Władze Hiszpanii wydaliły z Ceuty, enklawy tego kraju w Afryce Północnej, 2700 imigrantów, którzy masowo napłynęli tam od poniedziałku. Wśród kilku tysięcy przybyszów, pochodzących głównie z Maroka, jest około półtora tysiąca dzieci. Jedna osoba zginęła na morzu. Lokalne władze twierdzą, że kilkadziesiąt tysięcy nielegalnych imigrantów paraliżuje życie miasta.
Szef MSW Hiszpanii w Madrycie Fernando Grande-Marlaska poinformował podczas popołudniowej konferencji prasowej, że deportacja Marokańczyków nastąpiła w dwóch grupach, liczących - odpowiednio - 1500 i 1200 osób.
Zapowiedział, że jeszcze we wtorek kierowany przez niego resort wyśle 200 funkcjonariuszy policji oraz żandarmerii do Ceuty, do której systematycznie docierają, głównie wodą, duże grupy Marokańczyków. Szef MSW przypomniał, że zjawisko masowego napływu migrantów z Maroka do Ceuty zdarzało się już wcześniej.
"Nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego"
Innego zdania jest premier Ceuty Juan Jesus Vivas, który we wtorek wezwał rząd Hiszpanii do szybkiego działania w sytuacji "niespotykanego wcześniej fenomenu". Wyraził przekonanie, że kontynuacja napływu Marokańczyków stanowi zagrożenie dla mieszkańców enklawy.
- Mam 68 lat i nigdy wcześniej nie widziałem czegoś podobnego - stwierdził. - Od wczoraj przybywają tu bardzo duże grupy Marokańczyków - powiedział, oceniając, że szacunki rządu Hiszpanii, zgodnie z którymi do Ceuty przybyło od poniedziałku 7 tysięcy nielegalnych imigrantów, są znacząco zaniżone. Dodał, że w ciągu ostatnich 24 godzin do enklawy mogło dotrzeć kilkadziesiąt tysięcy Marokańczyków. Vivas przypomniał, że od wtorkowego poranka w kilku częściach Ceuty napływający Marokańczycy, głównie młodzi mężczyźni, brali udział w ulicznych bójkach, rzucali kamieniami w policję, a także okradali sklepy i puste domy. “Prosimy o pomoc. Nie czujemy się bezpieczni” - zaapelował premier hiszpańskiej enklawy.
Zginął 18-latek
Wcześniej Grande-Marlaska informował, że w poniedziałek i wtorek do Ceuty przypłynęło około sześć tysięcy Marokańczyków, a około jedną czwartą z nich stanowiły dzieci. Podał, że podczas przeprawy przez morze zginęła jedna osoba - 18-letni Marokańczyk.
"Tłumy, głównie młodych ludzi, wylądowały na plaży, niektórzy biegali, inni pokazywali kciuki zwrócone do góry" – relacjonuje Agencja Reutera. Napływ kolejnych migrantów trwał przez cały dzień.
Według hiszpańskiego MSW część migrantów miała pokonać kilkusetmetrowy odcinek między marokańskimi plażami a hiszpańską enklawą, płynąc wpław. Pozostali dotarli na prowizorycznych tratwach, nadmuchiwanych kołach oraz gumowych pontonach.
"Szokujący obraz", "Szaleństwo", "Sytuacja wymknęła się spod kontroli"
"To szokujący obraz – dzieci wskakujące do wody, całe rodziny, matki z dziećmi, i to wszystko przy współpracy służb marokańskich, które nawet wskazują, którędy najlepiej dotrzeć na terytorium Hiszpanii" – opisało we wtorek "El Mundo". Dziennikarze informowali o całkowitej bierności służb marokańskich i czekającej po marokańskiej stronie granicy kolejce tysięcy chętnych do przedostania się na teren Hiszpanii. Jak podano, marokańscy funkcjonariusze wyłapują spośród oczekujących mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej, pozostawiając w niej tylko obywateli Maroka.
"To szaleństwo" – gazeta cytuje jednego z policjantów w Ceucie. "Setki młodych ludzi biegają po mieście, obejmują się i wykrzykują: 'Niech żyje król (Maroka – red.)'. Chodzą bez celu po ulicach, bo nie mają dokąd pójść. Mieszkańcy miasta twierdzą, że sytuacja wymknęła się spod kontroli" – pisze "El Mundo".
Hiszpański rząd wysyła wojsko
Rząd w Madrycie zdecydował w poniedziałek o skierowaniu do Ceuty 200 dodatkowych policjantów i funkcjonariuszy Gwardii Cywilnej (żandarmerii). Mają oni pomagać w grupowaniu rozproszonych po mieście migrantów i zapewnić wsparcie logistyczne. Imigranci, którzy dotarli do Ceuty, kierowani są na boiska piłkarskie.
- Hiszpania zachowa zimną krew – oświadczyła szefowa hiszpańskiej dyplomacji Arancha Gonzalez Laya. Jak poinformowała, władze już zaczęły odsyłać migrantów z powrotem do Maroka. Dodała, że rządy obu państw kontaktowały się w tej sprawie.
W nocy z poniedziałku na wtorek na plaży, wzdłuż wybrzeża granicznego, ustawiono kordon wojska. Nie powstrzymało to jednak przybyszów. We wtorek rano licząca setki osób fala migrantów dotarła do drugiej hiszpańskiej enklawy w Afryce, również otoczonej przez terytorium Maroka – Melilli.
Zemsta Maroka czy "sprawa czysto humanitarna"?
Część mediów w Hiszpanii twierdzi, że bierność marokańskich służb granicznych wobec coraz bardziej masowego procederu to zemsta Rabatu za przyjęcie w jednym z hiszpańskich szpitali na leczenie chorego na raka Ibrahima Ghaliego, szefa organizacji Front Polisario, walczącej o oderwanie od Maroka Sahary Zachodniej.
Marokańskie MSZ wyraziło ubolewanie z powodu decyzji hiszpańskich władz o przyjęciu Ghaliego i ukryciu tego faktu przed władzami Maroka. W oświadczeniu resort podkreślił, że sprawa może odbić się na stosunkach między oboma państwami. Ghali został przyjęty do szpitala pod fałszywym nazwiskiem.
Madrycki dziennik "La Razon" wskazuje, że w ostatnich dniach wzrosła liczba nielegalnych migrantów pokonujących wpław kilkusetmetrowy dystans pomiędzy marokańskim wybrzeżem a Ceutą. Z kolei gazeta "El Faro de Ceuta" przypomina, że od 26 kwietnia, kiedy około 100 nielegalnych imigrantów pokonało wpław kilkusetmetrowy dystans z marokańskiego wybrzeża do hiszpańskiej enklawy, Rabat nie wznowił kontroli. Cytujący nielegalnych imigrantów dziennik twierdzi, że Maroko odstąpiło od kontrolowania wybrzeża na odcinku liczącym blisko 80 km pomiędzy Tangerem a Ceutą.
- Nie mogę wypowiadać się w imieniu Maroka, ale dzisiejszego popołudnia poinformowali nas, że nie jest to (przybycie migrantów – red.) spowodowane sporem (w sprawie Ghaliego – red.) – przekazała Gonzalez Laya. Jak dodała, "Hiszpania przedstawiła sprawę bardzo jasno i szczegółowo". - To sprawa czysto humanitarna – podkreśliła minister.
Front Polisario walczy o pełną niepodległość Sahary Zachodniej. Rząd w Madrycie opowiada się za przeprowadzeniem referendum w sprawie samostanowienia tej byłej hiszpańskiej kolonii.
Za prezydentury Donalda Trumpa USA uznały suwerenność Maroka nad całą Saharą Zachodnią, co wzmocniło pozycję Rabatu. Teraz Maroko szantażuje Hiszpanię, pozwalając na przedostawanie się na jej teren nielegalnych imigrantów – komentują hiszpańskie media.
Źródło: Reuters, BBC, PAP