- W pierwszy weekend października Czesi wybiorą 200 posłów na kolejną kadencję.
- O fotel premiera walczy obecny szef rządu Petr Fiala, popierany przez koalicję centroprawicy i liberałów, oraz były premier, miliarder Andrej Babisz.
- Oba rywalizujące ze sobą obozy mają odmienne podejście nie tylko do kwestii wewnątrzkrajowych, ale przede wszystkim do polityki międzynarodowej oraz obronności.
- Południowi sąsiedzi Polski głosują nietypowo. Wybory odbywają się zawsze w piątek i sobotę. Dlaczego?
- Boję się, że do władzy razem z Babiszem dojdą ekstremiści. Komuniści czy skrajna prawica. Strasznie bym tego nie chciała, szczególnie że to moje pierwsze głosowanie. Nie chcę pamiętać tych wyborów przez pryzmat radykalizmów - mówi mi Kája, która kilka miesięcy temu pisała maturę. Teraz przyszła na miting kończący kampanię współrządzącej Czechami, liberalnej partii Burmistrzów. W hospodzie niedaleko Mostu Karola w Pradze zebrało się około setki sympatyków urzędującego wicepremiera i lidera formacji Víta Rakušana. Kája twierdzi, że nadal nie zdecydowała, na kogo zagłosuje, ale na pewno odda głos.
Dworce, ulice, stacje metra, słupy ogłoszeniowe... wyborcza "plakatoza" uderza po oczach od razu po przekroczeniu granicy polsko-czeskiej. Dwa rywalizujące ze sobą obozy walczyły do ostatnich godzin, bo miały świadomość, że o zwycięstwie zdecyduje niewielka różnica głosów. My zaś pojechaliśmy do Czech, aby przyjrzeć się finiszowi kampanii z bliska i samym wyborom.
Dwa czeskie światy
Sondaże nie dają szans Petrowi Fiali, premierowi i liderowi koalicji Spolu (Razem), który walczy o reelekcję na fotel szefa rządu. Jego sojusz - skupiający konserwatywnych liberałów i chrześcijańskich demokratów - notuje od 18 do 20 procent poparcia. Mimo to walczył. Organizował po kilka spotkań z wyborcami każdego dnia i w każdym zakątku kraju. Jednak niepopularne rządy Fiali sprawiły, że do lidera sondaży - ruchu ANO Andreja Babisza - koalicja centroprawicy traci ponad 10 punktów procentowych.