonywał.

W sobotę w USA odbyły się masowe protesty przeciwko polityce Donalda Trumpa pod hasłem "No Kings" (Żadnych królów). Poparcie dla demonstracji wyraził aktor Robert De Niro. W niedzielnym wywiadzie dla stacji informacyjnej MSNBC oświadczył, że obywatele muszą wykazać się "znacznie większym oporem" wobec Trumpa i jego administracji, ponieważ "to jedyne, co politycy rozumieją". - Musimy sprawić, by ustawodawcy bardziej bali się gniewu ludu niż gniewu Trumpa - podkreślił.

Robert De Niro już za pierwszej kadencji Donalda Trumpa dał się poznać jako jego zagorzały przeciwnik, który w mocnych, nierzadko wulgarnych słowach, komentował poczynania amerykańskiego przywódcy.

De Niro znów ostro o Trumpie

W cytowanym wywiadzie gwiazdor "Taksówkarza" i "Wściekłego byka" tłumaczył, dlaczego społeczny opór jest tak ważny. - Nie możemy odpuścić, bo on nie opuści Białego Domu. Nie chce opuścić Białego Domu. Każdy, kto myśli, że on to zrobi, po prostu się łudzi - mówił aktor, nawiązując do pojawiających się obaw, jakoby Trump mógłby walczyć - wbrew konstytucji - o trzecią kadencję.

Robert De Niro nawołuje do sprzeciwu wobec Trumpa
Robert De Niro nawołuje do sprzeciwu wobec Trumpa
Źródło: CLEMENS BILAN/POOL/EPA/PAP

- Nie ma innego sposobu, by stawić czoła tyranowi. Trzeba mu się przeciwstawić, walczyć, odepchnąć go i zmusić do odwrotu Tylko w ten sposób to zadziała - tłumaczył De Niro. Dodał też, że republikanie wiedzą o zapędach prezydenta, ale się na to godzą.

De Niro jest jedną z wielu hollywoodzkich gwiazd, które otwarcie poparły działania ruchu "No Kings". Są wśród nich także m.in. reżyser Spike Lee, aktorzy: Glenn Close, Jane Fonda, Jamie Lee Curtis, Pedro Pascal, Ben Stiller, John Cusack czy Mark Ruffalo.

9 października De Niro wystąpił w nagraniu, udostępnionym w mediach społecznościowych przez grupę aktywistów politycznych "Indivisible", zachęcając ludzi do udziału w protestach "No Kings". - Pierwszy protest ruchu "No Kings" miał miejsce 250 lat temu - mówił De Niro. - Amerykanie zdecydowali wtedy, że nie chcą żyć pod rządami króla Jerzego III. Ogłosili niepodległość i stoczyli krwawą wojnę o demokrację. Od tamtej pory mieliśmy dwa i pół wieku demokracji - dodał.

- Teraz mamy potencjalnego króla, który chce nam to odebrać: króla Donalda I. Pi****** to. Znów się buntujemy, tym razem bez przemocy, podnosząc głos i ogłaszając: Żadnych królów - oświadczył De Niro.

Sobotnie protesty w USA "No Kings" przyciągnęły około 7 milionów Amerykanów
Sobotnie protesty w USA "No Kings" przyciągnęły około 7 milionów Amerykanów
Źródło: JIM RUYMEN/PAP

"No Kings" - o co chodzi protestującym?

Protesty "No Kings" to seria demonstracji przeciwko polityce Donalda Trumpa. Pierwsze protesty odbyły się 14 czerwca 2025 roku, w tym samym dniu, co parada z okazji 250. rocznicy powstania armii amerykańskiej i zarazem w dzień 79. urodzin Trumpa.

18 października demonstrujący przynieśli flagi USA oraz transparenty z hasłami wymierzonymi przeciwko prezydentowi, w tym między innymi z krytyką działań służb imigracyjnych i wysłania Gwardii Narodowej na ulice niektórych amerykańskich miast.

"Nie dla królów", "Dlaczego Trump tak kocha Putina?", "Tylko Chrystus jest królem", "Autokracja jest antyamerykańska", "Ameryka została zbudowana przez imigrantów", "Dyktatorzy nie zdobędą Nobla" - to niektóre z haseł umieszczonych na plakatach przez uczestników marszów.

Szacuje się, że w sobotnich protestach wzięło udział około 7 milionów osób.

Czytaj także: